Bez baśni, bajek, opowieści, nie ma dzieciństwa. Nie ma dzieciństwa bez opisanej w nich ufności, wiary, że zawsze znajdzie się ktoś lub coś, co otrze nasze wielkie jak grochy łzy, kto przytuli i zapewni o miłości, wreszcie, kto obroni nas przed złem, przed strachami, przed wielkimi czarnymi buciorami. A najpiękniej o tej bezpiecznej części życia, o stałym wsparciu i mocnym oparciu, przekonuje się dzieciaki w Święta, w Mikołajki, w dni, w których powtarzamy wielkie słowa, wielkie nauki, a wielkie uczucia każą nam częściej spoglądać na innych z uśmiechem - szczerym i wzruszonym, czasem nieco wymuszonym i lekko udawanym, ale jednak uśmiechem.
Puk, puk. Już grudzień. A jak grudzień to Mikołajki. I te co za tydzień, i te wigilijne... A jak Mikołajki to oczywiście bajki. Z myślą o dzieciaczkach, które obdarzone są szczęściem wiary w mówiące zwierzaki, w cuda ponad prawdą, w miłość ponad gatunkami, rodzajami i rasami, wydawnictwo Wilga wznowiła śliczną opowieść Małgorzaty Domagalik - "Serce na sznurku".
W niewielkim, urokliwym opakowaniu dostajemy od autorki polarne tereny zamieszkałe przez dobre z natury zwierzęta i, mniej już godne pochwał, grupy myśliwych. Tych ostatnich autorka przedstawia jako pozbawionych współczucia, mordujących dla zysku, stanowiących przeciwieństwo instynktownych, zgodnych z naturą zachowań zwierząt.
Zwierzęta zaś... ach, cóż to za cudowna menażeria!
Jest nasz bohater Ksawery, niedźwiedź tyleż polarny co groźny. I jak się okazuje powoli obejmujący zrozumieniem pojęcia takie jak przyjaźń, współczucie, a przede wszystkim wdzięczność.
"Wdzięczność to ciężka lekcja do odrobienia." (str.129)
Mała foczka, wyrwana nagle z objęć matki ucieczką przed (znowu!) okrutnymi zamiarami myśliwskich czarnych buciorów, okazuje się być nadzwyczaj rezolutną, szybko uczącą się, choć niezmiennie naiwna istotką, słodką niczym torcik bezowy ale i odważną, gdy serce i instynkt podpowiadają jej takie właśnie rozwiązania.
"Czy moja Mama byłaby dumna z takiego widoku? Czy uznałaby, że jestem mądra? Jednego jestem pewna: bycie niemałą i mądrą przychodzi z dużym trudem." (str.87)
Ewelinka, misiaczek polarny, to dokładnie taka rozkoszna kulka, jaką wyobrażamy sobie myśląc o młodym niedźwiedziątku, wzór beztroski dzieciństwa.
Wilki, groźne z natury, autorka łagodzi ironią, bawiąc małych czytelników dodawaniem zwierzakom cech zupełnie nieprzystających do wilczej natury.
Takie przykłady można mnożyć poprzez wszystkie bajkowe postacie. Ach! Jest też pingwinia drużyna odziana w zielone getry i białe czapeczki, która kompletnie mnie uwiodła :)
Pozwalając zwierzętom komunikować się ze sobą, wyrażać skrajne emocje, przechodzić od jednego nastroju do kolejnego, autorka czyni je przyjaciółmi dzieci. Mówiące zwierzaki (przecież to oczywiste, że ze sobą rozmawiają!) są dla dzieci powiernikami, mają te same co dzieci problemy i troski, są po prostu takimi samymi dziećmi, tyle, że w innej skórze, w innym futrze. Zwierzęta nie mają tutaj cech i uczuć, których nie mogłoby doświadczyć czytające książeczkę dziecko. A jeśli ich nie ma, to na pewno może ich dostarczyć fantazja. Dlatego nauczanie, propagowanie dobrych zachowań, wytykanie nietolerancji, niezrozumienia i innych bezwartościowych odczuć przychodzi Małgorzacie Domagalik w łatwością. Dziecięcy świat to świat, w którym często zwierzak wie i rozumie więcej niż dorosły, niewiele mający z małymi ludźmi wspólnego. Zatem to, co powie niedźwiedź Ksawery lub jego mądry przyjaciel Emilian, to czego nauczy foka, to jaką dobrocią i chęcią pomocy wykażą się pingwiny, jakim współczuciem zapłaczą renifery - to wszystko może trafić głębiej w dziecięce serca pełne fantazji i wyobraźni.
"(...) uznałem, ze wreszcie nadszedł odpowiedni moment, aby podzielić się z Wami utrzymywaną długo tajemnicą. Oto ona. W życiu najważniejsze są honor, przyjaźń i... tolerancja." (str.119)
Bajka nie zaskakuje innowacjami, opowiada prostą ale piękna historię, którą i dorosły człowiek czyta z przyjemnością. Nie zaprowadzi nas w odległe światy ale wglądnie w serca, każe dzieciom zrozumieć dobro, a dorosłym zastanowić się, jak zobrazowane zwierzęcą opowieścią cechy, mają się do ich faktycznego życia i postępowania. I stawiają na koniec zasadnicze pytanie: Czy zasługujemy na to, by stać się członkami Ruchu Kryształowego Serca na Sznurku? Nie wiemy? Zatem przeczytajmy, najlepiej we dwoje, z maluchem u boku i zdecydujmy, czy biec do kufra, pudełka, szkatułki, w poszukiwaniu czerwonego sznureczka, na którym zawiesimy owo serduszko. Bo to właśnie ono, położone pod choinką obok urokliwie napisanej opowieści Małgorzaty Domagalik, wspieranej przepięknymi ilustracjami Marcina Piwowarskiego, może stać się najpiękniejszym podarunkiem tych Świąt.