Moją uwagę przyciągnęła okładka (wyd. WAM, 2012) – choć kupiłabym tę książkę nawet i bez niej – a konkretnie układanka, puzzle (drobne elementy pasujące do siebie) i klucz. Moim zdaniem, projektant okładki dobrze wiedział co robi, bo to dokładnie o to chodzi: zbiór tekstów luźno powiązanych głównymi tematami przewodnimi (rozwój osobisty, alkoholizm i trzeźwość, dojrzewanie, odpowiedzialność, wewnętrzne problemy AA), pozornie niestanowiących całości, które jednak, po przeczytaniu większej części, a jeszcze lepiej całości, zaczynają układać się w pewien wzór, schemat, odkrywać przesłanie. Do tego klucz oznaczający rozwiązanie, sposób.
„Alkoholizm zobowiązuje” – sam tytuł jest intrygujący, ale znając inne książki Meszuge wiem, że to fragment jednej z jego złotych myśli, która w całości brzmi „alkoholizm nie usprawiedliwia – alkoholizm zobowiązuje”. A kiedy bardzo szybko okazuje się, że człowieczeństwo zobowiązuje sto razy bardziej, objawia się prawdziwe oblicze tej książki i jednocześnie, choćby częściowo, wyjaśniony zostaje jej podtytuł („nie tylko dla alkoholików…”). To prawda, że „Alkoholizm zobowiązuje” jest książką przede wszystkim dla uzależnionych, ale nie tylko… Jestem pewna, że skorzysta z niej każdy, kto ma otwartą głowę, potrafi myśleć i… czuć. Bo nawet w tekstach, wydawałoby się, ewidentnie dla alkoholików uważny czytelnik może czasem znaleźć to „coś”…
Najnowsza książka Meszuge jest też wyzwaniem. I to nawet niespecjalnie zamaskowanym: jeśli alkoholików ich choroba zobowiązuje, to jaki jest twój zakres zobowiązań, zdrowy człowieku? Oczywiście Meszuge nikogo z niczego nie rozlicza, ale tym, którzy chcą swoje życie uczynić bardziej satysfakcjonującym, spełnionym, świadomym, pełnym miłości i pogody ducha, po prostu pomaga znaleźć do tego celu własną drogę.
Nigdzie w książce nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: do czegóż to niby alkoholizm zobowiązuje niepijącego alkoholika? Niemniej wydaje mi się, że odkryłam odpowiedź – wygląda na to, że zobowiązuje do nieco wyższych standardów moralnych, większej tolerancji i wyrozumiałości, większej empatii, wrażliwości i zwykłej ludzkiej życzliwości, a to dla nas, ludzi zdrowych, jest chyba wyzwaniem jeszcze większym…
Książka ukazała się kilka lat temu, a już słyszałam pogardliwe stwierdzenie: „Żadnego pijaka słuchać nie będę! Żaden alkoholik nie będzie mi mówił, jak mam żyć” – nie odezwałam się, ale przyszło mi do głowy, że świat staje na głowie, bo chyba z niektórymi „pijakami” bardziej mi po drodze, niż z wieloma trzeźwymi.
Zaskoczyła mnie nieco treść dodatku „Sponsorowanie w AA”. Wiedziałam już dawno, że nie chodzi tu o pieniądze, ale spodziewałam się… nie wiem… chyba jednak czegoś bardziej tajemniczego i niezwykłego.
Książkę połknęłam w dwie doby, ale na pewno będę ją czytać jeszcze nie raz.