"Nikt nie był jak ja ani ja nie byłem jak ktoś inny. Wszyscy szyjemy życie z innych skrawków codzienności"
"Śmierć była kobietą. Była człowiekiem. Nosiła w sobie twarze nas wszystkich i za każdym razem płakała, biorąc nas w swoje objęcia, odbierając nas Życiu, a potem znikała, jakby nie była tylko białawą, migotliwą chwilą. Życie było inne. Ono nie było momentem. Było siecią wszystkich zdarzeń. Jeśli nosiło twarz, to była to twarz utkaną z liści. Niektóre rosły większe, piękne żółkły, czerwieniały i trudno było je zerwać, inne były malutkie, opadały na ziemię jeszcze zielone i świeże. Ale też wszystkie miały swoje miejsce w wielkim lesie.
I wszystkim szumiały tą samą melodią (...) Ścieżka cię odnajdzie, bo pragnie dotyku twoich stóp, a drzewa zapewnią ci oparcie, aż zdobędziesz dość siły, by ruszyć dalej"
Dosyć długi ten cytat, ale tak mi się spodobał, że musiałam wam pokazać... zresztą dużo w książce takich pięknych i mądrych słów.
Kaj - 19 lat, chłopiec spędza dni w szpitalu. Co tam robi? Opowiada pacjentom baśnie, rozmawia z nimi, poznaje i głęboko wierzy w magiczną siłę słów, dzięki którym pacjenci mogą stać się bohaterami własnej baśni i sami pokierować własnym losem. Jednak sam Kaj czuję się samotny i zagubiony. Dlatego też poszukuje dla siebie bajki, która mogłaby nadać sens jego istnieniu. I tak się staję. Tristan jest niewidomy, i od razu łapie kontakt z Kajem, sprawiając że bajka naszego bohatera dopiero się zaczyna, a słowa, które od niego usłyszy sprawią, że w chwili kiedy cały świat zaczyna pokrywać popiół te słowa będą dla bohatera pewnym ocaleniem. Jednak czy ta bajka będzie mieć swój happy end? Człowiek nie ma wpływu na wszystko... Są sytuacje, których przeskoczyć nie można.
"Ograniczenia są w ludzkiej głowie -ciągnął- ludzie ciągle mówią: "nie mogę tego, tamtego, bo będą źle na mniej patrzeć". Ale prawda jest taka, że przecież nikt tak naprawdę nie jest w stanie ci niczego zakazać, a już na pewno nie miłości. Zakazana miłość to coś, czego sami sobie załadujemy"
W przypadku uczucia między Kajem a Tristanem ta miłości ma piękny, duchowy wymiar.
Autor pięknie namalował nam inny świat... Taki subtelny, wrażliwy, o którym chce się czytać. Rzeczywistość Kaja, w która wkroczył Tristan zaczęła nabierać barw, pomimo pewnych trudności, które drzemiały tak naprawdę wnętrzu bohaterów. Jednak nie tylko ta miłość jest tu przez autora wyeksponowana. Znajdziemy tu również relacje rodzinne, wewnętrzne rozterki, niepokoje, lęki które często powstrzymują lub ograniczaja kreacje własnej baśni. Sama metaforą i porównanie życia do baśni, nabiera takiego metafizycznego wydźwięku i do tego kojący szum lasu... Czego chcieć więcej. Autor zaserwował nam kawał naprawdę świetnej lektury, która porusza najczulsze struny w sercu, wywołując wzruszenie, pewien smutek, ale też nadzieję. I choć nie sięgam zbyt często po literaturę z wątkiem LGBT, to ta książka zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie....zwłaszcza kiedy nad rodzącym się uczuciem pochyla się widmo śmierci tej pięknej baśni...."Poznałem go pod koniec marca. Sądzę, że musiał być mi pisany, choć normalnie nie wierzę w takie rzeczy. Czasami w rzeczywistości, którą znamy, pojawia się cienki pęknięcie. Patrzymy przez nie na inny świat, obcy i niesłychany, całkiem inna od tego, po którym stąpaliśmy, dotąd, i wtedy postanawiamy, że pora krok po kroku zacząć go badać.".... Tak bardzo wam polecam kochani!