Język baklawy to książka o wspomnieniach Diany Abu-Jaber. Książka przepełniona mnóstwem ilości jedzenia. To moje drugie spotkanie z serią Dolce Vita wydawnictwa Czarne. Drugie, lecz tak samo przyjemne jak pierwsze, czyli „Brudna robota”. Przy obu historiach czułam głód. Głód od tylu zawartych w nich potraw i chęci ich spróbowania, oraz głód dalszego czytania. Książki te można by czytać w nieskończoność, marząc o tym, aby to jedzenie znalazło się na naszych stołach i abyśmy mogli je smakować.
Diana abu-jaber jest amerykańską pisarką jordańskiego pochodzenia. Język baklawy to zbieranina wspomnień z różnych okresów jej życia. Wspomnień, które w jakiś sposób ukształtowały to kim jest. W książce ukazane mamy zderzenie dwóch kultur, arabskiej i amerykańskiej. Diana dorastała w Ameryce, ale jej serce należy także do Jordanii. Jest to opowieść o umiejętności odnalezienia się w świecie, tak odmiennym od rodzinnych korzeni. O tym jak imigranci próbują odnaleźć się na obczyźnie. O poszukiwaniu swojej tożsamości, a przede wszystkim o jedzeniu.
Diana dorastała na amerykańskiej prowincji, wśród swojej emigranckiej rodziny. Wśród wujków i kuzynów, którzy przybyli do ameryki za lepszym życiem. Jej matka była amerykanką, posiadającą irlandzko-niemieckie korzenie, a ojciec był rodowitym Jordańczykiem. Diana była najstarsza wśród swojego rodzeństwa. Miała dwie młodsze siostry.
Autorka ukazała nam niezwykły obraz swojej rodziny. Emocje towarzyszące im przez życie jakie toczyli w obcym,ale jednocześnie także już ich kraju. Pokazała nam ich starania odnalezienia się na obcej ziemi. Relacje jakie im towarzyszyły i łączyły. Reakcje między Dianą, a jej ojcem nie należały do najłatwiejszych. Mężczyzna przez dłuży okres życia nie potrafił się odnaleźć. Wychowywał córki według arabskich zasad. Marzył, aby otworzyć własną restauracją z prawdziwego zdarzenia. Gdy Diana miała osiem lat, ojciec stęskniony za swoim krajem, postanowił wrócić tam ze swoją rodziną.Tak Diana zasmakowała życia w Jordanii. Jednak nie zostali tam na stałe, bo po pewnym czasie, gdy dziewczynka przyzwyczaiła się do nowych, otaczających ją realiów, mężczyzna postanowił z powrotem wyjechać do ameryki. I tak Diana zostaje rozdarta między dwoma światami. Między dwoma różnymi mentalnościami – amerykańską i jordańską.Próbuje się w tym wszystkim odnaleźć, odkryć czy jest bardziej amerykanką,czy jordanką.Szuka swego własnego ja i swego miejsca na ziemi.
Dla mnie najciekawszą częścią książki, były zdecydowanie wspomnienia z dzieciństwa autorki. Jedno z takich wspomnień dotyczyło baranka, małego jagnięcia. Dzieci tuliły się do niego w szopie, po czym pojechały z ciociami na lody. W tym czasie, wujkowie chcąc ukazać swoją arabską stronę, zachować się zgodnie z arabskim obyczajem,mimo niechęci, postanawiają zarżnąć jagniątko i zrobić z niego ucztę. Niestety brak doświadczenia sprawia, że zwierzę cierpi katusze i umiera w męczarniach. Gdy dzieci wracają do domu, panowie okłamują je, że baranek pojechał odwiedzić babcię, co wydaje się dzieciom trochę absurdalne, ponieważ baranki nie mają babć. Wieczorem niczego nieświadome spożywają jagniątko podczas kolacji, a panowie odmawiają jej zjedzenia. Nie jest to zabawne wspomnienie, ale takie „prawdziwe”, inne.
W książce jedzenie odgrywa istotną rolę. Pokazuje nam jak wpływa na nasze życie. To właśnie przy jedzeniu rodzina najczęściej integruje się ze sobą. Autorka pisze płynnie, przyjemnie, z poczuciem humoru.Ubarwia opisy wszystkiego poprzez zapach,smak. Warto także skupić uwagę na przepisy, które zawarła w swojej historii. Niektóre są naprawdę pyszne i warte wypróbowania. Chociaż odrobinę możemy zasmakować inne kultury. Naprawdę bardzo ciekawa książka, warta polecenia.