Książka ukazała się 3 października 2018 roku w wydawnictwie MG. Coś mi się po głowie kołatało, że już o tym słyszałam, że przecież było o niej kiedyś, kilka lat temu bardzo głośno w związku z głośną sprawą upublicznienia się akt IPN i tego, że druga żona Jasienicy okazała się agentką Ewą.
I faktycznie, książka pod tym tytułem ukazała się kiedyś w wydawnictwie Prószyński i S-ka.
Co łączy oba wydawnictwa? Tego dowiedziałam się we wstępie do książki. W każdym razie wydanie obecne na pewno jest poszerzone o cały ostatni rozdział i przemyślenia autorki z tych 12 lat, które minęły od tamtego wydania....
Mi osobiście sprawa wydaje się smutna dla rodziny. Nie jestem stroną w tej sprawie, ale uważam, że przykład tej historii pokazuje, że czasami warto jest pisać testamenty....
Sama książka jest pełna zdjęć prywatnych i opowieści o prywatnym Beynarze-Jasienicy, ojcu autorki. Są to informacje przefiltrowane przez świadomość córki i dziecka.
Książka podzielona jest na kilkanaście rozdziałów w układzie chronologicznym. Poznajemy życie Pawła Jasienicy, tak zawodowe, jak i rodzinne. Szczególnie to rodzinne mnie ciekawiło, bo jak się okazuje była to rodzina pełna indywidualistów. Mnie zawsze intrygują osoby, które tak jak ja nie mają talentów do 'organizowania sobie' pracy, zajęć, do 'wkręcania się w każde miejsce', 'takie antytypy społoczne', przeciwieństwo tego, co teraz jest w modzie. I takie jednostki znalazłam w tej książce. To pocieszające i budujące, że mój ukochany historyk miał 'w życiu różnie', ale że trwał przy swoich zainteresowaniach oraz poglądach, że był sobą.
Autorka z klasą i kulturą, ale szczerze, opowiada o przykrościach, jakie spotkały jej ojca oraz o sprawie walki o prawa autorskie po ojcu. Widać, że ma do tego stosunek emocjonalny. Faktycznie, tak jak kiedyś media mówiły, pisze o tym co na temat macochy wyczytała w aktach IPN. Dla kogoś, kto żył w tamtych czasach ta książka jest na pewno bardzo emocjonująca.
Ja osobiście ucieszyłam się, że jego 'Polska Jagiellonów' była w 1963 roku książką roku. Wyobrażacie sobie? Nie kryminał, nie obyczajówka, ale mądra książka! Poza tym ucieszyło mnie, że za swoją pracę Paweł Jasienica mógł utrzymać rodzinę. Jego książki o historii to naprawdę wciąż czytane książki, które wychowały całe pokolenia. Ja osobiście je uwielbiam i choć ich nie posiadam, to chciałabym je mieć. Ale ważne jest to, że je czytałam i znam.
Autorka tłumaczy wątpliwości cenzury i zarzuty składane ojcu. Mnie osobiście wprawia o niezrozumienie nielogiczność komuny. Bo jak logiczny umysł mógłby (a robił to) kazać opierać książkę historyczną o dajmy na to XIV wiek o 'metodologię marksistowską'. Przecież marksizm to XIX wiek! Takie nonsensy i anachronizmy pojęciowe zauważam nawet w filmach hollywoodzkich, na przykład w 'Troi' czy '300' o starożytnej Grecji. Przecież W 'Iliadzie' i 'Odysei' myślano kompletnie innymi kategoriami! Filmy te mnie denerwują, bo przez takie zabiegi podbijają sobie widownię. Takich tradycyjnie w stylu antycznym filmów nikt by nie oglądał i do kina by nie chodził.... I tak jest ze wszystkim. Ale co tam się dziwić komunie. Przecież i dzisiaj nielogiczne są podziały, które z metodologią politologii nie mają wiele wspólnego.... Ale takie jest życie - nielogiczne. Po prostu zawsze i w każdych czasach historia była orężem propagandowym i jedynie zdrowy rozsądek i solidna wiedza może się oprzeć nonsensom. Dobrze, że Jasienica napisał tak wybitne książki i tak znakomitym stylem napisane!
Bardzo mi się spodobała anegdota autorki o Kazimierzu Orłosiu, którego książkę lubię, o urwanej trybunie i tym, dlaczego potem namiętnie chadzał na takie 'eventy'. Oraz wiele innych historyjek ze środowiska, w którym obracał się jej ojciec czytamy w książce.
Wracając do książki. Nie mam kompletnej wiedzy o Pawle Jasienicy, ale na pewno dowiedziałam się trochę o rodzinie Beynarów i o tych wszystkich przykrościach jakie dotknęły Jasienicę za życia i po śmierci.