Macie miejsce marzeń, które chcielibyście zobaczyć na żywo?
Na razie podróżuje oczami wyobraźni. Santa Montefiore zabrała mnie, tym razem do Irlandii. Hotel pierwsza klasa, bo mieścił się zamku… pełnym duchów!
Margot Hart pisarka-rezydentka przybliża nam dzieje słynnego rodu Deverilów, do których niegdyś należał zamek, który teraz pełni funkcję hotelu. Nie jest jej łatwo zebrać materiał na książkę, o tym jakże ciekawym rodzie. Niektórzy członkowie rodziny nie chcą, żeby wszystkie skandale wyszły jaw. Szczególnie te, które wydarzyły się dość niedawno… i były przyczyną rodzinnego konfliktu.
Margot jednak udaje się skontaktować z obecnym lordem Deverillów zwanym JP. Który do tej pory obwinia się o zadłużenie zamku i jego sprzedaż. Lord ku zaskoczeniu pisarki, mimo tego, że chowa się przed światem i topi żal w alkoholu. Nie odmawia jej pomocy w poszukiwaniu informacji o jego przodkach.
Podczas zbierania materiałów dotyczących jego rodzina. Między Margot i JP rodzi się niezwykła więź.
Celem Margot nie jest już tylko napisanie książki, ale też pomoc rodzinie, która od wieków jest skłócona.
Samotne brzegi to książka, która jest niesamowita pod wieloma względami. Najciekawszym jej aspektem są duchy, które nieczęsto spotykam, w tego typu powieściach. A tutaj jeden z nich ma nawet swój własny rozdział! Kitty nawiedza zamek i testuje odporność na stres jego gości, ale też opowiada nam o tym, co się dzieje po drugiej stronie. To była bardzo interesująca wizja, tego co może się dziać z duszą, po opuszczeniu przez nią ciała.
Kitty często towarzyszy Margot przy pisaniu książki o jej rodzinie. Pisarka jej nie dostrzega, ale czasami wyczuwa czyjąś obecności. Ku wielkiemu rozczarowaniu Kitty, Margot wszystkie dziwne sytuacje zwala przeciąg…a nie na duchu, chociaż okna… są zawsze szczelnie zamknięte.
Wraz z bohaterami i kolejno przeczytanymi przez nich listami, dziennikami i usłyszanym w barze opowieściami okolicznych mieszkańców. Odkrywamy mroczne tajemnice rodu Deverilów, gdzie na przestrzeni lat pojawiło się wiele skandali i zimnym morderstw, których świadkiem był zamek.
I o ile zamierzchłe czasy nie wydawały się tak nietaktowne, żeby nie umieścić ich w książce. To życie i demony, które trawiły obecną rodzinę. Stawały pod znakiem zapytania dla Margaret, kiedy zastanawiała się, czy powinna wydobywać je na światło dzienne.. Szczególnie że po nawiązaniu niezwykłej relacji z JP i zbliżeniu do jego syna Colma, zaczęła mieć na uwadze również ich uczucia. A nie tylko sławę i rozgłos, jaką mogła przynieść książka hotelowi.
W końcu zdała sobie sprawę, że książka może zdziałać tyle dobrego, co i złego. Jeżeli źle się do niej zabierze, a do tego nie chciała dopuścić.
Jeszcze sama Margot musiała zmierzyć się z własnymi demonami. Które do niej wróciły, wraz z przekroczeniem progu domku myśliwskiego.
W “Samotne brzegi” spotkamy wiele różnych bohaterów z życiowym bagażem. Z niektórymi możemy się po części utożsamić… zrozumieć ich ból…
I wszystko rozgrywa się w malowniczej Irlandii, którą chciałabym kiedyś zobaczyć na żywo.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl