Megan Whalen Turner to amerykańska pisarka, która specjalizuje się w powieściach z gatunku fantasy ze szczególnym przeznaczeniem dla dzieci i młodzieży. Nim całkowicie poświęciła się pisaniu, przez kilka lat pracowała w księgarni. Pierwsze, co wyszło spod jej przysłowiowego pióra to zbiór opowiadań. Jednak za swój największy sukces nadal uważa ukazanie się w roku 1996 jej pierwszej powieści noszącej tytuł Złodziej. Jest to pierwszy tom otwierający serię opowiadającą przygody złodzieja o imieniu Eugenides. Autorka nie ma tytułu dla tego cyklu, jednak fani nadali mu nazwę Złodzieja Królowej.
Gen jest złodzieje, który za dużo się przechwala, co spowodowało, że na długi czas wylądował w królewskim więzieniu. Jest nieustannie pilnowany, przez co szanse na ucieczkę są naprawdę znikome. Na szczęście trafia mu się niepowtarzalna okazja. Gen może odzyskać wolność, ale nim do tego dojdzie, musi pomóc zaufanemu doradcy króla Sounis, wykraść pewien drogocenny artefakt zwany Darem Hamiatesa. Mag ma względem tego kamienia pewne plany związane z jego królestwem. Natomiast Złodziejem kierują zupełnie inne motywacje. Jakie? Tego nie zdradzę. O tym każdy musi przeczytać samodzielnie.
Byłam bardzo ciekawa tej książki od samego początku. Ciągle zastanawiałam się jak autorka poradziła sobie, pisząc książkę z gatunku tak zwanego złodziejskiego fantasy, który bądź, co bądź jest zdominowany głównie przez płeć męską. I musze powiedzieć, że Megan Whalen Turner poradziła sobie naprawdę nieźle. Od samego początku można zaobserwować jej ogromną dbałość o każdy najmniejszy szczegół w czasie tworzenia całej fabuły powieści oraz w jej kreowaniu zupełnie nowego świata, który stał się sceną dla wszelkich przygód tytułowego Złodzieja. Aby jeszcze bardziej to wszystko uwiarygodnić, Pani Turner stworzyła również legendy, które tyczyły się niektórych bogów należących do panteonu tamtejszej krainy. Opowieści te są naprawdę wiarygodne i doskonale widać w nich spójność i logikę. Na tej podstawie możemy również wyłapać niektóre informacje zaczerpnięte z greckiej mitologii, które autorka przekształciła tak, aby wkomponowywały się i tworzyły integralną część całej fabuły.
Na kolejną pochwałę zasługują kreacje poszczególnych bohaterów, które sprawiają, że czytelnik nie ma najmniejszych trudności z ich wyobrażeniem. Autorka nadała każdej z nich zupełnie inny charakter, które równocześnie się uzupełniają, ale także i wykluczają dłuższą wspólną koegzystencję. Dzięki czemu bohaterzy stali się jeszcze bardziej wiarygodni i realistyczni. Widać to zwłaszcza w przypadku Gena, który doskonale potrafi się maskować, więc nikt do końca nie może go rozszyfrować, co w jego profesji jest tym bardziej pożądane.
Akcja jest chyba jedynym mankamentem tej książki, ponieważ nabiera tempa dopiero na kilka ostatnich rozdziałów. Jednak nie można zaprzeczyć, że jest ona wciągająca i wzbudzająca w czytelniku, co raz większe zainteresowanie całą historią. Dlatego nawet jej spokojny początek, i znacznie żywsze ostatnich kilkadziesiąt stron może zapewnić czytelnikowi nie lada zabawę. Na największe uznanie zasługuje tutaj samo zakończenie, które odwraca całe nasze dotychczasowe spojrzenie na książkę, o 180 stopni. Jest ono tak niespodziewane i zaskakujące, iż może braknąć nam słów. Dzieje się tak, ponieważ nawet, jeżeli autorka zamieściła jakieś aluzje i skrawki informacji do tego, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, to zrobiła to tak dobrze, że czytelnikowi ciężko jest je wyłapać, a tym bardziej stworzyć wiarygodny obraz drugiego dna tej historii.
Podsumowując. Złodziej to ciekawa lektura, którą czyta się w ekspresowym tempie. Dużą tego zasługą, oprócz tych wymienionych powyżej, jest prosty i barwny język, jaki posługuje się autorka. Sprawia on, bowiem, że nawet opisy staja się interesujące. Dlatego polecam tę pozycję każdemu fanowi fantastyki, a ja z niecierpliwością czekam na kolejne przygody swojego ulubionego złodzieja.