Twórczość Nory Roberts jest mi znana już od dobrych kilku lat. Przewalając tonę jej powieści - trafiając raz lepiej raz gorzej, muszę przyznać, że dopiero "Trzy Boginie" są strzałem w dziesiątkę, w którym autorka pokazuje swoje prawdziwe bogactwo pisarskie.
Rok 1915 - kiedy u wybrzeży Irlandii dochodzi do ogromnej katastrofy spowodowanej uderzeniem niemieckiej torpedy w luksusowy transatlantyk "Lusitania", ginie ponad półtorej tysiąca ludności. Nielicznym udaje się ujść z życiem. Wśród ocalałych jest Felix Greenfield - drobny złodziejaszek, który przed ową podróżą ukradł pewnemu człowiekowi figurkę bogini. Nie ma pojęcia, że jest w posiadaniu jednej z trzech figur, które razem tworzą niezwykły skarb. Lata mijają, a bogini zostaje przekazywana z pokolenia na pokolenie w rodzinie Greenfield. Dopiero w 2002 roku wszystko się zmienia. Kiedy figurka zostaje skradziona zaczyna się morderczy pościg nie tylko za nią, ale i za resztą jej podobnych. Nic nie jest w stanie zatrzymać lawiny wydarzeń...walka na śmierć i życie, miłość i poświęcenie...dobro i zło mieszają się ze sobą. Co i kto wygra? Tutaj nic nie jestem pewne...
WOW - to jest dopiero kawał dobrej prozy. Miks na 102, a nawet i więcej. Sensacja, kryminał, romans, poszukiwanie skarbu - i to wszystko spisane w jednej książce liczącej tylko 510 stron. Nora Roberts dała tutaj nieziemski popis swojego talentu pisarskiego - zebrała w kupę różne gatunki powieściowe i stworzyła niesamowicie wyjątkową, realistyczną i wciągająca lekturę, której nie można powiedzieć "nie". Zawrotna akcja, tajemnice i zbrodnie, czysty erotyzm i mieszanka różnych emocji...czy można chcieć czegoś więcej?
Pomysł na książkę był naprawdę ciekawy, a realizacja okazała się tak samo dobra jak plan. Fabuła przejrzyście i klarownie nakreślona. Lekki styl i prosty język, niebanalne dialogi i brak przedłużania scen - to wszystko same pozytywy, które wzbogacają książkę i nie pozwalają by choć na chwilę odłożyć ja na półkę. Przyznaję się bez bicia - jak zasiadłam rano, tak na drugi dzień skończyłam...chwila przerwy na kawę i jedzie się dalej. Niesamowicie dobrze bawiłam się przy tej historii. I jestem pewna, że jeszcze nie raz do niej wrócę.
Podoba mi się oprawa graficzna - lekka, prosta ale z nutą grozy i tajemnicy, Ciekawe połączenie różnych odcieni błękitu i granatu, czerni i szarości. W środku widoczna czcionka, brak błędów czy niedociągnięć. Wydanie idealnie odzwierciedla treść książki - wszystko mamy wypicowane na glanc, tylko siedzieć i czytać.
Czy polecam? No jakżeby inaczej. Nie ma opcji by ktoś przepuścił tak świetną książkę jaką są "Trzy boginie". Jeśli uwielbiasz literaturę wysokich lotków, kochasz się choć trochę w mitologi, lubisz tajemnicę i dobre tempo akcji - bezapelacyjnie jest to książka dla ciebie. Gwarantowane kilka bądź kilkanaście godzin dobrej zabawy, skoków adrenaliny i chwili namiętności z głównymi bohaterami.
Ocena: 5,5/6