Tytuł: Nigdzie indziej
Autor: Tommy Orange
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Nieszczęście rdzennych mieszkańców Ameryki, polegało na tym – jak pisano na początku XX w. – że „stanęli na drodze ekonomicznego rozwoju świata”. Gwałty, grabieże, wyzysk, zniszczenia oraz morderstwa były smutną codziennością tubylców, którzy bronili swoich ziem – wszystko to za milczącym przyzwoleniem białego człowieka. W historii relacji amerykańsko-indiańskich było wiele niechlubnych rozdziałów, które splamiły honor "cywilizowanych" ludzi. Ofiary tej wspaniałej kolonizacji liczy się w milionach. Amerykanie przez lata szacowali, że liczba Indian nie przekraczała miliona. Tymczasem w świetle nowych znalezisk archeologicznych można mniemać, że dane te są znacznie zaniżone, bowiem w rzeczywistości tubylców było 15-20 mln. Do końca XIX wieku 95% tej populacji zniknęło z powierzchni ziemi.
O książce:
Na coroczny zjazd plemienny w Oakland w stanie Kalifornia zjeżdżają się Indianie z różnych stron Ameryki. To właśnie tam połączą się losy wszystkich bohaterów "Nigdzie indziej".
Autor w swojej książce przedstawia nam historię dwunastu postaci, które wybierają się na owy zjazd, lecz każda w innym celu.
Mamy więc Jacquie Czerwone Pióro, która od niedawna znowu nie pije i usiłuje powrócić na łono rodziny, którą niegdyś porzuciła. Mamy też Dene Oxendene, która stara się poskładać swe życie na nowo po śmierci wujka i przybywa na zjazd, aby pracować na rzecz indiańskiej społeczności i w ten sposób uczcić jego pamięć. Jest też Opal Viola Wiktoria Niedźwiedzia Tarcza, która przychodzi na stadion, by obejrzeć występ swego siostrzeńca Orvila, który nauczył się tradycyjnego indiańskiego tańca, oglądając materiały wideo na kanale YouTube. To tylko kilka bohaterów z kart tej powieści.
Wszystkich ich łączy wspólna, tragiczna historia, krwawa przeszłość i problemy cywilizacyjne. Każda z występujących postaci zmaga się z zapomnianą historią i próbami odnalezienia indiańskich korzeni już dawno zapomnianych w dzisiejszym świeci.
Moje zdanie:
W tej bezkompromisowej powieści Orange rozprawia się z bolesną historią z listy wyrzutów sumienia Ameryki. Robi to przekonująco i z pasją, bowiem on sam jest członkiem plemion Cheyenne i Arapaho z Oklahomy. Jego powieść jest realna, prawdziwa i na przemian pełna niepohamowanej wściekłości i żalu, a momentami poruszająca aż do głębi serca. Nie chowa się za żadnym tabu, nie przemilcza mniej komfortowych spraw. Autor serwuje nam wzajemnie przenikające się opowieści dwunastu bohaterów, które początkowo wydają się być niepowiązane, jednak z czasem, strona po stronie odkrywamy coraz więcej wspólnych mianowników. Po pewnym czasie zauważamy całą misternie utkaną sieć wzajemnych pretensji, waśni, trudnych uczuć. To wszystko podszyte brakiem tożsamości, niepewną przyszłością i utraconym życiem.
Bo z jednej strony jest to głos o zagładzie Indian, a z drugiej o tym, jak ci ludzie sami niszczą siebie i swój naród. Tommy Orange nie ocenia występujących w książce osób. Pozwala czytelnikowi, by ten odebrał każdą z postaci na swój własny, indywidualny sposób. Są to w większości bohaterowie słabi, pozbawieni swojego zdania, podejmujący złe decyzje, które potem wpływają na ich życie.
Paradoksalnie, na co zwraca uwagę autor, także dziś rdzenni Amerykanie uznawani są za nieprzystosowanych i wymagających ucywilizowania. Jednak tym razem nie z powodu kolorowych strojów i nieznanego języka, lecz... alkoholizmu, narkomanii i zorganizowanej przestępczości.
I chociaż treść samej powieści jest odważna, innowacyjna i bezkompromisowa, to jednak samo przejście przez tą historię było dla mnie sporym wyzwaniem. Niestety warsztat Orange’a i liczne postacie, które ciężko zapamiętać powodują, że powieść bardzo trudno się czyta. Wiele razy poszukiwałam danych osób kilka rozdziałów wcześniej, by zrozumieć całokształt powiązań. Jestem też lekko zawiedziona zakończeniem, które miało być kulminacją wszystkich historii, a było jedynie kilkoma ostatnimi stronami powieści.
Mimo to polecam przeczytać, dla otwarcia oczu!
https://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/2019/08/nigdzie-indziej-tommy-orange.html