„Pokój na piętrze” autorstwa Rachel Hawkins to thriller inspirowany powieścią Charlotte Bronte „Dziwne losy Jane Eyre”. Niestety nie czytałam tej drugiej pozycji, jednak po skończeniu najnowszej książki Hawkins, postanowiłam, że w najbliższym czasie muszę nadrobić lekturę Bronte. „Pokój na piętrze” to pozycja, która zachwyciła mnie swoim wydaniem oraz wnętrzem. Może i sięgnęłam po ten tytuł głównie ze względu na okładkę, to jednak historia Jane zapewniła mi to, co od thrillera wymagam - nie pozwoliła mi zasnąć, dopóki nie poznam jej zakończenia oraz zachowania bohaterów przerażały mnie z każdą kolejną stroną.
Jane ucieka przed trudną przeszłością. Zarabia na życie, wyprowadzając psy bogatych mieszkańców luksusowego osiedla Thornfield Estates. Tu nikt nie zauważa braku przypadkowego drobiazgu w domu czy elementu biżuterii porzuconej przez panią domu na stoliku w holu. Tu nikt nie zapyta Jane o jej… prawdziwe nazwisko. Pewnego dnia dziewczyna poznaje Eddiego Rochestera – świeżo owdowiałego mieszkańca jednej z rezydencji, którego żona zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach podczas wypadku na łodzi. Eddie jest nie tylko bogaty, intrygujący i przystojny, ale także może zapewnić Jane bezpieczeństwo, którego zawsze pragnęła. Niestety legenda zmarłej żony – kobiety pięknej, ambitnej, wręcz idealnej – coraz bardziej przytłacza bohaterkę. Co więcej ukochany skrywa pewną mroczną tajemnicę, której konsekwencje okazują się straszniejsze, niż można się było spodziewać. Trzymająca w napięciu akcja, przewrotny dowcip i niesztampowe feministyczne spojrzenie sprawiają, że Pokój na piętrze nie jest zwyczajną historią, ale ponadczasową opowieścią o zakazanej miłości, źle ulokowanym uczuciu i zmarłej żonie, która nie daje o sobie zapomnieć…
Muszę przyznać, że cała historia zaczyna się dość niewinnie - poznajemy Jane, która postanowiła zacząć swoje życie na nowo by raz na zawsze pożegnać się ze swoją przeszłością. Spokojnie, kiedy w jej życiu pojawia się tajemniczy Eddie, a ich relacja zaczyna wskakiwać na kolejne „poziomy”, fabuła książki zaczyna się rozkręcać.
Może i w trakcie czytania natrafiłam na kilka fragmentów, w których akcja na chwilę zwolniła i była wręcz zerowa, to jednak w moim odczuciu był to dobry zabieg. Czemu? Ponieważ autorka pozwoliła mi na chwilę oddechu oraz na poukładanie niektórych elementów w mojej głowie.
Rachel przygotowała dla nas całkiem ciekawych bohaterów. Nie wiem dlaczego, ale od samego początku miałam problem z postacią Jane oraz Eddiego. Są to bohaterowie, którzy nie byli ze mną do końca szczerzy. W trakcie czytania podświadomie czułam, że każdy z nich coś przede mną ukrywa, a kiedy prawda wyszła na jaw, na mojej twarzy malował się szok oraz niedowierzanie. Z każdym kolejnym sekretem ich postacie przerażały mnie coraz bardziej, dlatego też nie byłam w stanie utożsamić się z żadnym bohaterem. Jane oraz Eddie to manipulanci, którzy nie cofną się przed niczym, by osiągnąć swój cel.
Całą historię poznajemy z wizji Jane oraz Bei (żony Eddiego). Kiedy do głosu dochodzi ta druga kobieta, „Pokój na piętrze” staje się pozycją trudną do odłożenia. Autorka dawkuje nam na przemian rozdziały z narracji poszczególnej bohaterki, jednak jak dla mnie fragmenty z wizji Bei sprawiały, że pragnęłam więcej i więcej...
Jedyną rzeczą, która mnie niestety zawiodła, było zakończenie. Jak dla mnie, było ono w pewnym momencie aż nadto przewidywane oraz zabrakło mi w nim mrocznego klimatu, który panował w większej części tej lektury.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak, „Pokój na piętrze” to bardzo dobry thriller, w którym napięcie oraz zwroty akcji są dawkowane powoli. Jeśli lubisz sięgać po książki, w których nie będziesz w stanie zaufać żadnemu z jej bohaterów - koniecznie zapisz ten tytuł na swoją listę. Kiedy poznacie sens tytuły tej pozycji, gwarantuję Wam, że poczujecie ciarki na całym ciele!