Po raz kolejny sięgnęłam po powieść Petera Jamesa i po raz kolejny odkryłam na nowo jego twórczość. Trzeba przyznać, że autor potrafi oczarować czytelnika i zabrać w bezkresną podróż, z której powrót bywa trudny … Intrygująca, przemawiająca do zmysłów okładka jest tylko małą namiastką tego, co nas czeka w środku. Aż strach się bać …
Nie będę zdradzać treści lektury, gdyż nie warto psuć czytelnikom zabawy. Ale uchylę rąbka tajemnicy, aby Was tylko zachęcić. Z dziennikarzem, Rossem Hunterem, kontaktuje się doktor Harry Cook, który twierdzi, że miał spotkania z medium oraz jest w posiadaniu dowodów na istnienie Boga. Dziennikarz z przymrużeniem oka przyjmuje te informacje, ale jednak spotyka się z Cookiem. Traktuje on Rossa jako wybrańca losu i chce mu przekazać współrzędne trzech miejsc, w których ukryte są dowody potwierdzające istnienie Pana. Okazuje się, że na drodze do ujawnienia tych informacji napotykają liczne trudności, włącznie ze śmiercią kilku osób, w tym samego Cooka. I sprawa zaczyna się komplikować i nabierać przyśpieszonego tempa. Okazuje się, że te tajemne informacje chcą również zdobyć inni, w tym wielebny pastor Wesley Wenceslas, sam Watykan oraz potężna firma farmaceutyczna. Każde z nich oczywiście w innym celu, ale wszystkimi zainteresowanymi rządzi chciwość. A gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i władza nad ludźmi, tam kończą się wszelkie zasady i skrupuły, a rozpoczyna nieczysta, pełna podstępów i niebezpiecznych zachowań gra. Ross znajdzie się w pułapce i będzie musiał wybierać między rodziną a zbawieniem świata. Co wybierze i jakiego dokona wyboru? Czy mające przyjść na świat jego dziecko i oczekująca normalnego życia żona będą mieli szanse w zderzeniu z możliwością przysłużenia się ludzkości? Trudne dylematy, w tym również natury moralnej, ukazujące hierarchię wartości bohatera. Czy jesteśmy w stanie zrozumieć zachowanie Huntera i popieramy jego wybór? Każdy będzie miał możliwość stanąć twarzą w twarz z bohaterem i ocenić jego zamiary.
Niezbity dowód to wstrząsający i momentami przerażający, trzymający w napięciu przez każdy wers thriller. Udana kompilacja wielości wątków, ich wzajemne przenikanie się i uzupełnianie świadczą o wielkim kunszcie twórcy. Każdy element tej powieści, nawet smakowite i momentami niewiarygodne kąski, są nieodzowne i potrzebne, aby właściwie zrozumieć niesione przesłanie. Ale czy to jest lektura dla wszystkich? Nie jestem co do tego przekonana. Dla ludzi o wątłej wierze i niepewnych przekonaniach może stanowić pewien balast i ciężar. Ale może warto skonfrontować swoje przekonania i odpowiedzieć na pytanie, w co naprawdę wierzę?
Niezbity dowód Petera Jamesa to przewrotna i bezkompromisowa powieść o próbie wiary, walce z własnymi przekonaniami, ale też przykład niesamowitej odwagi bohatera, którego nawet ogromne pieniądze nie są w stanie odwieść od realizacji zamierzonych zadań. Z jednej strony przykład postawy godnej do naśladowania, ale z drugiej powstaje pytanie, czy warto aż tak się poświęcać i stracić najbliższych? Kwestia do oceny, ale sam fakt nieprzekupności godny uwagi. Ta lektura to obraz, być może trochę w krzywym zwierciadle, jak zwierzchnik jednego z kościołów oszukuje ludzi, wmawia im rzeczy nieprawdziwe, a wszystko w celu pomnażania majątku. Obłuda, fałsz i zakłamanie są na porządku dziennym. A te wierne i bierne owieczki na ślepo wykonują jego polecenia i wpłacają pieniądze za każdą modlitwę czy wygłoszone przez niego kazanie. Więc takie rewelacje należy przesiać przez sito własnych przekonań i wierzeń.
Mnie ta powieść również szokowała, właśnie z racji przedstawionego obrazu kościoła zarządzanego przez wielebnego Wesleya. Ale również napawała smutkiem, jak ludzie mają małą wiarę, gdyż są w stanie uwierzyć charyzmatycznej jednostce potrafiącej tak zniewolić i oszukiwać ludzi.
Ta elektryzująca powieść wywołuje dreszcz emocji, który na długo targa naszym ciałem. Autor wprowadza nas w swój tajemniczy świat, pełen ekspresyjnych zdarzeń, czasami mało wiarygodnych, gdzie dynamiczne zwroty akcji nawet na moment nie pozwalają złapać oddechu. Chciałoby się tą powieścią delikatnie delektować, ale nie ma szans, najwyższy stopień dynamizmu akcji stoi na przeszkodzie. Pędzimy do przodu, niczym po wielopasmowej autostradzie, na której nie ma żadnego zjazdu w bok, a na jej końcu jest mroczna podświetlana tablica z napisem „….”.
Nie marnujcie czasu, te mgliste jesienne wieczory sprzyjają sięgnięciu po tę książkę. Bo nie tylko dobra książka poprawia nastrój, ale istotne jest, aby była przeżywana w odpowiedniej do tematyki atmosferze, sprzyjającej poczuciu pełnego spełnienia. Godna polecenia, czas przy niej spędzony może obfitować tylko w nadmiar różnorodnych emocji.