"Nieumarła i bezrobotna" to druga część przygód Betsy Taylor - zwykłej dziewczyny, której nie interesowało niemalże nic prócz butów, a która stała się Królową Wampirów. Kolejny raz możemy spotkać się z niewątpliwym humorem M. J. Davidson osnuwającej nawet najbardziej trywialne wydarzenia nutką śmiechu.
Główna bohaterka, Elisabeth Taylor, straciła dawną pracę, gdyż została pochowana kilka stóp pod ziemią. Nawet gdyby chciała wrócić, nie byłoby to już możliwe, a przynajmniej nie skończyłoby się dobrze. Musi więc znaleźć nową pracę. Podczas kolejnego poszukiwania butów znajduje się w sklepie pana Masona. Niby zwykły wątek, lecz w pewnej chwili będzie stanowił meritum perypetii, jakie spotkają Bets. Również w tym samym czasie, jako władczyni wampirów, zmuszona jest odnaleźć zabójcę grasującego w mieście.
Na samym początku postać ta nie przypadła mi zbytnio do gustu. Krótko mówiąc, dziewczyna jest próżna i nie zauważa najbardziej wyrazistych poszlak. Ślepy traf tak sprawił, że śledziłam wydarzenia z jej punktu widzenia, co nieraz doprowadzało mnie do białej gorączki. Mimo wszystko po pewnym czasie łatwo przyzwyczaić się do powierzchowności Elisabeth, bo szczerze mówiąc pomysły, które przychodzą jej do głowy są często niezbyt mądre, ale wywołują uśmiech na twarzy czytelnika, a przecież jest to komedia romantyczna, czyli autorka spełniła swą powinność.
Pisarka ma lekkie pióro, dzięki któremu przy czytaniu nie musimy się wysilać. Gładko podróżujemy między poszczególnymi wątkami, na początku bez zainteresowania, ale po pewnym czasie zaczynamy przewracać strony coraz szybciej, domyślając się, co też może się niedługo stać. Przyznam, że moje przypuszczenia co do zabójcy okazały się mylne. W pewnym stopniu był to celowy zabieg autorki, bo bohaterka zwracająca większą uwagę na bardziej prozaiczne sprawy, odciąga nas od głównego wątku. Spodobała mi się ów nieprzewidywalność co do zakończenia, chociaż osoby częściej czytające tego typu książki mogą już na samym początku domyślić się, co też stanie się później. Fakt, że do nich nie należę przemawiał na korzyść "Nieumarłej i bezrobotnej".
Wydawać by się mogło, iż wampiry są już tematem niemalże wyczerpanym przez pisarzy. Jak widać, nie koniecznie tak musi być. Owszem, trudno napisać teraz coś oryginalnego, a już zwłaszcza w gatunku fantasy, jednak Davidson w pewnym stopniu przedstawiła nam to, czego jeszcze nie było. Nie skupiała się na wampirach samych w sobie, lecz na wydarzeniach z nimi powiązanymi. Przy tym pisarka nie robiła z wszystkich ideałów, ale kogoś, kto również ma wady i niekoniecznie chce się z nimi uporać. Przykładem takiej postaci jest Tina - wierna wampirzyca uznająca Bets za prawowitą królową - bezinteresownie postanowiła posprzątać pewne miejsce w mieszkaniu głównej postaci, twierdząc, że podobne zadanie nie przystoi komuś tak ważnemu jak ona. Gdyby wszystko zostało opisane z innego punktu widzenia, łatwo byłoby uznać to za akt miłosierdzia, lecz tak nie jest. Elisabeth ma za złe koleżance, że chce ją wyręczyć.
"Nieumarłą i bezrobotną" polecam przede wszystkim osobom mającym ochotę na spędzenie miłego wieczoru, podczas którego uśmiech nie będzie wam schodził z ust. Książka nie pozostanie nieskończenie długo w pamięci, lecz kiedy tylko spojrzycie na okładkę, będzie przywodziła na myśl piękne chwile spędzone w otoczeniu niepoprawnych bohaterów, z których każdy może czymś zauroczyć. Warto sięgnąć po tę powieść, choćby dla poprawy humoru, który często staje się posępny lub też w ogóle zanika w trudach codziennego życia.
Recenzję umieściłam uprzednio na blogu: recenzje-powiesci.blogspot.com