Po przeczytaniu „Pułapki uczuć” byłam rozczarowane, lecz nie książką a faktem, że to już koniec. Czekałam bardzo długo na kontynuacje i cierpliwość się opłaciła. Magia Pani Colleen Hoover nadal trwa.
„Nieprzekraczalna granica” to druga część trylogii. Jest to historia dalszych losów bohaterów, czyli Layken Cohen i Willa Coopera. Dwójka młodych ludzi, doświadczona przez los. Oboje bez rodziców, opiekują się młodszym rodzeństwem. Jest to niezwykle wielka odpowiedzialność, ale i radość. Wydaję się, że ten związek jest idealny, lecz sielankę burzy pojawienie się byłej dziewczyny Willa, Vaughn. Czy ta miłość przetrwa?
Bohaterowie każdy dzień kończą zabawią w „Dna i słodycze”. Polega ona na powiedzeniu najlepszej i najgorszej rzeczy, która się przytrafiła danego dnia. Ja również postanowiłam w ten spodów opowiedzieć wam, moje wrażenia po lekturze.
Początek książki to z pewnością „dno”, niestety wielkie, ogromne „dno”! Pojawia się Vauqhn, co jest okropnym pomysłem. Cała ta sytuacja jest dziwnie naciągana i wymuszona, nie wzbudza większych emocji, tym bardziej, że postawa Willa jest jednoznaczna. Mam wrażenie, że ta dziewczyna była tylko katalizatorem do wybuchu większego problemu. Lake reaguje, co wywołuję ciąg wydarzeń, które z pewnością „dnem” nie są.
Elementów, które mi się nie podobają jest bardzo mało, jedną już wymieniłam. Druga to akcja, która przez pierwsze strony była mozolna i po prostu nudna.
Bardzo się cieszę, że te gorszą stronę książki mam już z głowy i mogę przejść do tej lepszej część, czyli „słodycze”!
Najsłodszą ze słodkich słodyczy, jest kreacja bohaterów. Will jest narratorem, co rzuca nowe światło na sytuacje, w której się znalazł. Nie jest to kolejny zły i niegrzeczny podrywacz, jakich wielu w tego typu powieściach. Will jest naprawdę wspaniałym, dobrym człowiekiem. Czy to jest nudne? Nie! To prawdziwa „słodycz”. Jest bardzo prawdziwy i realny, to taki chłopak, którego pragnie się spotkać i poznać lepiej. Jeśli chodzi o Lake, to również jestem zadowolona jej postawą. Niektórzy zarzucą jej dziecinne reakcje, bądź nieumiejętność rozwiązywania problemów, lecz sądzę, że jej reakcja jest jak najbardziej prawdziwa a szczere rozmowy między bohaterami ujawniają obawy, które nimi targają oraz wiele wyjaśniają. Lake oraz Will są ludźmi, którch szanuję i podziwiam, chciałabym, aby właśnie takie osoby mnie otaczały.
Kolejną „słodyczą” są pozostali bohaterowie. Rodzeństwo Lake oraz Willa dorasta i ma własne problemy, a oni starają się im pomóc. Wątek z Eddie oraz Gavinem jest interesujący i wciągający. Ja tak bardzo im kibicuję!
Problemy, które napotykają na swojej drodze bohaterowie są żywcem wyjęte z życia. Czy zawsze musi istnieć jakiś czarny charakter lub sytuacja, w której tak naprawdę nikt nigdy nie wyląduję? Will i Lake muszą uporać się ze zwykłymi problemami. Tak poprowadzona fabuła idealnie się sprawdziła. Umiałam postawić się w sytuacji bohaterów i w pełni poświeciłam im swoje zainteresowanie, a to sama „słodycz”.
Po przebrnięciu przez pierwsze kilkadziesiąt stron, odnalazłam tę magię, której mi początkowo brakowało. Styl autorki jest lekki i czarujący. Sprawia, że książkę się pochłania, bezproblemowo. Kiedy akcja nabrała tępa, strony umykały zbyt szybo, nieubłaganie zmierzając do końca, które z pewnością jest „słodkie”, och tak, zakończenie zwala z nóg!
Uwielbiam książki autorki, a „Nieprzekraczalna granica” podobała mi się dosłownie motylkowo. Książa kradnie duszę, kształtują ją i oddaję inną, lepszą. Płakałam, śmiałam się i wyniosłam wiele kształcących wniosków. Polecam!
5-/6