Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza przez ostatni wieczór byłam świadkiem przejmujących wspomnień kobiety, która w ciągu dosłownie minuty stała się więźniem własnego ciała. „Uwięziony krzyk” Anny Naskręt to przerażająco bolesne świadectwo walki z chorobą, która zaatakowała zdrową dwudziestoczteroletnią dziewczynę, młodą mamę i zamieniła jej życie w wegetację. To opis prawdziwych przeżyć kobiety, która rozumując i myśląc normalnie straciła możliwość jakiegokolwiek kontaktu ze światem. Nie mogła mówić, jej ciało stało się, jak sama pisze, bezwładnym workiem niezdolnym do jakiegokolwiek ruchu. Po dziewiętnastu latach od ataku choroby Anna postanowiła podzielić się z czytelnikami swoją historią pisząc ją ku przestrodze i pokrzepieniu serc osób dotkniętych udarem oraz ich rodzin. Ale jest to opowieść także dla każdej i każdego z nas – dorosłych czytelników.
Udar niedokrwienny pnia mózgu i móżdżku z czterokończynowym porażeniem spastycznym to jedna z najcięższych postaci tego zagrażającego życiu schorzenia. Tak zabrzmiała diagnoza, taki ogłoszono wyrok. Anna przeszła przez prawdziwe piekło, lekarze nie dawali jej szans na przeżycie, a jeśli nawet, to miała do końca swoich dni pozostać wegetującą rośliną, sparaliżowaną od czubka głowy aż po końce stóp. A tymczasem zdarzył się cud. Ania przeżyła, więcej… dzięki swojemu uporowi, motywacji, niezwykłej sile woli, morderczej walce oraz wytężonej wieloletniej pracy i rehabilitacji dokonała niemożliwego – stanęła na własne nogi i zaczęła w miarę normalnie funkcjonować. Oczywiście nie oznacza to, że kobieta jest w pełni sprawną osobą. Nadal ma problemy ze swoją niepełnosprawnością, boryka się z wieloma ograniczeniami, korzysta z pomocy rodziny, ale chodzi, mówi, stara się być samodzielna i… szczęśliwa.
„Uwięziony krzyk” to wstrząsające świadectwo choroby, cierpienia i niemocy. Anna dokładnie, ze szczegółami opisuje swoje nowe, niestety gorsze życie. Z zapartym tchem uczestniczymy w tych smutnych wydarzeniach, które nam, zdrowym, wydają się niewiarygodne. Ale w żadnym wypadku nie jest to dołująca relacja. Wyobraźcie sobie, że Ania z racji swojego pogodnego usposobienia potrafi pisać o tym co ją spotkało z dużym dystansem, a nawet z humorem. Żartować ze swoich niedomagań, szukać pozytywów we własnym nieszczęściu potrafi naprawdę niewielu. Bohaterka to osoba dzielnie znosząca wszystko, co zgotował jej los, z optymizmem patrząca w przyszłość. Nie znaczy to jednak, że dziewczyna nie ma momentów zwątpienia czy załamania. Zdiagnozowana nerwica jest tego wystarczającym dowodem. Anna ma wokół siebie kochającą rodzinę – córkę, rodziców i siostry, którzy z ogromnym poświęceniem oraz mnóstwem osobistych wyrzeczeń wspierali i nadal wspierają ją w walce o zdrowie. Rozdział, w którym siostra opowiada o niespodziewanym ataku choroby i powrocie ze szpitala wzruszył mnie do łez. Bez pomocy rodziny Anna nie poradziła by sobie z paraliżem. Niestety podejście naszej służby zdrowia do osób chorych i niepełnosprawnych pozostawia wiele do życzenia, a udział państwa w refundacji leków, sprzętu czy rehabilitacji jest marginalna. Chcesz być zdrowy leki funduj sobie sam. To był dla mnie najbardziej irytujący wątek, wzbudzający złość, zdenerwowanie i same złe emocje. Dobijająca jest też bezsilność pacjenta wobec takiego stanu rzeczy. Jeśli uświadomimy sobie jak bierne jest podejście aparatu rządzącego, jak wszechobecna jest niesprawiedliwość i upokorzenie wobec ludzi niepełnosprawnych oraz częsty brak akceptacji społecznej to pozostaje nam tylko cieszyć się, że to nie my potrzebujemy pomocy. Ale co mogą na to poradzić osoby dotknięte chorobą?…
„Uwięziony krzyk” to książka niepodobna do żadnej innej. Nie ocenia się tu warsztatu pisarskiego czy poprawności stylu, chociaż przyznaję że prosty język, bezpośredniość i klarowność w przekazywaniu zdarzeń powodują, że książkę łatwo się czyta i z wypiekami na twarzy. To osobista historia, która może być lekarstwem na smutek, zwątpienie i załamanie. To opowieść niosąca nadzieję, pokazująca jak szukać pozytywów i motywacji do walki o każdy kolejny dzień. To brutalne fakty, które mówią same za siebie, a my, czytelnicy, powinniśmy je poznać!
Zachęcam do sięgnięcia po „Uwięziony krzyk” Anny Naskręt, który nie mógł się wydobyć ze sparaliżowanego ciała. Książkę już znajdziecie w księgarniach. Warto zmierzyć się z tymi interesującymi, choć niełatwymi wspomnieniami.
Polecam serdecznie.