Na samym początku chciałabym podziękować Moni za polecenie tej autorki i jej książek. Gubiłabym się w świecie polskiej literatury, która ostatnio prężnie, ale nadal nie stoi na wysokim poziomie. A tak dostałam gotową niespodziankę, z której jestem wyjątkowo zadowolona.
Poznajemy Jonathana, polaka, który wychował się w połowie w ojczystym kraju, a w połowie w Anglii, Megi, jego żonę, również polkę oraz jego dzieci, Antosie i Tomaszka. Generalnie rzec biorąc z pozoru wszystko wydaje się być szczęśliwe, rodzina wiedzie prym udanego wspólnego życia i nic nie przerywa tej miłej atmosfery.
Sielanką niestety tej sytuacji nie można nazwać, gdyż obie postacie zdradzały partnera/partnerkę. Megi we wczesnych latach małżeństwa, zaś Jonathan od długiego czasu. Zdradza ukochaną żonę przez całą powieść.
Pierwsze wrażenie jest bardzo mylące, i tylko ten, komu rubaszne historie w głowie ważniejsze niż relacje międzyludzkie uzna, że powieść ta to kolejny mdławy opis spotkań męża z kochanką. Zaś ważniejszym dla mnie podsumowaniem jest fakt, że powieść to dość skomplikowane stadium ludzkiej interpersonalnej walki , również z samym sobą, a także międzyludzka atmosfera wybaczeń, rozczarowań, zdrady i niepożądania.
W książkę wnika się głęboko, utożsamiamy się z bohaterami, którzy lękają się o przyszłe dni, o zażyłość relacji czy też reakcje, kiedy ich sekret wyjdzie na powierzchnie. Główny bohater ma dużo tzw. "oleju w głowie". Jest osobą kreatywną i odpowiedzialną. Jako przykładny ojciec współczesnego czasu zajmuje się dziećmi nie gorzej niż wynajęte niańki, ma z nimi dobry kontakt, do tego pracuje i pisze własne powieści. Jak każdy mężczyzna ma dobrego kumpla, razem fantazjują o innych kobietach, rzecz normalna i ogólnie przyjęta, do czasu, kiedy fantazje wybiegają zbyt szeroko w życie owego mężczyzny lub kiedy postanawia je spełnić. Jonathan niczego nie planował, wije się teraz pomiędzy dwiema kobietami, które kocha i których bardzo potrzebuje w swoim życiu. Przydałaby mu się opcja poligamii, jednak zapewne i tak by z niej nie skorzystał. Wolał sytuacje obecną, kiedy kochanka pozostaje kochanką, a żona żoną i wierną przyjaciółką. Co mnie zdziwiło w tej postaci to to, że ten bohater nie obrzydzał mnie swoim zachowaniem. Raczej współczułam mu pozycji, w jakiej obecnie się znajdował. Uzależniony fizycznie i psychicznie od kochani, a jednocześnie emocjonalnie związany z żoną.
Inną ciekawą sprawą jest to, z jaką wprawą autorką przeniosła narracje tego romansu z kobiety na mężczyznę. Z jaką gracją wcieliła się w postać chłopa i jak zręcznie opisała targające nim emocje, podejście do rodziny, romansu czy znajomych. Plebanek odwaliła duży kawał roboty. Przy tak stereotypowym podejściu, że nie można "wcielić się" w płeć przeciwną i napisać dobrej powieść poradziła sobie znakomicie. Wykreowała mężczyznę, który kocha i cierpi, człowieka wpadającego w sidła miłości i realnej, i zakazanej. Postać, której uczucia możemy wyczytać z twarzy, romansującej, opowiadającej zarazem historię miłosną, która do końca nigdy nią nie będzie.
"Nielegalne związki" to opowieść nie tylko o zdradzie, ale przede wszystkim o mężczyźnie w roli głównej, o tym co czuje. Autorka pokazuje, że życie nie jest tak stałe i niezmienne jak się nam wydaje. Czasami trzeba przewartościować swoje życie, zastanowić się czy wszystko co wydaje się złe takie musi być. W tym przypadku okazuje się, że zdrada bohatera może tak nie burzyć, a nawet wzbudzać trochę zrozumienia, litości. W końcu każdy stał przed faktem dokonania decyzji bez wyjścia. I każdy popełnia błędy. A czytać o tym jak popełnia go mężczyzna wykreowany przez kobietę - niezapomniane.