Nikt mnie nie ostrzegł, że książka autorstwa Piotra Kościelnego będzie nadzwyczaj brutalna. Będzie emanować tyranią, nieludzkim traktowaniem i uprzedmiotowieniem człowieka. "Nielat" pomimo tego, że dźwiga ogromny ciężar poruszanych w nim problemów jest pewnego rodzaju kunsztem. Autor opisał bardzo dosadnie sytuacje oraz zachowania ludzkie, które są pewnego rodzaju tabu. W niektórych dziełach są poruszane incydentalnie, wręcz tylko delikatnie zaznaczone. Tutaj mamy tego wszechstronne formy w wielu przekrojach. Odniosłam wrażenie, że autor przełamał wszelkie bariery w słowie pisanym. Że czytam o rzeczach, o których samo myślenie sprawiałoby mi ogromną trudność. Dlatego też, jako czytelnik po zagłębieniu się w lekturze musiałam ją odkładać po poszczególnych rozdziałach. I nie dlatego, że jest to zła książka, a dlatego że wywoływane przez nią emocje musiały się ostudzić przed kolejnym wieczorem, gdy znajdowała się ona ponownie w moich rękach.
Autor w tytułowym "Nielacie" zabiera nas do zachodniej części Polski - Wrocławia, ale poprzedniego wieku. W trakcie tej całej historii, nielatów poznajemy wielu, ale jako pierwszy przed szereg wychodzi Michał Jurczyk. Jest to bardzo dobroduszny chłopak, który potrafi troszczyć się o dobro swojej rodziny. Odznacza się niesamowitą zaradnością i sprytem, który ma okazję co krok udowadniać. Niestety jego nastoletnie życie nie odznaczało się regulaminowym odrabianiem lekcji, gorącym obiadem po powrocie ze szkoły czy rozwijaniu własnych zainteresowań. Nie było tam nawet krzty uwagi ze strony jego rodziców. Na co dzień borykał się z problemem alkoholowym domowników, kłopotami w szkole i molestowaniem przez swojego wujka - Romana. Musi on podjąć niezwykle trudną decyzję. Jak uratować siebie od ciągłego poniżania i wykorzystywania, a ponad to jak uratować swoją rodzinę, aby nie zmagać się z panującą tam ciągle dysfunkcją.
Równocześnie możemy śledzić losy szóstki policjantów, którzy zagrzewają miejsce w wydziale zabójstw wrocławskiej komendy. Zostają wezwani, ponieważ w pewnej melinie na obszczanym i zarzyganym materacu zostaje znalezione ciało znanego aktora. Ponad to w tym samym czasie, ale w nieco oddalonej lokalizacji odkrywają zwęglone zwłoki nastolatka. Do czego będą musieli posunąć się strażnicy prawa aby rozwikłać te dwie, niesamowicie skomplikowane sprawy?
Pan Piotr Kościelny po lekturze tego kryminału wywołał u mnie ogromny apetyt na samego siebie. Nie dosłownie oczywiście, jakkolwiek źle to zabrzmiało. Jest to głód chłonięcia jego twórczości.
Nie spodziewałam się tak ostrych opisów, dosadnie przedstawionej problematyki, dotyczącej głównego bohatera książki, a także nie spodziewałam się, że ktoś wykrzyczy mi prosto w twarz o rzeczach, które dzieją się tuż za rogiem następnego budynku, a ja ich nie dostrzegam, bo przechodzę z innej strony.
Jako czytelnik, w trakcie lektury wielu książek szukam jednego. Zaskoczenia. Czegoś, czego jeszcze nie było. W tym przypadku światło dzienne ujrzała historia, której świat literacki jeszcze nie widział.