„Facemaker“ to nie jedynie historia Harolda Gillesa — człowieka, który zmienił znaczenie chirurgii plastycznej. To również opowieść o tym, jak wojna wpływa na naukę. Jak wiele zmienia w krótkim czasie, jak daleko ludzie mogą zajść i jak wiele wytrzymać, gdy sytuacja nie pozostawia im wyboru. Gilles znajduje się w centrum, a zaraz obok są pacjenci, współpracownicy czy ludzie, którzy dla medycyny jemu współczesnej nie byli bez znaczenia. Wokół nich natomiast wybrzmiewają wybuchy, jęki i krzyki. Bywa brutalnie, nawet bardzo, ale w ogólnym rozrachunku jest po prostu interesująco.
Lindsey Fitzharris zamieszcza obfitą bibliografię, styl raczej ma lekki (przyjemność to kwestia sporna) i nie wybiela brutalnych wydarzeń z frontu — ba, opisuje je bez filtra, gdy uważa to za konieczne lub opłacalne (lubi grać na emocjach, kiedy skupia się na niektórych pacjentach i ich losy z ochotą fabularyzuje). Tworzy to podwaliny tekstu, który zapowiada się chociaż dobrze i wszystko mogłoby być piękne, gdyby nie kwestie, które zaszły mi za skórę, choć czytelnicy o mniejszych wymaganiach względem literatury faktu łatwo przymkną na nie oko. W końcu czymże są nierówności i niezgrabności w zetknięciu z interesującym tematem?
Początek książki wypada chaotycznie. Autorka nierówno dawkuje czas między kontekstem historycznym, a faktycznym tematem reportażu. Wtrąca istotne kwestie, odchodzi od nich, ponownie wraca i nie zauważyłam w tym żadnego porządku. O metodach, od jakich Giilles zaczynał, było niewiele, a gdy już coś się pojawiało, to brakowało temu szczegółów. Bywało też, że Fitzharris tonęła w zdaniach, które miały nakreślić działania na froncie, ale niewiele było w nich tak naprawdę informacji. Czytałam i zastanawiałam się, czy autorka będzie tak wodzić czytelnika do końca.
Potem nastąpiła poprawa. Sporo było o metodach, jakie Giilles oraz jemu współcześni opracowali, pojawili się prekursorzy chirurgii plastycznej, podane zostały alternatywy bolesnych zabiegów (maski). Zrobiło się mniej chaotycznie i podanych zostało więcej szczegółowych informacji. Dalej bywało niezgrabnie — co tu kryć, warsztat Fitzharris nie zachwyca — ale nie wywoływało to mojego kręcenia nosem, choć skakania w czasie nie brakowało. Czasami autorka płynęła przez opowieść płynnie, czasami ją szatkowała. Nie było zasady i nierówność ta utrzymała się do końca.
Szczątkowonie informacji, niewyczerpanie poszczególnych tematów oraz rozbiegana uwaga to jedne z najbardziej uwierających mnie wad książki. Lindsey Fitzharris zapisała się w mojej pamięci jako fanka nieładu, a jednak udało się jej mnie zainteresować. Nie odpowiadał mi poziom jej warsztatu, ale też nie sprawiał on, że miałam ochotę tytuł odłożyć. Był ciekawy, wiele z niego wyniosłam, ale uważam go po prostu za luźniejszą literaturę faktu (oryginalna okładka nawet tę półkę sugeruje i tym razem warto jej posłuchać). Luźniejszy przez warsztat oraz styl autorki, nie sam temat. Temat, w którym do powiedzenia zostało jeszcze wiele.
przekł. Łukasz Müller
Psst, Nie rozumiem, dlaczego wydawnictwo Znak uparcie zmienia oryginalne tytuły Lindsey Fitzharris w takie, które przypominają tanią sensację. „Facemaker“ i jego „Historia człowieka, który stworzył chirurgię plastyczną“ zamiast podtytułu „One Surgeon's Battle to Mend the Disfigured Soldiers of World War I“ miał większe szczęście niż „Rzeźnicy i lekarze“, ale wciąż nie jestem zwolenniczką takich zabaw.
Książka pochodzi z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Nowa książka autorki bestsellerowych Rzeźników i lekarzy. Lindsey Fitzharris powraca w wielkim stylu z opowieścią o narodzinach chirurgii plastycznej. Wraz z pierwszym wystrzałem z karabinu mas...
Nowa książka autorki bestsellerowych Rzeźników i lekarzy. Lindsey Fitzharris powraca w wielkim stylu z opowieścią o narodzinach chirurgii plastycznej. Wraz z pierwszym wystrzałem z karabinu mas...
Harold Gillies był pasjonatem golfa, a także szczęśliwym mężem i ojcem. Zwykłym człowiekiem; takim, jakich jest wielu. Jednak bez niego tysiące młodych mężczyzn mogłoby pozostać oszpeconymi do końca ...
✨️ Jakiego rodzaju wizję wywołuje twój umysł, gdy słyszysz albo widzisz słowo "ranny"? ✨️ Jest to pytanie, na które natknęłam się podczas czytania książki "Facemaker". To tylko zwyczajne zdanie z py...
@read.my.heart
Pozostałe recenzje @mewaczyta
Stany bitwy
Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...
Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...