Po książkę tę sięgnęłam z czystej ciekawości. Tyle razy widziałam ją w internecie, dość dużo moich znajomych po nią sięgnęło i było zadowolonych więc jak ja miałam po prostu ominąć tę pozycję? No nie dało się po prostu. Tylko czy faktycznie było warto sięgać po coś co spodobało mi się tylko po okładce ( która swoją drogą jest niesamowita) i dlatego, że kilku osobom z mojego grona się podobała? Ja polecam książki więc czemu choć raz miałabym nie sięgnąć po to co polecają mi? A no właśnie ...
„Pamiętaj, Karol, po co to robisz - powiedziała spokojnym głosem. - Tu nie chodzi o zemstę czy odwet, ale o wyrównanie. O równowagę. A równowaga to pokój. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o pokoju? Jak zrozumiecie, że za uderzenie brata albo siostry czeka was dokładnie to samo, to przestaniecie się bić. Będzie między wami równowaga. Lepiej, jak nikt nie jest nic nikomu winien, prawda?" W małym mazurskim uzdrowisku dochodzi do pierwszego od wielu lat brutalnego morderstwa. Ofiarą jest bezdomna kobieta, a jej śmierć zostaje powiązana z przypadkami tajemniczych zgonów, do których dochodziło w Młodziewicach na przestrzeni ostatnich kilku tygodni.
Lokalna komenda policji może polegać na swoim jedynym śledczym, podkomisarzu Karolu Kośnierzu. A ten, choć ma opinię pracoholika, nie może poszczycić się wybitnymi osiągnięciami w rozwiązywaniu spraw kryminalnych. Aby ratować dobre imię miasta, szczycącego się od lat najniższym poziomem przestępczości w województwie, do pomocy skierowany zostaje komisarz Wiktor Bogart z komendy wojewódzkiej - legendarny śledczy prowadzący wiele znanych spraw kryminalnych.
Co jednak, jeżeli nie da się uciec przed tym, co w nas siedzi? Nikt nie wie, że komisarz Kośnierz ma własny kodeks moralny: oko za oko, ząb za ząb, pobicie za pobicie. Czy nadszedł moment, w którym będzie mógł wymierzyć najwyższy wymiar kary? Czy sprowadzony do pomocy w śledztwie komisarz Bogart zdoła zmierzyć się nie tylko z mordercą, lecz także z własnymi demonami? W zapomnianym przez Boga miasteczku zło zdaje się zawsze pełzać tuż pod powierzchnią ziemi.
Powiem szczerze, że dość ciężka była to jak dla mnie powieść. A trochę debiutów i to w gatunku kryminałów za sobą mam. Z początku coś co miało mnie wciągnąć tak naprawdę sprawiało, że miałam po prostu ochotę odłożyć tę książkę. Dość monotonna i z lekka nudna fabuła, mało zaskakująca oraz irytujący główny bohater działający według swoich ( nie zawsze legalnych) zasad sprawiały, że książka dosłownie męczy. Dopiero z czasem zaczyna się coś dziać, coś ciekawego na tyle , żeby powieści nie odłożyć.
Bezsensowne opisy, które miały przybliżyć nam sytuacje panującą w książce oraz postaci naszych bohaterów tylko drażnią, nic nie wnoszą, a wręcz przeszkadzają tutaj. Przyznam się szczerze, że naszego bohatera to już z początku nie polubiłam i może też stąd taka ocena powieści.
Akcja w powieści choć powinna być dość dynamiczna jak na to co się tutaj dzieje, jest nieco rozlazła i zbyt wolno się rozkręca. Sprawiało to, że z lekka męczyła mnie ta historia. Jako na plus można tu zaliczyć autorowi interesujące pokazanie małej społeczności miasteczka w którym cała ta historia się dzieje, to jak ci ludzie zostali opisani oraz fajny klimat jaki ma to miejsce sprawiało, że sama z chęcią bym je odwiedziła.
Sam pomysł na powieść naprawdę nie jest zły, te wszystkie wątki w których znalazły się jakieś tajemnice, problemy społeczne jakie autor tu porusza ( jak np. alkoholizm, bezdomność czy molestowanie) po prostu nie do końca zostały w interesujący jak dla mnie sposób przedstawione. Potencjał jest, tylko nie do końca przemyślany przez autora i wykorzystany, a naprawdę szkoda. Niestety co do zakończenia - tu też autor za bardzo się nie postarał, bo dość łatwo można się domyśleć jak cała historia się rozwinie. No chyba, że taki właśnie miał być od początku zamysł z tą powieścią.
Co do języka jakim autor się tu posługuje to jest on dość lekki, przyjemny w odbiorze i choć zdarzały się momenty wulgaryzmów ( dość oczywiste w tego typu powieściach) to jak najbardziej pasowały one do sytuacji przedstawionych tutaj.
Ogólnie rzecz biorąc jak na debiut może i nie jest tak do końca źle, ale zawsze mogło być troszkę lepiej. I choć za bardzo autor mnie osobiście niczym tu nie zaskoczył, a momentami z lekka znudził, to jednak i tak nalegałabym żebyście sami książkę tę ocenili. Przecież każdy z nas ma inne zdanie...