“Wciągam głęboko powietrze, gdy jego zimna dłoń styka się z moim rozgrzanym ciałem. Płonę. Nie chcę tego czuć, nie mogę pożądać. Zrani mnie, poza tym nienawidzę go. “
W życiu każdego z nas, zdarza się taki moment, że przed czymś uciekamy. Charlotte, choć jest młodą kobietą, przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele złego. Właśnie rozpoczyna studia z daleka od swojego rodzinnego miasta. I choć nie tego można byłoby się po niej spodziewać, to ucieka. Ucieka przed przeszłością, nie tylko swoją, ale jej zmarłego brata. Chce rozpocząć nowe życie z daleka od tego co ją spotkało. I choć mogłoby się wydawać, że wszystko idzie we właściwym kierunku, los lubi płatać nam figle. Współlokatorka Lottie to dosyć zwariowana dziewczyna, która już na samym początku wyciąga Lottie do miejsca, którego chciała unikać jak ognia. Wyścigi i nielegalne walki to już nie jest jej bajka. Tym bardziej, jeśli króluje tam dupek, którego Charlotte wkurza jak nikt inny, i oczywiście vice versa.
Lottie i Brantley to prawdziwa mieszanka wybuchowa, oboje mają zacięte charaktery i naprawdę ognisty temperament. Nic więc dziwnego, że każde ich spotkanie kończy się kłótnią. Jednak w miarę jak sprawy w życiu Charlotte zaczynają się układać, tak i pomiędzy nimi, zaczyna robić się coraz przyjemniej, oczywiście oboje nie są w stanie wytrzymać bez chociażby minimalnej kłótni. Jednak jak wiemy, nic nie trwa wiecznie. Przeszłość zaczyna deptać po piętach Lottie, i okazuje się, że osoba, z którą nie chciała mieć nic wspólnego, jako jedyna może jej pomóc i zapewnić bezpieczeństwo. Czyż nie wspominałam, że los uwielbia płatać nam figle?
Agata Sobczak napisała książkę pełną gorąca, mocnych charakterów z zadziwiająco irytującą główną bohaterką. Tak, Lottie niesamowicie działała mi na nerwy. Brantley także nie był niczego sobie, ponieważ pierwsze spotkanie tej dwójki wywołało we mnie mieszane uczucia. Początko sprawił, że zrobiło mi się ciepło na sercu, a następnie jakby przeszył je lodowym sztyletem. I wcale nie stało się to tylko jeden raz. Brantley to typowy bad boy, które łamie serce nie tylko Lottie, ale i czytelniczkom.
Jednak tak jak wspominałam, Lottie niesamowicie działała mi na nerwy. Ponieważ kiedy Brantley już miękł, pokazywał swoje dobre oblicze, ona zawsze musiała coś palnąć lub zrobić, co wywoływało w nim potwora. Normalnie miałam wrażenie, jakby robiła to specjalnie, jakby wszystko jej się nie podobało, nawet wtedy, kiedy nie było do tego konkretnego powodu, a jednak robiła z siebie największa ofarię. Okej, ja rozumiem, że Brantley nie był bez winy, ale Lottie wcale nie była tutaj niewiniątkiem. Dlatego dla mnie zdecydowanie ulubieńcem jest tutaj Brantley. Czasami trzeba po prostu odpuścić, dać się wypowiedzieć drugiej osobie, wysłuchać jej i przede wszystkim, nie wpierać jej, że się czegoś nie czuje, gdy to nie ona siedzi w jego sercu!
Poza tym, książka była pełna akcji, ciągle coś się działo. Nie byłam w stanie oderwać się od książki. Agata pięknie manewruje swoim stylem pisarskim, uwodzi czytelnika i nie chce go wypuścić, co naprawdę uwielbiam. No i jak może wiecie, uwielbiam sprzeczności. Czyli tak jak w tym przypadku, podobało mi się to, że nie podobała mi się główna bohaterka. Haha tak wiem, jestem dziwna, ale uwielbiam kiedy autor daje nam bohaterów, których możemy także znienawidzić. Naprawdę to uwielbiam. Dlatego gorąco polecam wam Namiętną nienawiść! Gwarantuje naprawdę masę sprzecznych emocji!