„Gdy cię widzę, serce me radość wypełnia,
i święto w mym sercu, święto w mej duszy,
wystarczy sekunda, minuta do szczęścia,
żadna troska mnie już nie poruszy. (…)”*
Czasem los przygotowuje nam coś czego w ogóle się nie spodziewamy. Żyjemy z dnia na dzień nie podejrzewając, że już za chwilę spotka nas coś co będzie naszym całym życiem. Oni tego się nie spodziewali. Żyli w swoich światach, aż się spotkali. Gra, którą on zaczął stała się punktem zwrotnym w ich życiu. Miłości nie trzeba szukać, ona sama przyjdzie. Czasem się jej spodziewamy, a czasem wkrada się po cichu i rozgaszcza w sercach. Jednak rzadkością jest, że jest taka… brak słów by ją opisać…
„Nie zapomnę…” jest opowieścią o dwójce nastolatków, którzy różnią się od siebie jak dzień i noc. Ania jest cicha i spokojna, zbyt poważna jak na swój wiek. Woli pracę w hospicjum niż dyskoteki i alkohol. Michał zaś jest bogatym zbyt pewnym siebie licealistą, który czas dzieli między imprezy i zdobywanie kolejnych panienek. Zakłada się z swoim przyjacielem, że w tyle i tyle czasu zdobędzie daną dziewczynę. Tych dwoje zupełnie do siebie nie pasuje, a jednak się spotykają.
Michał wraz Krzyśkiem pewnego dnia będąc w biurze ojca bogate chłopaka spostrzegają Anie. Zakładają się o to czy Radoszewski zaliczy ją w ciągu tygodnia. Pewny swojej wygranej zaczyna działać. Nie wie jednak, że Anka jest inna niż jej poprzedniczki lecące na jego gruby portfel. Dyskoteka, alkohol, drogi samochód nie skutkują, a więc odpychają dziewczynę od niego. Nie może zrozumieć czemu małolata woli spędzać czas w hospicjum. Jedyne co ich łączy to wspólna pasja - projektowanie.
Z czasem jednak zaczyna ją podziwiać i rozumieć. Podoba mu się, że jest inna niż poprzednie dziewczyny, które znał. Sam zmienia się przy niej, chodzi z nią do hospicjum, stwierdza, że świat naprawdę nie jest tylko czarno- biały, a życie jest zbyt cenne by je marnować. Czuje, że jest szczęśliwy przebywając z nią.
„Kiedy był z nią, jego życie było doskonałe, niczego mu nie brakowało. Wystarczyło, że musiał się z nią pożegnać i jechać do domu, wszystko traciło kolory i sens. Kiedy był daleko tęsknił. Kiedy był blisko nie mógł się nią nacieszyć. To było jakieś szaleństwo”**
Spędzali z sobą każdą wolną chwilę ciesząc się sobą i swoją miłością. Chłopak uwielbiał rozmowy z swoim aniołem jak nazywał Anie.
Jednak Krzyśkowi nie podobało się, że zwyczajna dziewczyna zabrała mu kumpla. Michał odkąd zaczął chodzić z Anią nie miał już czasu na cluby i przyjaciela, który nie wydawał już mu się taki fajny. Zazdrosny o przyjaciela chłopak postanawia zepsuć związek bez względu na konsekwencje. Gdy pierwsza próba mu nie wychodzi wykorzystuje moment gdy Michał wyjechał za granicę i wmawia mu, że Ania go zdradza. Ten z początku mu nie wierzy, jednak Krzysiek jest przekonywujący. Doprowadza do rozstania zakochanych.
Podobno przeznaczenia nie da się nie da oszukać i przed nim uciec. Czy i tym razem tak będzie? To już koniec tej wielkiej miłości? A może jednak jest szansa? Może spotkanie po latach jest dla nich szansą? Tylko czy Ania da mu szansę? Czy będzie potrafiła zaufać komuś kto zranił ją w ten sposób i zniszczył jej wiarę w ludzi?
Gdy zaczynałam czytać tą książkę zastanawiałam się co można napisać o miłości na tylu stronach. Bałam się tego, że w jakiś sposób się zawiodę, rozczaruję. Czy tak jednak było? W brew przeciwnie! Nie sądziłam, że można tak pisać o miłości! Mam teraz problem z opisaniem gdyż cokolwiek napiszę będzie wydawało mi się niczym w porównaniu do tego jak p. Anna to opisała. W tej książce jest taki ładunek emocji. Naprawdę nie tego się spodziewałam.
Zawartość tej powieści jest historią dwojga osób, którzy mieli coś pięknego. O takiej miłości jest napisane wiele dzieł, ale „Nie zapomnę…” ma coś takiego, że nie sposób się oderwać. Historia Ani i Michała nie jest pierwszą, nie jest też ostatnią. Ale zapewniam, że jest wyjątkowa. Wydaje mi się, że dużo też daje styl pisania p. Górskiej. Ma niesamowity talent do opisywania uczuć. Posługuje się słowami tak, że nie można się oderwać od czytania. Na kartkach tej powieści są łzy Ani i Michała, ale są też moje łzy…
Polubiłam bardzo Anię. Dziewczyna mimo tak młodego wieku była pełna empatii, taka mądra spokojna, a zarazem uparta. Michała też mimo początkowej niechęci do niego. Potrzebował kogoś kto mu pokaże inne życie. Rodzice nastolatków są bardzo sympatyczni, aż można zazdrościć. Krzyśka zaś od początku nie lubiłam. Wydawał się fałszywy i zły. Jak widać to się nie pomyliłam. Nie sądziłam, że można być tak złym.
Polecam ponieważ nie jest to kolejna zwykła opowieść o miłości. Ona jest inna, magiczna.
*str. 85
**str. 152