O "Porachunkach bezimiennej pisarki" czytałam naprawdę wiele pozytywnych opinii i recenzji, które mnie bardzo zachęciły do jej poznania. Postanowiłam więc sprawdzić o co chodzi z tą książką, sięgnęłam więc po nią i... przepadłam. Dawno nie czytałam tak lekkiej, sympatycznej i przede wszystkim niegłupiej powieści, na dodatek wielowątkowej i z interesującą postacią kobiecą w głównej roli.
Książka ta opowiada perypetie Vani, a właściwie Silvany Sarcy, trzydziestokilkulatki, która trudzi się bardzo rzadkim zawodem. Jest ona bowiem ghostwriterką, czyli tak właściwie pisze książki za innych. Dodatkowo, ma ona szczególny dar wczucia się w inne osoby, dzięki temu praca ta idzie jej nieco łatwiej, ale co też, jak się okazuje, przydaje jej się też w życiu...
Już sam zawód jaki wykonuje główna bohaterka jest interesujący, a jak się doda do tego jej osobowość i styl (nie tylko styl ubierania, ale ogólnie też życia), a także różne sytuacje i wydarzenia, w których bierze udział, to wychodzi z tego całkiem oryginalna i niebanalna historia. Podoba mi się, że jest to opowieść wielowątkowa - mamy perypetie Vani w pracy, jej życie osobiste, a także pojawia się historia kryminalna. Poza tym jest w tej książce trochę miłości, trochę zemsty, dużo sarkazmu i nieco humoru, a w tle przewija się kilka naprawdę ciekawych bohaterów, jak archetypowy detektyw, młoda kopia Vani, czy kilkoro autorów, dla których nasza bohaterka pisze książki.
Postać Vani i sposób w jaki została wykreowana, jej całkiem nietypowy charakter, cała ta otoczka bardzo mi się spodobała. Ach, jak ja lubię takie bohaterki, które są pewne swoich racji, nie dają sobie wejść na głowę, są odważne, inteligentne, a swego rodzaju nonszalancja i sarkazm, którego używają na co dzień dodają im tylko niepowtarzalnego uroku. Nie jest to najmilsza osoba, ale bardzo, ale to bardzo ją polubiłam i z przyjemnością czytałam opowieść, która snuta była z jej perspektywy.
Polubiłam też postać komisarza Berganzy, totalnie lubię takich policjantów w książkach. Podobała mi się też mała Morgana, która jest młodszą wersją Vani, chociaż może nieco mniej błyskotliwą niż jej dorosła sąsiadka. Nie polubiłam z kolei kilku innych postaci, ale to dlatego, że zostały tak fajnie wykreowane, że właściwie nie sposób ich polubić.
Autorka jest bardzo elokwentna i kreatywna, ma super wybujałą fantazję, lekkie pióro i upodobanie do literackich nawiązań (które spodobają się każdemu miłośnikowi książek). Na końcu powieści znajduje się z nią krótki wywiad, w którym opowiada, m.in. skąd się wziął pomysł na tę historię i którą postać najbardziej lubi. To takie sympatyczne uzupełnienie powieści i możliwość dowiedzenia się czegoś więcej na jej temat.
"Porachunki bezimiennej pisarki" to pierwsza książka z serii przygód Vani Sarcy. Z ciekawością sięgnę po kolejne części (jak już się ukażą), bo jest to nie tylko sympatyczna, ale też pełna polotu rozrywka. Nie jest to oczywiście książka bez wad (głównie to kwestia polskiego tłumaczenia/korekty), ale można przymknąć na nie oko i cieszyć się błyskotliwą, nieco zabawną i porywającą lekturą.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.