Głównym bohaterem "Zabijaj uważnie” jest Bjorn Diemel, znany w pewnych środowiskach adwokat, odnoszący duże sukcesy w swojej pracy, sporo zarabiający, ale jak to bywa w takich przypadkach, zaniedbujący rodzinę. Z tego powodu żona stawia mu warunek: albo uda się na terapię, albo ich małżeństwo się zakończy, a on zostanie pozbawiony możliwości kontaktu ze swoją dwuipółletnią córeczką. Bjorn, nie mając wyboru, podejmuje się terapii mindfulness, czyli uważnego życia. Przez kilka tygodni spotyka się z Joschką Breitnerem, coachem uważności. Rezultaty zakończonej terapii są naprawdę spektakularne. Kierując się zasadami uważności, zawartymi w poradniku swojego trenera, usuwa ważnego klienta, groźnego gangstera, który ośmielił się „wedrzeć przemocą na jego wysepkę czasu” i zagrozić beztroskiemu weekendowi z małą córeczką. Oczywiście, pozbycie się jednego mafiosa, przeprowadzone zresztą zgodnie z zasadami mindfulness, wywołuje lawinę nieprzewidzianych wydarzeń i kłopotów. Czy Diemel poradzi sobie z nimi, zażegna podejrzenia gromadzące się wokół jego osoby, a przy tym będzie cały czas pamiętał o zasadach uważności? Przekonajcie się sami.
Główny bohater jest zresztą bardzo inteligentnym, świetnym adwokatem, który dobrze sobie radzi z trudnymi klientami, załatwiając ich sprawy. Zarabia, jak mówi, „działając dla dobra złych ludzi”. Nie cofa się oczywiście przed oszustwami, fałszerstwami, wymuszaniem, przemocą, przekupstwem, byle tylko jego klient — brutalny alfons, boss narkotykowy, handlarz bronią w jednym, był zadowolony, a jego interesy szły świetnie. Diemel hołduje systemowi, który „nagradza przemoc, niesprawiedliwość i oszustwo a deprecjonuje miłość, sprawiedliwość i prawdę”. I mimo że kreacja głównego bohatera jest tak stworzona, by wzbudzał on sympatię, a jego wizerunek jest ocieplony troskliwością Bjorna o swoją rodzinę, to nie odbieram tej postaci do końca pozytywnie.
Oczywiście wiem, że książka Dusse została napisana z przymrużeniem oka, może jako przestroga przed nadmiernym wcielaniem w życie zasad zdobytych podczas przeróżnych, modnych kursów: uważności, szczęśliwego życia, zaspokajania własnych potrzeb itp. Ta gra z czytelnikiem jest zresztą kapitalna. Służy do tego forma powieści zaproponowana przez autora: niby poradnika uważności, którego funkcje pełnią krótkie notatki mindfulness wprowadzające nas w zasadę uważności, potem w praktyce zastosowaną przez Diemela. Do tego zgrabna fabuła, szybkie tempo akcji, no i świetny, dowcipny język, z błyskotliwymi, ciętymi ripostami głównego bohatera, niepozostawiającymi wątpliwości, kto jest panem sytuacji. To wszystko świadczy o niebanalnym, swoistym poczuciu humoru autora, w niektórych momentach bardzo, bardzo czarnego humoru, bo zdarzyło mu się popełnić kilka scen mocno drastycznych.
Krótko mówiąc, jestem pod wrażeniem tej książki, niekonwencjonalnej, niesztampowej. Zachęcam, rzecz jasna, do lektury i rozsądnego wykorzystania w codziennym życiu porad uważności w niej zawartych. Przestrzegam jednak przed zastosowaniem ich do celu zapisanego w tytule powieści. Zatem żyjcie uważnie!
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu OTWARTE za możliwość przedpremierowej recenzji tej książki.