Przyznaję, że sięgnęłam po tę książkę ze względu na ZŁOTO, a konkretnie na ZŁOTO INKÓW. Dałam się skusić na łatwy i duży zarobek jak garimpeiros – poszukiwacze złota gotowi do ciężkiej pracy, by znaleźć cenny kruszec. Przyłączyłam się do eskapady, którą dowodził Henry McGregor i wyruszyłam do amazońskiej dżungli. Czas naglił, gdyż za 3,5 miesiąca zaczynała się pora deszczowa.
Biorąc do ręki książkę nieznanego mi autora czułam się jak uczestnik wyprawy w nieznane, nie wiedziałam co mnie spotka, co zaskoczy, co zadziwi. Towarzyszyła mi obawa czy wyprawa do amazońskiej dżungli po złoto Inków nie będzie stratą czasu. Zwyciężyła ciekawość i chęć przeżycia przygody. Liczyłam na małą dawkę historii związanej z legendarnym skarbem Inków oraz z wyprawami hiszpańskich konkwistadorów w XVI wieku, którymi dowodził bezwzględny i okrutny Francisco Pizarro. Oprócz małej dawki historycznego tła spodziewałam się dużej porcji emocji, akcji, przygody, a więc tego wszystkiego, co dobra powieść sensacyjna zawierać powinna. Czy sprawdziły się moje oczekiwania?
Otóż po nieco sennym początku - porwaniu samolotu i dość długiej podróży barkami do amazońskiej dżungli - akcja nieco przyspieszyła. W mojej głowie zrodziły się pytania, podobne do tych, które stawiał sobie główny bohater: Skąd McGregor (organizator wyprawy) wie, że właśnie w tej górze ukryte jest złoto? Czy aby na pewno jest tu ukryty legendarny skarb Inków? I najważniejsze pytanie: Jak przechytrzyć McGregora i wydostać się z tego niebezpiecznego miejsca?
Zrobiło się coraz ciekawiej. Główny bohater – Kris Abe, z powodu nagminnego czytania książek nazywany przez kolegów Mecenasem – ma głowę nie od parady i sporządza plan ucieczki. Nie poznajemy go od razu. Jego działania odkrywamy powoli, strona po stronie. Co nieco dowiadujemy się też o wyprawach Hiszpanów na terytorium Inków, więc tło historyczne, na które liczyłam zostało przedstawione, bo jakże pisać o ukrytym skarbie, nie wspominając o jego legendzie. Niewątpliwie ciekawym elementem w prowadzeniu narracji było nawiązanie do przeszłości głównego bohatera, dzięki czemu czytelnik mógł go lepiej poznać. Przyznam, że ten wątek związany z przeszłością Krisa wydawał mi się najciekawszy. Wiedza o głównym bohaterze była dawkowana, podawana stopniowo, po trochu, aż do ostatniej strony. Główna opowieść zawierała sporo opisów technicznych, co dla mnie było nieco nużące, ale dla niektórych czytelników może to stanowić zaletę. Mnie przypadły do gustu stonowane, delikatnie wplecione w fabułę opisy tropikalnej dżungli.
Ogólne moje wrażenie po przeczytaniu tej powieści przygodowej jest dobre. Oceniam ją pozytywnie. Nie wywołała moich wielkich zachwytów, ale napisana jest przyzwoicie. Czyta się ją szybko i przyjemnie, co dla mnie ważne, nie jest nasączona wulgaryzmami i brutalnymi scenami bójek. Autor umiejętnie opisał sceny akcji, oddał klimat amazońskiej dżungli i przede wszystkim wzbudził moją ciekawość tematem, jakim jest skarb Inków. Dla miłośników historycznych tajemnic to prawdziwa gradka. Preferuję klasyczny podział na rozdziały i tu mi tego zabrakło. Powieść czyta się lepiej, gdy można wziąć oddech i zrobić małą przerwę. Tu narrację dzieliły jedynie kropkowane przerywniki dla mnie słabo rozdzielające całą fabułę.
Nie samym złotem żyje człowiek i „nie wszystko złoto, co się świeci”… bo czy złoto było w tej całej wyprawie najważniejsze? Odpowiedź na to pytanie czytelnik znajdzie na ostatnich stronach książki. Zarówno tytuł powieści jak i jej zakończenie sugeruje, że to dopiero początek i o sekcji legalnych morderców dowiemy się czegoś więcej.
Jeśli chcesz poskromić swoją ciekawość i dać się ponieść gorączce poszukiwania złota wyrusz na wyprawę i przekonaj się czy było warto! Ja na tę przygodę zdecydowałam się dzięki serwisowi nakanapie.pl, gdyż niniejszą książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.