Agnieszka Graff po dwudziestu latach od wydania swojej książki dokonuje jej delikatnej aktualizacji i dotychczasowy zbiór esejów poszerza o kila nowych. Myślę jednak, że nawet te osoby, które wcześniejszą wersję czytały, to sięgną do tej pozycji z przyjemnością, gdyż Autorka to wnikliwa obserwatorka życia publicznego w Naszym kraju, a w ślad za tym idzie precyzyjne wypunktowanie, gdzie i co Nas boli. Nas kobiety. Bo choć świat wokół się zmienia, to nie zawsze są to zmiany, których chcemy...
Argumenty Pani Agnieszki są jasne i w punkt, co uświadamia Nam, przy okazji, skąd biorą się pewne obserwowane ostatnio zjawiska, które powodują, że kobiety w Polsce wciąż muszą wychodzić na ulicę, by walczyć o swoje prawa i godność.
Bardzo podobają mi się jej spostrzeżenia, dzięki którym stara się uświadomić Nam czym jest feminizm, jak bardzo skrajnie różnie można go pojmować i praktykować, jaka na przestrzeni wieków była jego historia przy okazji szukając odpowiedzi, ale i odpowiadając jednocześnie na odwieczne pytanie: "dlaczego nikt nie lubi feministek".
Przyznam, że radykalny feminizm to nie moja bajka i niestety przez niewłaściwe zachowania kobiet, które pojmują go inaczej, wszystkie na tym tracimy, bo jesteśmy postrzegane przez pryzmat skrajnych zachowań.
Przy okazji czytania tej książki (ale i przy jej słuchaniu, audioobok dostępny na Empik Go) otwierają się oczy, a wiele spraw nabiera właściwego znaczenia, gdy Autorka wytyka, jakie nadal w Naszym kraju panuje stereotypowe myślenie na temat kobiet feministek, i jak to patriarchat ma się wciąż dobrze. Mamy tu też taką pigułkę wiedzy o tym, jakie po roku 1989 zachodziły zmiany jeżeli chodzi o prawa kobiet w Polsce i ich obecność w życiu publicznym.
Będzie też trochę genezy feminizmu i o tym, jak to jednak nie spalono staników.
Bez względu na poglądy każda kobieta powinna przeczytać tę książkę, gdyż Autorka nie sili się w niej na to, by kogoś na siłę przekonywać, ona bardzo sprawnie demaskuje, opowiada i naświetla wiele zjawisk i sytuacji, dzięki czemu zyskujemy inne spojrzenie.
Pamiętajcie, że My same decydujemy, co sobie o tym mamy myśleć, ale dajmy sobie szansę na weryfikację własnych poglądów, które często opieramy na błędnym rozumieniu danej sytuacji.
Tylko tyle i aż tyle.