"Przełęcz" Krzysztof Domaradzki
Żenia Kowalczuk to były policjant i wojskowy, który obecnie prowadzi prywatną agencję detektywistyczną. Pewnego dnia dostaje on nietypowe zlecenie. Jego zadaniem ma zostać wyjaśnienie sprawy śmierci dziewięciorga studentów w górach Uralu, sprzed ponad sześćdziesięciu lat. Natomiast partnerką w śledztwie mężczyzny ma zostać prawniczka Anna Gamowa. Śledztwo ożywa, a na wierzch wychodzą kolejne brudne sekrety...
"Przełęcz" jest kolejnym thrillerem w dorobku pisarskim Krzysztofa Domaradzkiego, którego czytelnicy wprost pokochali, a zachwytom nad powieściami autora nie ma końca. Podążając za tłumem, postanowiłem zapoznać się z najnowszą pozycją Domaradzkiego, jaka ukazała się na rynku wydawniczym. Zapowiadało się mrocznie, pasjonująco, tajemniczo i niezwykle niepokojąco, a co wyszło? Klapa, ot co.
Inspirację dla owej historii stanowiła głośna na cały świat tragedia na Przełęczy Diatłowa. Otóż odnaleziono tam martwe ciała kilku młodych osób w dziwnych pozach, obok kompletnie zdewastowanego obozowiska. Aż po dziś dzień nikt nie wie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci studentów. Wokół wydarzenia przez lata narosło mnóstwo legend i teorii spiskowych. I to właśnie motywy tragedii na Przełęczy Diatłowa były głównym powodem, dla którego sięgnąłem po tę powieść.
Autor dosyć zgrabnie połączył czasy odległe nam i współczesność, fikcję i prawdę historyczną. Pomiędzy fakty wplótł umiejętnie fabułę, przeróżne punkty zwrotne dla akcji, a także śledztwo kryminalne, które ma doprowadzić do rozwikłania zagadki sprzed wielu, wielu lat.
W "Przełęczy" nieustannie unosi się mgła tajemnicy oraz politycznych zagrywek. Nieodzowny jest ten ciężki, niemal namacalny postsowiecki, socjalistyczny klimat, który przytłacza, dołuje wręcz. Czytelnikowi udziela się marazm i zacofanie panujące w rosyjskich zapadłych miasteczkach, a z których pobrzmiewają jedynie echa przeszłości.
Kreacja głównego bohatera - Żeni Kowalczuka to w prawdzie powielaniem schematów i w żaden sposób nie da się tego ukryć. Detektyw jest, jak w wielu innych książkach zresztą, byłym policjantem z problemami rodzinnymi i alkoholowymi. Jako czytelnicy nie jesteśmy w stanie zżyć się z nim, nie zaskarbia on sobie naszej sympatii.
Przyznam, że niebywałym rozczarowaniem była również konstrukcja śledztwa detektywistycznego. W moim mniemaniu było ono do bólu nużące, schematyczne, a momentami ciągnięte przez Domaradzkiego wprost na siłę. Choć w samym dochodzeniu znalazło się kilka interesujących fragmentów, to całość tak samo, jak książka nie powala.
"Przełęczy" mogę zarzucić nieuporządkowanie, brak odpowiedniego poukładania wątków. W lekturze przeszkadzały mi między innymi wstawki z roku 1959, kiedy to grupa studentów wyruszyła na ostatnią wyprawę w swoim życiu. Myślę, że stanowiły dla mnie przeszkodę, gdyż były zamieszczone w nieodpowiednich do tego miejscach.
Aczkolwiek bardzo spodobał mi się styl pisania autora, który cechuje się bezprecedensowością oraz brakiem zbędnych ukwieceń.
Podsumowując, thriller spod pióra Krzysztofa Domaradzkiego zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Powieść jest rozciągnięta do granic możliwości, dłuży się, mimo że nie ma ku temu większych przesłanek. Powiela też masę literackich schematów i stereotypów. Sam w sobie pomysł na fabułę - czapki z głów, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia...
⭐4/10
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.