„Żyję dalej, staram się żyć normalnie. Zakładam, że jeszcze pożyję. Ale też nie czepiam się życia kurczowo. Jestem ateistą. Obserwacja życia i doświadczenie lekarskie utwierdzają mnie, że Boga nie ma”
„Wariat ze skalpelem” - taki przydomek zyskał. Profesora Zbigniewa Religi nikomu nie trzeba przedstawiać. Zanim odszedł, wykształcił rzeszę uczniów kontynuujących teraz jego dzieło. Postać, która zrewolucjonizowała medycynę i kardiochirurgię. Swoim postępowaniem niejednokrotnie udowodniła również, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Książka jest biografią Zbigniewa Religi. Zawiera ona rozmowy m.in. ze współpracownikami Profesora, a także Jego własne anegdoty. Taka forma pozwala poznać tę osobę z dwóch stron: ceniony, wybitny, światowej sławy kardiochirurg, znakomity lekarz z powołania. Po pracy - zwykły, czuły, tolerancyjny człowiek, zmagający się z szarościami codzienności. W relacjach międzyludzkich nie był łatwy - choleryk i nerwus, który odreagowywał stres alkoholem, odcinając się tym samym od rzeczywistości, oczyszczając się (lekarz to jeden z najbardziej stresujących zawodów!). Nie znosił sprzeciwu, musiał postawić na swoim. Jego decyzje były najważniejsze i nie ma czemu się dziwić. Dziś, chcąc coś osiągnąć, trzeba być niezwykle zdeterminowanym. Jako lekarz był człowiekiem wymagającym, tak od siebie, jak i od innych. Pozwalał np. przygotować się młodym lekarzom do operacji. W tamtych czasach - lata 80. - w innych szpitalach mogliby oni tylko o tym pomarzyć. Nigdy nie odmawiał pomocy, nawet kosztem swojego wolnego czasu. To pacjent był najważniejszy. Do niego również należała decyzja. Szansa istniała dla każdego, jednak to od podopiecznych zależało, czy została ona wykorzystana, czy też nie.
Profesor dokonał ponad pięciuset operacji przeszczepów serca. Wiele osób dziś nazywa go Bogiem w odniesieniu do filmu. Przeczuwam jednak, że nie czułby się komfortowo, nosząc takowe miano. Z religią było mu nie po drodze, ale okazywał tolerancję w każdym aspekcie codzienności. Metaforyczny sens będzie zawsze aktualny. Nikt nie odważył mu się sprzeciwić (np. w obawie przed utratą pracy). To on wyrywał pacjentów w stanie beznadziejnym ze szponów śmierci. W ówczesnych czasach było to nie lada wyczynem. Ogromna bieda, wysoka śmiertelność. Kto wtedy wpadłby na tak szalony pomysł? Tylko Zbigniew Religa. Pomoc innym nie ma ograniczeń wiekowych.
Niestety, czytając książkę, odnalazłam dosyć rażący minus - przeskoki. Zaburzenia chronologii utrudniają czerpanie przyjemności z lektury. W jednym akapicie bohater zakupił sprzęt grający. Z kolejnego natomiast dowiadujemy się, że nie stać go na zakup działki. Taka plątanina powodowała moją frustrację. Wydarzenia w życiu człowieka rozgrywają się w określonej kolejności. Mam to szczęście, że od dziecka obracam się w podobnym środowisku. Postać Profesora nie jest mi obca (znana niemal detalicznie). Dla innych taki zabieg może okazać się granicą nie do przejścia.
Na uwagę zasługuje także podejście Profesora do pewnych spraw. Był ateistą. Istnieje - mylne - powszechne przekonanie, że ateista w nic nie wierzy. Ostatecznie w coś jednak trzeba, aby nie popaść w obłęd. Naukowcy kierują się w życiu twardymi dowodami. Niczego nie przyjmują na słowo. Zbigniew Religa wierzył w ludzi. Jeśli nie ma Boga, cuda również się nie zdarzały. Żaden człowiek jeszcze nie zdążył wyjaśnić mechanizmu danego zjawiska. Jak widać, jest to podejście bardzo logiczne i antropocentryczne. Tylko fakty pozwalają uporządkować wiedzę na temat otoczenia.
Osoba Profesora Religi może z pewnością uchodzić za autorytet dla wielu ludzi. To człowiek wielkich czynów i serca, a jednocześnie skromny, uczynny obywatel. Lekarz z powołania. Dziś bardzo trudno doszukać się podobnych ludzi w tym zawodzie. Nie ma wartości cenniejszej ponad życie człowieka - ta idea przyświecała mu niezmiennie. Uważam, że Profesor powinien dostać Nagrodę Nobla za wybitne osiągnięcia na rzecz rozwoju medycyny, kardiochirurgii i transplantologii. Był praktykiem, niczego nie udokumentował, stąd brak statuetki. Postać, która zawsze będzie inspirować innych do działania. Bardzo wyrazista, dla której nie istniało zdanie: „nie da się”. Dziś takie chłodne, logiczne podejście daje siłę milionom ludzi. Możemy być dumni ze swojego. O takich postaciach należy pamiętać.