Samantha Shannon urodziła się w Londynie zaledwie dwa lata przede mną. Zaczęła pisać już jako nastolatka a w tym roku ukończyła literaturę na uniwersytecie w Oksfordzie. Czas żniw jest jej debiutancką powieścią, która dużym krokiem wchodzi na nasz rynek wydawniczy. Jest to pierwszy tom z planowanego na siedem tomów cyklu i jeszcze przed premierą zostały zakupione prawa do sfilmowania tej książki, którą ja miałam już okazję sfilmować w swojej głowie.
Autorka przenosi nas do 2059r. do Sajonu. Główną bohaterką powieści jest Paige Mahoney, która zarabia na życie nielegalnie, włamując się do ludzkich umysłów. Dziewczyna jest sennym wędrowcem. W zbiegu okoliczności zabija dwóch strażników i już wkrótce zostaje zabrana przez ludzi w czerwonych koszulach. Wie, że spotka ją śmierć, ponieważ za to, czym się zajmuje, czym jest i za to, co zrobiła, już dawno powinna zginąć.
Okazuje się, że jej życie zostaje ocalone i ludziom, którzy ją zabrali, wcale nie zależy na jej natychmiastowej śmierci. Paige zostaje przewieziona do Oksfordu, który dla reszty świata, od dwustu lat nie istnieje. Dziewczyna od tej chwili znajduje się w kolonii karnej, w której każdego dnia będzie walczyła o przeżycie jej własnego ja. Oksfordem rządzi rasa Refaitów a jej trenerem i "właścicielem" zostaje poważany przez wszystkich Naczelnik.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Samantha Shannon stworzyła świat kompletny. Świat, w którym miałam wrażenie, że mogłabym się znaleźć, w którym to ja a nie Paige mogłabym żyć. Świat niezwykle niebezpieczny, pełen tajemnic i braku świadomości jego mieszkańców. Świat brutalny, w którym każdy kolejny dzień to walka o przeżycie. Świat w którym jednocześnie chciałam się znaleźć i z którego pragnęłabym uciec. Świat, który pokazuje, że nasze życie w przyszłości może wyglądać podobnie. Wyjmując z niego wszystkie paranormalne aspekty, możemy zobaczyć jaki jest jeden ze scenariuszy przyszłości. Scenariusz, którego nikt z nas nie pragnie, ale do którego każdy z nas może doprowadzić.
Sajon.
Nie ma bezpieczniejszego miejsca.
Oprócz świata Sajonu Londyn, w którym żyją zwykli mieszkańcy jak każdy z nas i wszelkiej maści jasnowidze, Samantha Shannon stworzyła Szeol I, czyli kolonię karną w Oksfordzie. Świat, w którym Twoim panem i trenerem jest Refaita (o ile należysz do grupy jasnowidzów), świat w którym jesteś po prostu człowiekiem, czyli osobnikiem porównywalnym do zwierzęcia i nikogo nie obchodzi, czy przeżyjesz kolejny dzień. Szeol jest miejscem wszelkich represji, o których nawet mieszkańcy Sajonu by nie pomyśleli. Szeol jest po prostu największym koszmarem, do jakiego można trafić.
Jeszcze jedna rzecz, o której chciałam wspomnieć to wszelkie dodatki w tej pozycji, poza samą lekturą. Na początku mamy podział na siedem kategorii jasnowidzenia. Powiem szczerze, że od razu ominęłam tę część, bo tego wszystkiego było po prostu za dużo i stwierdziłam, że i tak nic z tego nie zrozumiem (uważam, że dobrze postąpiłam, bo lektura wszystko mi wyjaśniła i teraz kiedy patrzę na to zestawienie, o wiele łatwiej mi się w nim odnaleźć!). Poza tym dostajemy mapkę kolonii karnej Szeol I. Bardzo fajny załącznik do książki. Kiedy Paige po raz pierwszy tam trafiła, z ogromną przyjemnością odkrywałam, którędy chodziła i jeszcze łatwiej było mi sobie to wszystko wyobrazić.
Na końcu książki natomiast znajduje się Słowniczek wszelkich pojęć wymyślonych przez autorkę, który również okazał się bardzo przydatnym narzędziem. Poza tym opis gości z zaświatów, którzy wystąpili w książce, eteryczna playlista, czyli zbiór wszystkich utworów, które znajdziemy na stronach Czasu żniw, standardowe podziękowania i coś, co bardzo mi się spodobało, czyli Posłowie wydawcy. Dlaczego o tym wspominam? Wydawca tłumaczy, dlaczego pojawił się taki a nie inny tytuł, dlaczego pewne wyrażenia zostały przetłumaczone inaczej niż dosłownie i w paru słowach przedstawia proces tłumaczenia książki, który pokazuje też pomysłowość autorki. Jak najbardziej strzał w dziesiątkę i tutaj ukłon dla wydawcy! :)
Powiem Wam szczerze, że nie wiem czy były w tej powieści jakieś mankamenty. Czytało się ją tak dobrze i tak szybko, że nie wiem, kiedy przebrnęłam przez te pięćset stron. Książka porywa, zachwyca, otwiera swe ramiona na czytelnika i tylko czeka, aż zatraci się on w tym całkowicie nowym, oryginalnym (przynajmniej dla mnie!) świecie. Jestem tak pozytywnie zaskoczona tym tytułem, że nawet jeżeli ta pozycja miała jakieś minusy, to dla mnie nie miały one żadnego znaczenia. Książka jest jak najbardziej odkryciem roku i cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać, jeszcze przed premierą, bo było warto i polecam ten tytuł każdemu, kto lubi ten rodzaj literatury, a nawet jeżeli nie lubi to niech też spróbuje - być może się do niej przekona!