Neverworld Wake recenzja

,, Jesteśmy antologiami. Każdy z nas liczy tysiące stron, wypełnionych baśniami i poezją, tajemnicami i tragediami, zapomnianymi opowieściami upchniętymi gdzieś na końcu, których nikt nigdy nie przeczyta. "
Czasami chcielibyśmy żeby czas stanął w miejscu, żeby się zatrzymał. Zdarza nam się myśleć, że chcielibyśmy go cofnąć i w takim momencie trzeba sięgnąć po książkę Neverworld Wake Marishy Pessl. 
Książka opowiada historię pięciorga przyjaciół, którzy kiedyś byli bardzo zżyci. Wszystko zmieniła śmierć Jima, chłopaka Beatrice. Dziewczyna wraz z rodzicami wyjechała z Wincroft. Kierowana nadzieją, że pozna odpowiedzi na pytania dotyczące okoliczności śmierci Jima po pewnym czasie wraca do miejsca gdzie spędziła tak wiele cudownych chwil. Beztroska zabawa kończy się wypadkiem, którego skutki zaskakują młodych ludzi. Otóż 
czas zapętlił się w wiecznym powtórzeniu, przeżyć może tylko jedno z nich, czego dowiadują się od dziwnego mężczyzny. 
Wartka akcja, multum wydarzeń, zaskakująca fabuła to naprawdę słabe określenia dla tej książki. Jest to jeden z niewielu thrillerów, w którym do samego końca nie miałam pojęcia co się wydarzy, ani kto jest zabójcą Jima. 
Książka jest pełna emocji, wir wydarzeń porywa czytelnika, wciska go w fotel tylko po to, żeby na koniec rzucić nim o podłogę i powiedzieć "tego się nie spodziewałeś". Po skończeniu NeverWorld zastanawiałam się czy to wszystko było naprawdę czy była to wizja tego co mogą widzieć ludzie zawieszeni na granicy życia i śmierci. Dla mnie to strzał w dziesiątkę i polecam z całego serducha tą książkę.