„Nefilim” to seria napisana przez Thomana E. Sniegoskiego. Pierwszy raz zetknęłam się z ekranizacją filmową książek. Główną rolę grał tam Paul Wesley, którego większość osób kojarzy z roli Stefana Salvatore w serialu „Pamiętniki Wampirów”.
Aaron Corbet to pozornie zwyczajny nastolatek. Z jednym wyjątkiem. Jest Nefilimem. Znaczy to, że jego ojcem jest anioł. Wychowywał się w domach dziecka i rodzinach zastępczych. Gdy jego życie się ustatkowało dalej działo się coś dziwnego. W dniu osiemnastych urodzin obudził go koszmar. Gdy wstał głowa bolała go tak bardzo, że prawie nie mógł wytrzymać. W parku spotkał mężczyznę, który podawał się za upadłego anioła. Na przerwie zrozumiał co mówiły dziewczyny po portugalsku. Rozumiał także swojego psa Gabriela. Jednak te zdarzenia są tylko początkiem przygód Aarona.
„Nefilim” to pierwsza powieść rozpoczynająca serię „Upadli” Thomasa E. Sniegoskiego. Od książki momentami nie można się oderwać. Zadziałał na mnie fragment, gdy Aaron ratował swojego psa. Dzięki temu Gabriel stał się niezwykły. Choć jest psem jest jedną z głównych postaci. Zawsze był z Aaronem i zrobiłby wszystko dla swojej rodziny.
"Co ja Mu powiem - co powiem Stwórcy? - zastanowił się, sięgając po butelkę.
- Przepraszam, że wszystko spieprzyłem - wymamrotał i napił się whisky."
Główną postacią jest Aaron. Półczłowiek, półanioł. W dość nietypowych okolicznościach dowiaduje się, kim jest. Do tego wszystkiego jest najbardziej wyczekiwanym Nefilimem – Wybrańcem. Wiele tysięcy lat temu powstała przepowiednia mówiąca o półaniele, który będzie pomostem pomiędzy niebem a ziemią. Na jego barkach ciąży wielka i ważna misja. Otóż większość aniołów chce, aby Najwyższy przebaczył im ich grzechy, natomiast Potęgi chcą zabić Wybrańca. Jest to ciężkie dla Aarona zważywszy, że został sam z Gabrielem i Kamaelem, upadłym aniołem.
Postaciami, które denerwowały mnie przez całą serię były wcześniej wspomniane Potęgi. Są to aniołowie ze Straży mający za zadanie likwidować wszystko, co mogło obrażać Jego. Najbardziej irytującą mnie postacią był ich przywódca, Werchiel. Doskonale znał treść przepowiedni, jednak gdy spotkał Aarona i dowiedział się, że może być Wybranym i tak chciał go zabić. Przez niego zginęły najważniejsze dla głównego bohatera osoby. Obiecał także Nefilimowi, że zrobi krzywdę każdej osobie, która będzie dla niego ważna.
Fabuła powieści nie jest przytłaczająca. Odbiega od powieści, które czytam. Nie ma tu o miłości, tylko o misji, która została nałożona przez Najwyższego na pozornie normalnego nastolatka. Dla niektórych akcja powieści może być prosta, jednak książka jest napisana bardzo dobrze. Język jest zrozumiały. Zwroty wyrażone w innym języku (np. rozmowa z psem) są pochylone. Wszystko pisane jest średnią czcionką (możliwe, że jest to rozmiar 12).
Tych, który zamiast na fabułę patrzą na okładkę na pewno ona zachęci. Jest piękna i częściowo ilustruje główny motyw książki, którym są aniołowie i Nefilim. Tytuł książki jest napisany prostą czcionką z genialnymi ozdobnikami. Wszystko jest czytelne. Dodatkowo nie każda książka posiada ozdoby prze rozdziałach w postaci rysunków. Przedstawiają one fragmenty skrzydeł anielskich. Wszystko razem wygląda świetnie.
Podsumowując. Książka ma dobry motyw, który został wykorzystany. Nie nudziło mnie nic. Dobra odskocznia od wampirów i wilkołaków. Powieść będzie towarzyszyć przez 2, góra 3 wieczory, jednak nie znaczy to, że nie jest warta przeczytania. Mam nadzieję, że spodoba się fanom fantastyki.
Moja ocena: 8/10