„Seks w wielkim lesie” Łukasza Łuczaja to książka do przeczytania jednym tchem w ciągu jednego krótkiego wieczoru, ale jakże przyjemna i rozluźniająca. Dotyczy seksu na łonie natury, jednak nie zawiera zbyt wielu obrazów, relacje dotyczące intymnych chwil są nastawione na odbiór innymi zmysłami: dotykiem i węchem w szczególności. Bardzo lekka, trochę zabawna i dosyć inspirująca lektura.
Jej autor jest doktor habilitowany biologii, etnobotanik i ekolog, który wydał już wiele książek na temat kulinarnego wykorzystania dziko rosnących roślin. Sam siebie nazywa wielbicielem roślin, co wyraźnie przekłada się na tematykę jego dotychczasowych publikacji. Skupia się na współczesnym, jak i tradycyjnym wykorzystywaniu roślinności oraz jej znaczeniu w wierzeniach i przesądach ludowych. Wszystkie te zainteresowania są widoczne również w „Seksie w wielkim lesie”.
Właściwie trudno książkę zakwalifikować do jednego konkretnego rodzaju, bo trochę to poradnik, trochę leksykon roślin, trochę wspomnienia, a może fikcja literacka. Rozdziały ma krótkie, bo rzadko przekraczają trzy strony, a mówią o miejscach w naturze, w których możliwe jest uprawianie miłości, związanych z tym wrażeniach sensualnych, pomysłach na wykorzystanie zastanych dóbr przyrody, możliwościach erotycznego użycia różnych roślin i ich części. Opowiada też o zagrożeniach – roślinach trujących czy kłujących, z którymi lepiej unikać bezpośredniego kontaktu każdą częścią ciała, jak też o owadach, z którymi spotkanie może nie należeć do przyjemnych – mrówkach, kleszczach, różnego rodzaju muchówkach i znienawidzonych komarach. Pokazuje, że wystarczy odrobina wyobraźni i kreatywności, by odczuwać bliskość płci przeciwnej w sposób bardziej pierwotny i naturalny.
Nie ma w tej publikacji żadnej pornografii. Seks został potraktowany w sposób erotyczny, intymny, mimo że narażony przecież na wścibskie spojrzenia przypadkowych przechodniów. Uwaga jest skupiona na odczuwaniu dotyku i zapachów. Dowiemy się zatem które rośliny są wyjątkowo gładkie i wystarczająco twarde i sprężyste, by nadawały się do cielesnych igraszek, które można wykorzystać jako łóżko, a z którymi kontakt może zakończyć się trudnymi do zagojenia ranami.
Okazuje się, że potencjał erotyczny łona natury jest ogromny. Wystarczy dobrze się rozejrzeć, by znaleźć miejsca sprzyjające miłości – wysokie zboża, zakamarki lasów, malownicze łąki i wzniesienia, nawet dziuple drzew i powalone pnie.
Autor często też wspomina o ludowym kontekście cielesnej bliskości na łonie natury. Pokazuje, że w dawnych czasach, w ludowych przekazach seks pod otwartym niebem nie należał do rzadkości. Nie był też tak orgiastyczny, jak to sobie, być może, wyobrażamy. Większa rozwiązłość podczas nocy świętojańskiego najprawdopodobniej nie kończyła się nieskrępowaną lubieżnością, raczej odważniejszym pocałunkiem.
Książkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie. W całej tej sielankowości i delikatności czasami zgrzytało dosadniejsze określenie, użyte przez autora, jednak w niczym nie umniejsza to błogości, w jaką wprowadza ta lektura. Jest przy tym zabawna. Odkrywa przed czytelnikiem piękno natury, jej potencjał i pomaga spojrzeć na nią z całkiem innej, nieoczywistej strony. Seks został tu przedstawiony w sposób naturalny, bezpruderyjny, niewymagający. Łączność z naturą stawia na pierwszym miejscu, odsuwając zupełnie na bok kwestie sztucznego upiększania urody, podkręcania atmosfery za pomocą gadżetów, całej emocjonalnej i niepotrzebnej otoczki, jaka narasta wokół zbliżeń między kobietą a mężczyzną. Jeżeli zadaniem książki było odważne i nietuzinkowe zwrócenie uwagi na piękno otaczającej przyrody, to udało się to autorowi całkowicie. Nieskomplikowane ilustracje wieńczą dzieło. „Seks w wielkim lesie” to lektura dla czytelnika zdystansowanego wobec siebie i radosnego, lubiącego kontakt ze środowiskiem.