Gdy zobaczyłam okładkę Luthera. Odcinek zero, nie wiem czemu ale od razu skojarzyła mi się seria James’a Pattersona’a o Alexie Crossie. Opis zawarty w blurbie jedynie podsycił te przemyślenia, a być może i nazwisko autora troszeczkę nakierowało mnie na ten tok myślenia, ale nie o tym chciałam. Dlatego zupełnie nie spodziewałam się tego co czekało na mnie po otworzeniu książki i zagłębieniu się w historię, która została spisana na jej kartach. Jednak zacznijmy od początku.
John Luther jest jednym z najlepszych inspektorów w brytyjskim wydziale zabójstw. Nie cofnie się przed niczym aby rozwikłać powierzone mu śledztwo i ująć sprawcę danej zbrodni. Nawet jeżeli będzie się to wiązało z nagięciem bądź złamaniem kilku zasad. Dlatego jego współpracownicy są przekonani, że w tym tempie i z takim podejściem, inspektor Luther szybko osiągnie poziom destrukcji, ale mimo tego uwielbiają oraz szanują go jako człowieka.
Tym razem Luther otrzymuje sprawę małżeństwa Lambertów, które zostało zamordowane w bestialski sposób we własnym domu. W tej sprawie jest jeszcze jeden fakt, który tym bardziej napędza inspektora do rzetelnego i szybkiego działania. Okazało się bowiem, że Sara Lambert była w dziewiątym miesiącu ciąży, ale jej dziecko zniknęło…
Neil Cross to nie tylko pisarz mający na swoim koncie kilka ciekawych powieści, ale przede wszystkim scenarzysta. W tym drugim zawodzie również ma na koncie kilka tytułów, którymi warto się pochwalić. Chociażby horror Mama, który w tym roku wszedł na ekrany naszych kin. Jednak wracając do jego powieściopisarskiej strony. Jak sam autor twierdzi, od samego początku był bardziej właśnie pisarzem, więc naturalną koleją rzeczy powinien napisać najpierw serię o przygodach jednego bohatera, którym szybko zainteresowała by się jakaś wytwórnia filmowa lub telewizja. Jednak życie tworzy własne scenariusze i tak było w przypadku pomysłu na inspektora Johna Luthera. Bohater narodził się bowiem najpierw na ekranie telewizorów w pierwszym sezonie, a dopiero potem śledztwa i zagadki jakie przyszło mu rozwiązywać, zostały przeniesione na papier.
Jak już wspominałam na samym początku, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Myślałam, że tak jak w przypadku serii, z którą ta powieść mi się kojarzyła, jej fabuła będzie zawierała przede wszystkim elementy kryminalne z niewielkim dodatkiem thrilleru. Jednak to nijak się ma do tego co autor serwuje nam w recenzowanej książce. Historia w niej zawarta to przede wszystkim najmocniejszy thriller jaki do tej pory miałam okazję czytać, co więcej, na spokojnie mogę powiedzieć, że chwilami ociera się także o literaturę grozy. Już po samej fabule widać, iż Luther. Odcinek zero powstał w oparciu o serial telewizyjny, ponieważ Neil Cross nie boi się podejmować nawet najtrudniejszych tematów związanych z najbardziej odpychającymi zbrodniami, a jak wiadomo w takich właśnie klimatach lubuje się dzisiejsza telewizja.
Co więcej, cała powieść napisana jest w stylu narracyjnym, więc poznajemy nie tylko te sytuacje w których bierze udział protagonista powieści, ale także w tych mających znaczenie dla głównego trzonu fabuły (na przykład – czyny popełniane przez mordercę).
Książka jest wciągająca i to ponad miarę jednak nie da się jej przeczytać na raz bez zbytniego angażowania naszego umysłu. Autor z dokładnością przedstawia wszystkie brutalne sceny przez co często gęsto musiałam odłożyć powieść na bok i chociaż trochę ochłonąć i wyrzucić z wyobraźni właśnie przeczytane momenty, które jak na złość ciągle pojawiały mi się pod powiekami, a wierzcie mi, do najmilszych i przyjemnych na pewno one nie należały.
Podsumowując. Luther. Odcinek zero to mocno psychologiczna książka i to chyba z tej bardziej brutalnej i mrocznej strony jaką jest psychika mordercy lub psychopaty. Polecam ją szczególnie osobom o mocnych nerwach, bo w tym przypadku nic innego nie ratuje.