Zaczęło się niewinnie. Od takich dziecięcych rozkmin, dość niebanalnych. Im dalej czytamy porwane fragmenty życiorysu bohatera, tym bardziej stacza się on w naszych oczach.
Bohater od czasów dzieciństwa ustawiał sobie kolejnych idoli - John Lennon, Kurt Cobain... dążył do tego, by stać się kimś im podobnym.
Z "kolorowymi kumplami" i innymi spotkanymi na swojej drodze ziomkami zakładał kolejne kapele - Objawy Odstawienia, Ibogain..., z którymi tworzyli nie dające się słuchać piosenki-manifesty o bardzo prostackich tekstach (kilka z nich jest zacytowanych w książce). Idea garażowych bandów jest mi niezmiernie bliska, ale nie w takiej postaci...
Ile w tej powieści jest krejzoli... naprawdę. Jeden lepszy od drugiego. Zapewniam, nie chcielibyście żyć w tej ich mieścinie, tam się aż roi od typów spod ciemnej gwiazdy.
Nie uważam, żeby to była nostalgiczna opowieść (jak głosi oficjalny opis). Bohater z teraźniejszości nie wydaje się tęsknić za destrukcyjnym stylem życia, który prowadził za młodu, a jeśli nawet jakoś między wierszami by tęsknił, to nie mogłabym tego zrozumieć. To nie była kwestia lajtowego poimprezowania z grupą przyjaciół - to była kompletnie odurzająca rzeźnia, każda kolejna gorsza od poprzedniej. W tym wszystkim niby ważna była muzyka, ale mi ona umknęła, bo owszem odniesienia były, fascynację też, ale widać było, że te młodziaki miały trochę inne priorytety, a granie traktowali jako dodatek.
Język był za to super (i dzięki temu taka wysoka ocena w moich oczach), bo był mieszanką stylu Orbitowskiego, Żulczyka i Nahacza, ale zabrakło mi tutaj puenty. Bo w gruncie rzeczy 𝘜𝘤𝘻𝘯𝘪𝘰𝘸𝘪𝘦 𝘊𝘰𝘣𝘢𝘪𝘯𝘢 to podzielony na trzy części zapis wspomnień. Może puentą było to (𝗦𝗣𝗢𝗜𝗟𝗘𝗥 𝗔𝗟𝗘𝗥𝗧), że pomimo tego, jak bardzo niszczący tryb życia prowadził bohater, nie skończył tragicznie (jak większość muzyków, w których był zapatrzony), może dostał jakąś szansę na odkupienie?
A bo ja wiem? Nie zwaliła mnie ta lektura z nóg (no może oprócz momentów, gdzie pojawiały się coraz to nowe świry w świecie przedstawionym), ale tego, że solidnie mnie wciągnęła, nie mogę jej odmówić.