Kiedy się rodzimy, jesteśmy niczym niezapisana tabliczka. Z biegiem czasu nasza historia się wypełnia a przeżyte chwile kształtują naszą osobowość, sposób patrzenia na świat i samych siebie. Niekochane dzieci już jako dorośli nie potrafią zaufać, nie potrafią otworzyć się na innych ludzi, nie potrafią kochać ... a może to tylko i wyłącznie blokada spowodowana obawą przed kolejnym odrzuceniem i zawodem? Lepiej nie kochać wcale, niż kochać i cierpieć.
Zdawać by się mogło, że Kalina ma wszystko. Dom, męża, maleńką córeczkę Gabi, ojca i kochającą piastunkę Gabrielę. Jest młoda, piękna. Dopiero co ukończyła studia wyższe. Mimo, że życie w Polsce końca lat sześćdziesiątych XX w. nie jest łatwe i sielankowe, wydaje się, że jej życie stoi przed nią otworem. W tym doskonałym świecie są jednak grube i coraz mocniej poszerzające się pęknięcia. Nic nie jest idealne, a nawet po prostu dobre i wystarczające. A wszystko przez to, że Kalina w życiu miała prawie wszystko. A ten drobny brak, to "prawie" zaważyło na wszystkim, bo było czymś najważniejszym. W życiu Kaliny brak bowiem kochającej, troskliwej matki. Jej bohaterka nie miała nigdy. Kiedy jeszcze Marianna, jej matka, żyła, była zimna, nieczuła, bezwzględna, wymagająca i nadzwyczaj surowa. Marie niemal całkowicie zapatrzona w siebie, nie zwracała uwagi na innych. Rzadko jej osobę zaprzątały myśli o kimkolwiek prócz niej samej, zwłaszcza o niechcianej córce. Liczyła się tylko Marie i jej potrzeby. Marianna była egoistką. Czy aby jednak na pewno?
Marianna urodziła Kalinę i zdaje się, że rola jej jako matki w tym momencie się właśnie zakończyła. Dziecko pozbawione matczynej troski i oddania wyrosło na młodą kobietę, która boi się własnych uczuć. Nie wierzy w miłość, troskę i zainteresowanie ze strony drugiego człowieka. Jest nieufna. Kalina jest piękną i mądrą kobietą, a mimo to zupełnie nie dostrzega swej wartości. Chce ukryć się w tłumie, wręcz nie istnieć.
"Do tego Kalina wkłada buty na płaskiej podeszwie - najchętniej te niedrogie, białe, z płótna, w które wciera pastę z pokruszonej kredy. I nigdy nie chodzi na obcasach. Uważa, że jest za wysoka, zbyt chuda - strzelista - a przez to zanadto widoczna. Dostrzegalna. Łatwiejsza do wyłuskania z tłumu. Tymczasem wolałaby nie rzucać się w oczy, bezpiecznie zginąć w szarej masie, wejść w symbiozę z nijakim otoczeniem."
Kalina nie umie żyć. Dziewczyna nie potrafi odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości i żyć naprawdę. Niedawno została matką. Mała Gabi nie mieszka jednak z matką. W jej rodzinnym domu pieczę nad dzieckiem sprawuje dawna piastunka Kaliny a wcześniej jej matki - Gabriela. Kalina wynajduje kolejne powody, by nie zajmować się córką, tak jakby jej wcale nie było. Nie czuje wobec swego dziecka żadnego przywiązania. Traktuje jak zupełnie obcą osobę i przeszkodę w realizacji życiowych planów. Jest nieczuła, zimna, beznamiętna. Coraz bardziej przypomina swoją matkę.
"Kalina jest zimniejsza niż śniegi zalegające w żlebach Rysów. Jest nieczuła niczym głazy na tatrzańskich ścieżkach."
Chcąc po raz kolejny uciec od życia, od córki, od rzeczywistości wyjeżdża wraz z mężem oraz dwójką znajomych w Tatry. W drodze do Zakopanego poznaje w pociągu Macieja. To spotkanie obudzi w Kalinie uczucia, które drzemią na samym dnie jej serca, a do których nigdy nie potrafiłaby się przyznać nawet przed samą sobą. W górach przyjdzie Kalinie też poznać rodzinne historie i odkryć długo skrywane tajemnice. Tam w końcu pozna Marie taką, jaką ta była naprawdę. Pozna jej prawdziwe oblicze i zmierzy się z własnymi uczuciami. Czy Kalina odmieni swój los, zdecyduje się żyć naprawdę i zacznie w końcu czuć?
"Upalne lato Kaliny" Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak to wyjątkowo poruszająca i pięknie napisana powieść obyczajowa, której tłem historycznym jest koniec lat szcześćdziesiątych XX wieku. Autorka zabiera również czytelnika do czasu zawieruchy II wojny światowej i okresu tuż po jej zakończeniu.
Poznajemy dwie całkowicie inne i jakże do siebie jednocześnie podobne bohaterki - Mariannę i Kalinę. Główną bohaterką jest Kalina i to na niej skupia się powieść. Niemniej również główna bohaterka "Upalnego lata Marianny" zaznacza i tu swą obecność. Jej duch, wspomnienia o niej sprawiają, że i Marie rości sobie prawo do odegrania znaczącej roli w powieści.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak opowiada w magiczny sposób o losach młodej, zagubionej dziewczyny. W bardzo sugestywny sposób buduje główną bohaterkę. Zdaje się, że to wręcz realna osoba, kobieta z krwi i kości. Obraz bohaterki jest pełny. Czytelnik staje się współuczestnikiem przeżywanych przez nią dramatów, emocji, rozterek. Raz nienawidzi Kaliny, raz ją kocha.
Opowiedziana przez autorkę historia jest ciekawa i wciągająca. Nie ma tu akcji, zagadek kryminalnych, tajemnice odkrywają się nieśpiesznie, lecz całość elektryzuje, wciąga i całkowicie pochłania. Chce się poznać tę opowieść od początku do końca i przekonać czy jest jeszcze dla Kaliny ratunek i szansa na szczęście ... Polecam.
"Upalne lato Kaliny" zawiera w sobie nawiązania do wcześniejszego "Upalnego lata Marianny", jest jednak powieścią kompletną i może być czytana niezależnie od swojej poprzedniczki. Niemniej powieść wywarła na mnie tak pozytywne wrażenie, że zwyczajnie muszę przeczytać o pierwszym "upalnym lecie".