Glenn Meade jest Irlandczykiem. Nim na dobre zajął się pisarstwem pracował, jako dziennikarz i szkoleniowiec. Na swoim koncie ma już sporo powieści, które od razu stały się bestsellerami i to na całym świecie. Jednak oprócz książek Glenn Meade ma na swoim koncie także kilka sztuk, które następnie wyreżyserował. Najnowszą powieścią, którą ukazała się na naszym polskim rynku wydawniczym jest Drugi Mesjasz.
Do tej pory pojawiło się już tak wiele różnych doniesień na temat Jezusa Chrystusa, że co raz częściej ludzie przestają w ogóle na nie reagować. Jednak, co by się stało gdyby światło dzienne ujrzały dowody całkowicie podważające Jego boskość? Za taki dowód Jack Cane uważa zwój z nad Morza Martwego, który udało mu się wydobyć. Jednak nim ma szansę na dokładniejsze zapoznanie się z jego treścią, zwój zostaje skradziony. Zaczyna się dramatyczny wyścig z czasem. Jack pragnie odzyskać zwój, aby rozwiązać zagadkę, która pojawiła się po przetłumaczeniu pierwszego zdania, mowa w nim o Drugim Mesjaszu. Jednocześnie musi oczyścić się z zarzutu morderstwa. Pomagać mu będzie przyjaciółka z dawnych lat, a obecnie izraelska policjantka Lela Raul.
W tym samym czasie konklawe wybiera nowego papieża, który rozpoczyna swój pontyfikat od zaskakujących planów, które wprowadzają kardynałów w nie małą konsternację i przerażenie. Bo co stanie się z wiarą chrześcijańską i kościołem, gdy ujawnione zostaną wszystkie mroczne tajemnice z przeszłości.
Co łączy ze sobą obie te sprawy? Kim był Drugi Mesjasz? Jakie przeszkody spotka na swojej drodze młody archeolog i charyzmatyczny papież?
Książka zaintrygowała mnie swoim opisem, a zwłaszcza faktem, że koncepcja jest dosyć zbliżona do tej stworzonej przez Dana Browna w Kodzie Leonarda Da Vinci oraz Aniołach i demonach. Dlatego nawet chwili nie wahałam się, gdy pojawiła się szansa na przeczytanie i zrecenzowanie tej książki. Tak na marginesie, czy zwróciliście uwagę na fakt, że większość książek z wątkiem spiskowym opiera się na tajemnicach Watykanu i organizacjach, które kiedyś funkcjonowały w oparciu o kościół? Chociaż w sumie nie ma się, czemu dziwić, bo autorzy mają tutaj naprawdę ogromne pole do popisu dla swoich wyobraźni. Ale wracajmy do właściwego tematu.
Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką autor włożył w proces tworzenia Drugiego Mesjasza. Każdy nawet najmniejszy i mało ważny element fabuły został dopracowany z największą starannością. Wszystko ze sobą doskonale współgra i tworzy spójną całość, chociaż z początku może wydawać się zupełnie inaczej. Historia toczy się, bowiem wielotorowo, a każdy z jej elementów ukazany jest z oddzielnej perspektywy. To właśnie sprawia wrażenie, że nic nie ma ze sobą spójności. Jednak wraz z rozwojem akcji, wszystko zaczyna nabierać sensu. Wtedy nawet tytuł, Drugi Mesjasz, zaczyna nabierać podwójnego znaczenia. Jednego możecie się łatwo domyślić, bo już o nim wspomniała. Tego drugiego nie będę natomiast zdradzała, aby nie popsuć nikomu przyjemności z odkrywania tajemnic, jakie serwuje nam Glenn Meade. Dodam jeszcze, że jest ich naprawdę sporo.
Pisarza spokojnie można uznać za mistrza w snuciu intryg, które tworzą istną sieć. Czytelnik łapie się w nią już od samego prologu, zostaje dosłownie wciągnięty w wir wydarzeń, który równocześnie praktycznie niczego nie zdradza. Wraz z kolejnymi stronami napięcie, jakie zostało wytworzone na samym początku, jest sukcesywnie podnoszone i to do takiego poziomu, iż mamy w końcu wrażenie, że nas oplata. Skutecznie wbija nas w fotel i nie pozwala oderwać się od książki, a nawet, gdy już musimy od niej odejść to można być pewnym, że nie damy rady przestać myśleć o tym, co też wydarzy się w dalszej części tej historii. Zwłaszcza, iż Glenn Meade najczęściej, z iście chirurgiczną precyzją, ucina akcje na najciekawszych i najbardziej emocjonujących momentach, aby następne przenieść nas w zupełnie inną część opowieści. Zazwyczaj przeciąga ten moment tak długo, aż czytelnika skręca z ciekawości i niepewności.
Samo zakończenie to istna bomba zaskakujących zwrotów, które jednocześnie nadają poszczególnym sytuacjom zupełnie nowe znaczenie. Jedyne, co mnie denerwowało, to niektóre rozwiązania, jakie w końcu autor zaproponował. Miałam wrażenie, że autorowi zabrakło w końcu weny i sklecił je na szybkiego i po najmniejszej linii oporu.
Podsumowując. Drugi Mesjasz to powieść przygodowo-sensacyjna, która pobudzi naszą ciekawość do granic możliwości. Jeszcze długo po jej zakończeniu, niektóre tematy natury teologicznej, poruszone przez autora, będą nam towarzyszyły. Gorąco polecam!