Nadchodzi ciemność recenzja

Czasem idealna rodzina to tylko pozory, czasem ona nie istnieje. Rafe to nastolatek, którego rodzina przechodzi kryzys, ojciec odchodzi do innej kobiety, a Rafe od  bólu i przykrej rzeczywistości ucieka w sny. Pewnego dnia sen staje się jawą, i Rafe trafia do krainy, w której żyją elfy, te dobre i te upadłe, Dallaki, Kirkowie i Rannarowie. Nie łatwo jest dowiedzieć się, że jest się wybrańcem, szczególnie, gdy rola wybranego nie do końca jest jasna, a przeciwnikiem będzie Krucza Pani. Niemniej Rafe wraz z grupą elfów rusza w drogę po tej dziwnej krainie by sprawdzić, co przyniesie mu los. W tej drodze rodzą się przyjaźnie, ale i konflikty w grupie, rodziny się odnajdują, tajemnice wyjaśniają, ale i kolejne wychodzą na światło dzienne. Rafe dowiaduje się, że potrafi walczyć i stawić czoła niebezpieczeństwu. Nawiązuje połączenie z latającym wilkiem, pomaga w uwolnieniu matki swoich towarzyszy, dowiaduje się, dlaczego tak naprawdę jego ojciec opuścił rodzinę. Staje się kością niezgody dwóch dziewczyn, które w całej historii mają swoją rolę do odegrania, tak samo jak i chłopiec o białych włosach oraz Connor, człowiek zamieniony w lwa. Na koniec siły dobra i zła staną naprzeciw siebie w Wielkiej Bitwie.

W książce bardzo uwierało mnie nastawienie Rafa do wydarzeń i tego, czego się dowiaduje w trakcie swojego pobytu w Kaaran. Denerwujące były też niektóre relacje i dialogi, ale też odzwierciedlają one to, w jaki sposób dzisiaj myśli młodzież J Autorka dobrze to przedstawiła.

Dużym plusem są barwne opisy miejsc, osób i rzeczy, które rozbudzają wyobraźnię. Akcja toczy się szybko. W trakcie lektury nie zdążysz oswoić się z postaciami i wątkami, bo wciąż pojawiają się nowe, co podsyca apetyt, a czytelnik nie ma szans na nudę.

Zapraszam na