Poznajcie kocich bohaterów, którzy dokonali niezwykłych rzeczy i zapisali się w naszej ludzkiej historii wielkimi literami.
Jak owinąć sobie świat wokół ogona? Koty to potrafią! Niezależne, władcze i bardzo pewne siebie – kto zacznie przebywać z tym niezwykłym stworzeniem, na zawsze zmieni swoje życie. Chodźcie ze mną poznać tę rozmruczaną i puchatą historię od wydawnictwa Znak Emotikon. Jeśli macie kota na punkcie kotów tak jak ja, zakochacie się w tej książce.
Mrrraau… Chodź mnie pogłaszcz i poczytaj!
Delikatnie kusi książka autorstwa Kimberlie Hamilton. Znajdziemy w niej mnóstwo kocich opowieści – takich z pazurem, ale i takich delikatnych jak kocie futerko, gdy pan i władca postanowi przyjść się przytulić. Możemy poznać historie o kocie z Hollywood, astrokocie, kotce koncertowej, a także o jegomościu, który podbił świat teatru czy baletu. To całe mnóstwo wspaniałych puchatych opowieści, w które zanurzamy się jak w mięciutkie kocie futerko. I jest bardzo przyjemnie. Dodatkowo oko cieszą cudowne ilustracje. Wydanie książki jest bajeczne. Mamy tutaj starannie dopracowaną każdą stronę opowieści, kocie łapki towarzyszą nam wraz z każdym przeczytanym zdaniem. A przy ich przygodach, oglądamy kocie wizerunki i zachwycamy się tymi stworzeniami po raz kolejny.
Kocia historia świata
Mówi się, że kot nie czyta, tylko planuje jak przejąć panowanie nad światem. Lekturę kocich opowieści zaczynamy od mapy historycznej. Poznajemy pierwszego udomowionego kota, którego odnaleziono pochowanego wraz ze swoim panem, a było to aż w 75000 r. p.n.e. Następnie wędrujemy z kotami po różnych kontynentach, aż wreszcie docieramy w 1871 roku na pierwszą światową wystawę kotów. A potem wszystko dzieje się już bardzo dużo – nawet klonowanie kota w 2001 roku! Takie ciekawostki każdy kotoholik musi znać!
Skradną Wasze serca
Wszystkie opowieści w tym zbiorze zachwyciły mnie tak samo jak moment, gdy mój Batman wreszcie pozwolił mi się pogłaskać po brzuszku (po trzech latach współistnieją!). Pierwszy kot celebryta, jakiego poznajemy, to jegomość o trudnym do wypowiedzenia imieniu Beerbohm. Ta puchata kulka upodobała sobie teatr. Czy wiecie, że kiedyś czarne koty przynosiły szczęście? W teatrze mocno w to wierzono, a aktorzy nawet potajemnie sprowadzali czarne koty, by zapewnić sobie sukces w przedstawieniu. I chociaż Beerbohm czasami okazywał się niesforny i odgryzał piórka od kapeluszy, to wszyscy go uwielbiali. Wyobrażacie sobie porzucić małego kotka? To potworne, a z Dewey’em tak właśnie było. Ktoś wcisnął go do bibliotecznej skrzynki na książki. Na szczęście personel biblioteki postanowił kotka zatrzymać, a swoje imię otrzymał na cześć klasyfikacji dziesiętnej Deweya według której porządkuje się księgozbiory.
„Dewey był promykiem nadziei dla ludzi przechodzących przez jakiś trudny okres. Zdawało się, że wierzy, że wszystko obróci się na lepsze, i ludzie dzięki niemu też w to wierzyli”.
Miau, miau, miaaaau!
Te urocze dźwięki wydawane przez kota (i moją córkę również) to doskonałe uzupełnienie każdego dnia. Nie wyobrażam sobie już mojego domu bez puchatej kulki (choć hałasuje w nocy i wchodzi mi na głowę, i drapie, i…), a wiedza o kotach jest również bardzo przydatna. Nie tylko po to, by wiedzieć, jak ustawić meble, by kot mógł wydeptać swoje ścieżki i stworzyć własne ciągi komunikacyjne, ale także takie kocie opowieści, by poznać duszę tych niezwykłych stworzeń. Polecam „Opowieści o kotach, które rządziły światem” każdemu miłośnikowi kotów i tym, którzy chcą je odkryć.