Na zakręcie recenzja

Kolejna powieść Nicholasa Sparksa, opowiadająca o miłości. Historia dwojga ludzi, którzy spotkali miłość, a później znaleźli się na przysłowiowym "zakręcie".
Miles Ryan mieszka w małym miasteczku w Karolinie Północnej. Jest szeryfem i samotnie wychowuje dziewięcioletniego syna Jonaha. Jego żona Missy zginęła dwa lata temu w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Miles bezskutecznie próbuje znaleźć sprawcę wypadku.
Gdy jego syn ma problemy z nauką, Miles poznaje Sarę, nauczycielką Jonaha. Kobieta przyjechała do miasteczka po bolesnym rozwodzie. Postanawia pomóc w zaległościach Jonaha. Wpada także w oko jemu ojcu. I tak szeryf i nauczycielka zaczynają się spotykać, a zauroczenie i przyjaźń przeradza się w miłość.
Jednak Miles trafia na nowe ślady w sprawie śledztwa dotyczącego jego żony. Wspomnienia ożywają. Miles myślami jest cały czas przy śledztwie, a jego związek z Sarą powoli się kończy. Odkrycie sprawcy wypadku sprzed dwóch lat zaskoczy nie tylko Milesa, ale i Sarę. Tak tragicznego finału nie spodziewało się żadne z nich.
"Na zakręcie" jest to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym w tle. W książce mamy fragmenty, kiedy narratorem jest winny śmierci Missy. Nie ujawnia swej tożsamości, ale to dzięki niemu dowiadujemy się ze szczegółami co wydarzyło się kiedy zdarzył się wypadek.
Książka napisana jest prostym językiem. Czyta się ją przyjemnie i szybko. Zakończenie jest zaskakujące. Bardziej wciąga wątek kryminalny, nie romans Milesa i Sary. Powieść jest także dramatyczna, zwłaszcza gdy szeryf dowiaduje się, kto zabił jego żonę. Jak poradził sobie z tą informacją?
Autor pięknie opisał miłość między bohaterami. Oboje są po przejściach, dźwigają bagaż życiowy. Odważyli się stworzyć związek, znów zakochać.
Uważam, że powieść jest bardzo interesująca, jak wszystkie Nicholasa Sparksa. Nie wiem co ten autor ma w sobie, ale jak nikt inny potrafi zrobić z niby banalnej, przewidywalnej historii, prawdziwą perełkę, która zawsze zmusza do refleksji i daje dawkę wartości.