Przyznam, że jestem niezdecydowana co do książki Michael'a Tsokosa. Autor świetnie opisał makabryczne przypadki morderstw, które wydarzyły się na prawdę, ale niestety brak mi było napięcia, jakiegoś wstrząsu.
Fred Abel - ekspert medycyny sądowej zostaje wezwany do kolejnego makabrycznego przypadku. Tym razem ofiarą jest starsza pani. Z początku są podejrzenia, że zbrodnia została dokonana na tle rabunkowym, ale jak się później czytelnik przekona, sprawca miał też swoje osobiste powody.
Analiza DNA wykazuje, że morderstwa dokonał Lars Moewig - dawny przyjaciel bohatera. Abel nie chce uwierzyć w winę Moewiga i zaczyna prowadzić własne śledztwo.
"Smak śmierci" ma wiele mocnych stron, takich jak:
1. Wyścig z czasem. Bohaterowi strasznie zależało na szybkim odkryciu prawdziwego mordercy.
2. Pościg za "szakalem". Ofiarą może być każdy.
3. Modus operandi sprawcy był bardzo brutalny i ciekawy. Myślę, że niejeden czytelnik mocnych wrażeń nie był znudzony.
4. Przywołane bardzo ciekawe przypadki morderstw z kariery zawodowej Abela.
5. Krótkie rozdziały.
6. Najważniejszy jak dla mnie plus- ta historia wydarzyła się na prawdę.
Autor nie opisał dobrze sprzedającą się bajeczkę wyssaną z palca, ale prawdziwy przypadek z jego kariery zawodowej.
Niestety książka miała też swoje minusy:
1. Przede wszystkim byłam rozczarowana brakiem napięcia w książce. Po przeczytaniu "Odcięci", gdzie Tsokos napisał na spółkę z Sebastianem Fitzek byłam zawiedziona. Nastawiałam się na coś lepszego.
2. Denerwował mnie główny bohater- Fred Abel. Pewnie niejedna osoba mi się dziwi, ale ja nie kupiłam tego "ratowania świata" przez jedną osobę, zbyt zakochaną w sobie, aby mogła to przyznać. Jak dla mnie Abel był egocentrykiem i na prawdę nie interesowało mnie jego życiu prywatne. Mięczak.
3. Niektóre sprawy opisane w książce autor mógł z powodzeniem sobie odpuścić. Bo ciągle zastanawiałam się czemu autor skupiał taką wielka uwagę wokół "Wyrywacza serc".
4. Strasznie mnie zdenerwowała końcówka. Dlaczego Tsokos zrobił to czytelnikom?
W słowach "podziękowania" autora, przeczytałam, że to pierwsza część trylogii o Fredzie Abelu. Czyli jeśli czytelnik ma jakieś pytania będzie musiał poczekać na kolejne wydanie. Ehhh. Jestem zła.
Jestem rozdarta między poleceniem tej książki. Prawda jest taka, że to chyba zależy od gustu, komu ta książka mogłaby się spodobać. "Smak śmierci" jest dobrze napisaną realną historią, ale spodziewałam się czegoś o wiele lepszego.