Literatura erotyczna jest ostatnio bardzo modna. Na fali popularności 50 Twarzy Greya, jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne erotyczne powieści, które My – kobiety, połykamy jednym tchem.
Czytałam naprawdę większość tego typu książek, które wyszły na naszym polskim rynku. Do tej pozycji wracałam jednak już wiele razy i postanowiłam podzielić się z wami własnymi odczuciami, które towarzyszą mi zawsze gdy powracam do tej książki. Moja opinie nie do końca jest obiektywna ze względu na to, że byłam świadkiem powstawania fragmentów tej powieści, procesu wydawniczego, a sama autorka jest po prostu moją przyjaciółką. Nie mniej jednak, zanim moja znajomość z K.N. Haner przeszła na ten „wyższy” poziom, ja już wtedy pokochałam tą historię i nawet gdybym była po prostu zwykłą „fanką” moje zdanie na jej temat byłoby tamie samo.
Kim jest K.N.Haner? Młoda (nie kazała mi podawać wieku) kobieta pochodząca z niedużej miejscowości na Mazowszu. Swoją przygodę z pisaniem zaczęła stosunkowo niedawno, a Na Szczycie to jej debiut autorski.
Książka od pierwszych stron naładowana jest erotyzmem przez duże E. Poznajemy Rebekę Staton, striptizerkę w klubie go-go ,której przyjacielem jest Trey - seksowny biseksualista. Pewnej nocy w klubie w którym Rebeka tańczy, dostrzega ją nieziemsko przystojny menadżer zespołu rockowego -Sedrick Mills, który następnego dnia powraca tam i składa bohaterce niecodzienną propozycję: udział w trasie koncertowej zespołu i zostanie ich tancerką. Czy Rebeka się zgodzi? Oczywiście ,że tak ale nie wiem czy ktokolwiek nie skorzystałby z takiej okazji? Kopciuszek i książę na białym rumaku? Brzmi dość oklepanie ale jakże to mylne… Można powiedzieć, że trasa koncertowa to tylko koncerty i seks lub jeszcze więcej seksu i seksu i… Trochę tak jest, jednak nie do końca. Tutaj nic nie jest pewne i przewidywalne. Sedrick i Rebeka zakochują się w sobie ale nie jest to zwykły romantyczny romans. Niespodziewanie Rebeka zaczyna darzyć uczuciem Ericka Waltera - gitarzystę zespołu z którym zaczyna łączyć ich dużo więcej niż oboje by chcieli. Wszystko komplikuje się na własne życzenie bohaterów i jest konsekwencją ich czynów ale to właśnie to w tej książce jest takie wciągające, niepowtarzalne i urzekające. Bohaterowie są tak realistyczni i dobrze wykreowani, że mimo sporego ich natrzęsienia, nie sposób pomylić jednego z drugim. Każdy ma swoje indywidualne cechy charakterystyczne tylko dla tej konkretnej postaci.
Emocji jest tyle, że czasami trudno je ogarnąć: porwanie, miłosny trójkąt, awantury, zazdrość i to co dręczyło mnie najbardziej, czyli: kogo wybierze Rebeka? Tego wszystkiego dowiecie się czytając - Na Szczycie.
Ja jestem tą książką oczarowana. Zakochałam się w bohaterach, a Sedrick to mój wymarzony mężczyzna (tak, tak… jestem w nim beznadziejnie zakochana i stoję na czele fan clubu - SEDRICK MILLS RULLEZ!!!) Choć przyznam, że nieraz miałam ochotę skopać mu tyłek za jego durne zachowanie i uciekanie od problemów… ale przecież nikt z nas nie jest idealny (zdradzę też, że w dalszych częściach to właśnie Sedrich przechodzi chyba największą metamorfozę ze wszystkich bohaterów). Rebeka to dziewczyna z problemami i bardzo niską samooceną. Jej życie od najmłodszych lat nie było usłane różami, a toksyczna matka niczego jej nie ułatwia. Dlatego Rebeka lubi nocne życie i alkohol, bo dla niej to ucieczka od odpowiedzialności i problemów, z którymi będzie musiała zmierzyć się prędzej czy później. Życie z szalonymi gwiazdami rocka i ich menadżerem też nie należy do najłatwiejszych ale… wyobrażacie sobie siebie, wśród kilku seksownych jak diabli facetów z którymi spędzacie w trasie kilka miesięcy swojego życia? MARZENIE! (przynajmniej moje)
Rebeka wkroczyła do świata, którego kompletnie nie znała. Świata seksu, pieniędzy, sławy, zazdrości i bezgranicznej przyjaźni, która nie zawsze jest tak oczywista jak może się nam wydawać (mam tu na myśli układ Sedricka z Erickiem ale nie będę zdradzać nic więcej) Będą i wzloty i upadki. Bolesne upadki i erotyczne wzloty. Uwielbiam męską część bohaterów tej książki, choć każdy z nich ma dużo za uszami. Jak jednak można nie kochać seksownych , niegrzecznych , wytatuowanych (nawet w dziwnych miejscach) facetów? No chyba się nie da… To taki mój wymarzony typ mężczyzny, a niestety w domu mam inny model… ;)
Podsumowując moją mało obiektywną ale jakże szczerą opinię: Jeżeli nie boicie się odważnych czasami kontrowersyjnych erotyków, ze sporą dawką humoru i jeszcze większym stężeniem dramatycznych zdarzeń, to ta książka jest dla Was idealna. Trójkąty, seks gejowski, anal, oral… (uch gorąco mi się zrobiło), znajdziecie tu wszystko czego dusza zapragnie. Ja czytałam ją z wypiekami na twarzy i przyjemnymi skurczami w pewnych miejscach (bardzo dobrze Wam znanych;) )
Przerobiłam ją w papierze już siedem razy i za każdym razem jest tak samo. Teraz z niecierpliwością czekam na wydanie kolejnej części i wiem, że również się nie zawiodę. Wiec Wy również nie czekajcie tylko sięgnijcie po Na Szczycie i dajcie się ponieść temu szaleństwu. Tą książkę się kocha albo nienawidzi. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy.
Wiem, że moja ocena nie wyda wam się obiektywna ale cóż… kocham Na Szczycie i uwielbiam autorkę. Gdyby nie to, że natknęłyśmy się na siebie w czeluściach facebookowych grup to zapewne i tak natknęłabym się na tą pozycję gdzieś przypadkiem i jestem przekonana, że pokochałabym Na szczycie równie mocno, jak kocham je teraz.