Jak wygląda świat z perspektywy dwudziestokilkuletniej muzułmanki mieszkającej w Europie? Co ją irytuje, drażni, doprowadza do furii? Co jest dla niej ważne, jakie ma plany, cele, czego oczekuje od ludzi, od życia i od siebie? Czy można pogodzić bycie nowoczesną Europejką z byciem tradycjonalistką muzułmańską i czy nie są to wykluczające się kwestie? Jeśli którekolwiek z tych pytań was interesuje, sięgnijcie po książką Randy Ghazy „Może dziś nikogo nie zabiję”, w której autorka odniesie się do postawionych powyżej kwestii. Dzięki książce tej młodej, obiecującej autorki, muzułmanki i Europejki w jednym, dowiecie się rzeczy, które wcześniej nie przyszłyby wam na myśl.
Jasmina i Amira, to przyjaciółki. Obie dziewczyny wchodzą właśnie w nowy etap, u jednej i drugiej zachodzą poważne zmiany wywołane decyzją Amiry o zamążpójściu. Jasmina, przyzwyczajona do tej pory na posiadanie przyjaciółki na wyłączność, musi pogodzić się z faktem, że od tej pory w pewnym sensie jej przyjaźń kończy się, wypierana powoli przez małżeństwo Amiry. Dla Jasminy, muzułmanki walczącej ze stereotypami, decyzja przyjaciółki okaże się przykra i uciążliwa. Rozpocznie ona walkę o zatrzymanie przyjaciółki, o utrzymanie dotychczasowego stylu życia, o jednoczesne bycie kobietą nowoczesną, Europejką z aspiracjami i muzułmanką szanującą tradycję. Okaże się to niełatwe, momentami zabawne, chwilami frustrujące. Zwłaszcza, gdy napotka się po drodze przeszkody, czy bariery wynikające z wzajemnego niezrozumienia. I to nie tylko na linii muzułmanie – chrześcijanie, ale i (a może przede wszystkim) na linii muzułmanin – muzułmanin.
Randa Ghazy stworzyła ciekawą opowieść o świecie widzianym oczyma muzułmanów mieszkających w Mediolanie. To lekko napisana, dowcipna historia o pewnym wycinku z życia młodej, studiującej kobiety, która poszukuje własnej tożsamości i własnej drogi. Główna bohaterka, buntuje się przeciwko wielu muzułmańskim tradycjom, choć jednocześnie w tradycji tej jest niezwykle mocno zakorzeniona, co tworzy dysonans.
Pomimo braku wyraźnie zarysowanej akcji, książka zaciekawia, dając możliwość choć pobieżnego poznania ludzi o odmiennej kulturze, światopoglądzie, religii.
Ta książka to świetne wypunktowanie wzajemnych uprzedzeń pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami, ale i nieporozumień pomiędzy samymi muzułmanami hołdującymi tradycji, a tymi nowoczesnymi, zeuropeizowanymi.
W lekki, przyjemny i przystępny sposób Randa Ghazy mierzy się z problemami społeczności muzułmańskiej, nie demonizując, ani nie gloryfikując nikogo. Jest zabawnie, czasem cierpko, ogólnie z polotem i pomysłem. Można uznać, że książka jest swego rodzaju podręcznikiem tolerancji. Zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony. Pokazuje, że nie każdy muzułmanin to fundamentalista, i nie każda muzułmańska kobieta cierpi z powodu zasad nałożonych na nią przez Islam. Jeśli doszukiwać się minusów, to słabą stroną książki jest unikanie jak ognia pokazania ciemniejszej strony Islamu, choć z drugiej strony są one zasygnalizowane, aczkolwiek słabo i jako nieszkodliwe.
Cieszy najbardziej to, że nie mamy do czynienia z love story, ani z historią o muzułmańskim odpowiedniku Bridget Jones, choć początek mocno wskazywał na to, że w ręce wpadła nam komedia romantyczna. Na szczęście nic z tych rzeczy, bo „Może dziś nikogo nie zabiję”, to historia obyczajowa, lekko ironiczna, z dużą dawką dobrego humoru. Polecam.