Lubię czasem przeczytać książkę spod pióra Paula Austera, gdzie jawa i sen są nie do odróżnienia. Ten moment, w którym zostajemy z milionem pytań w głowie o to, co się na kartach tej powieści wydarzyło? Czy to była prawda? Czy kompletna fikcja?
Dlaczego o tym wspominam pisząc o powieści "Marieke naga" Andrzeja Pitrusa? Od pierwszych już stron czułam ten podobny do Austera klimat i w sumie nie zdziwiłam się kiedy sam autor w treści wspomniał właśnie o jego twórczości.
Głównymi bohaterami powieści Andrzeja Pitrusa są Piotr i Marieke. Narracja prowadzona jest w osobie pierwszej, w czasie przeszłym przez Piotra. Mężczyzna prowadzi rozmowy z Marieke, kobietą która przeżyła piekło Holocaustu. Doświadczyła niewyobrażalnych tortur, była królikiem doświadczalnym w Auschwitz, w którym przeprowadzano na niej eksperymenty medyczne. Mężczyzna chce napisać o niej książkę, więc zbiera materiał podczas ich wspólnych spacerów. Przeszłość Piotra poznajemy z jego opowieści, przybliża niektóre fakty Marieke, a niektóre informacje z kolei pojawiają się w czasie jego monologu wewnętrznego, lub też jako krótkie rozdziały, których tytuły nie pozostają bez znaczenia dla całości historii. Forma wypowiedzi jaką stosuję również nie jest oczywista.
Piotr był ofiarą molestowania seksualnego - choć już nawet to jest kwestią interpretacji. Ma wiele problemów z tym związanych, stale szuka nowych doznań seksualnych. Widział jako dziecko gwałt, gwałt na dziewczynce, którego dokładny i mocno sugestywny opis jest zawarty na kartach tej powieści. Dodatkowo zmaga się, więc z olbrzymim poczuciem winy z powodu zaniechania. Jest poniekąd ofiarą tego bestialskiego aktu. Akty seksualne są odarte z wszelkiej poetyki, czy niedopowiedzeń i nie brakuje ich w tej powieści.
Oboje poszukują, mimo swych przeżyć, prawdziwej miłości, a może ona się im już zdarzyła? A może nic z tego co przeżyli w ogóle się nie wydarzyło?
"Marieke naga" to niezwykle trudna książka. Męcząca, dusząca, a w niektórych momentach określiłabym ją mianem obrzydliwej. Dodatkowo autor stosuje technikę oniryczną, wobec tego zostajemy zostawieni sami sobie, w kwestii interpretacji tego, co właśnie przeczytaliśmy. To nie jest powieść przy której odpoczniemy. Naszpikuje nam głowę obrazami, które nie łatwo będzie nam wymazać. Wzburzy i zniesmaczy.
Mogłoby się wydawać, że nie mam zbyt dobrych odczuć po tej lekturze...
Ale nie jest tak do końca. Treść tej książki, jest mimo wszystko bardzo głęboka. Pole do interpretacji jakie przed nami roztacza jest nieograniczone, jeżeli tylko się temu poddamy i nie zamkniemy, po tym co zafundował nam autor.
Człowiek jest opowieścią, sumą zdarzeń, których doświadczył i emocji jakie nim targają, właśnie z uwagi na to, co przeżył. Działania, które podejmuje są wynikową tego, co się ze sobą ściera w jego wnętrzu.
Myślę, że o tym jest właśnie ta książka. Definiujemy się poprzez to, czego doświadczamy, ale często subiektywnie przedstawiamy naszą egzystencję i wypaczamy fakty, które pamiętamy przez pryzmat tego, co czuliśmy lub też się nam jedynie wydawało?
Każde zdanie, które zostało w niej zapisane można analizować praktycznie bez końca.
To książka dla czytelnika, który nie boi się okropnych obrazów, lubuje się w nieoczywistości, wielości interpretacji i bardzo trudnej treści.