Udało mi się trafić na "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej w jednej z warszawskich bibliotek- mojej ulubionej, czyli z dzielnicy Mokotów. Jeśli ktokolwiek kiedyś zastanawiałby się, które są najbogatsze i najciekawsze, to zdecydowanie polecam te biblioteki mokotowskie. Książką w każdym razie jestem zachwycona i będę musiała ochłonąć przed kolejną lekturą. Jak tylko zwolni się miejsce i rezerwacja zadziała- sięgnę po kolejną część z Lipowem w tle!
Daniel Podgórski jest komisarzem na posterunku we wsi. Ma pod sobą swoich trzech kolegów- Pawła Kamińskiego, Marka Zarębę i Janusza Rosoła. Pomaga im również jego matka, Maria Podgórska, pełniąca rolę tzw. sekretarki. Ojciec zasłużony policyjny bohater, więc czego innego można oczekiwać od syna? Jednak zdaje się, że Danielowi ten zawód jak najbardziej odpowiada. Nie dzieje się u nich jednak dużo, więc ma swoje małe wielkie marzenie- być częścią czegoś większego. Poza miłością marzy też o jakimś dużym zadaniu, a już najlepiej pracy w wielkim mieście. Jednak okazuje się, że nie musi daleko szukać tragedii, a w końcu dostanie szansę, by pokazać swoje możliwości. Tylko czy potrafi sobie poradzić? Pierwsze morderstwo jest jak szansa na wyrwanie się z odrętwienia i pokazanie światu swojego talentu. Jednak przy drugim już, kiedy ktoś próbuje zamknąć policji usta pieniędzmi, chcąc jak najszybciej zakończyć sprawę i złapać kogokolwiek, prokurator podsyła Danielowi i jego trzyosobowej drużynie kobietę z wydziału kryminalnego- Klementynę Kopp. Wszyscy patrzą na nią nieufnie, nikomu nie pasuje, że wkradła się do ich małego świata pełnego obaw, tajemnic, pragnień, jednak to ona stara się trzymać wszystko w kupie.
Weronika Nowakowska przyjeżdża do małej, uroczej wioski- Lipowa. Ma w marzeniach otworzenie stajni i wybiegu, miejsca gdzie ludzie będą jeździć na koniach, ot tak własny biznes. Jednak plany idą na dalszy tor, gdy we wsi pojawia się pierwsze morderstwo.
Od tej pory cała wioska będzie postawiona na nogi, gdyż każdy ma jakiś sekret, który może wyjść na jaw przy odkrywaniu innych. Jeden pociągnie za sobą wszystkie inne. Co ukrywają miejscowi? Wydaje się, jakby wszyscy byli podejrzani, ale czy byliby w stanie popełnić zbiorową zbrodnię? Wszyscy zrzucają oskarżenia na innych. Kto jest w to zamieszany? Kto zginie pierwszy? Kto następny? Kto jest za wszystko odpowiedzialny? Kto prowadzi tajemniczego bloga nasze-lipowo i jednocześnie zna mordercę? Czy wszystko jest ze sobą powiązane? Czy mamy przykład seryjnego mordercy? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi! Najlepsze i najbardziej oczywiste podejrzenia mogą okazać się błędem! Nie zawsze wszystko jest tak logiczne na jakie wygląda. I chyba tego właśnie nauczyła mnie ta książka.
Wydawało mi się już w połowie, a może nawet wcześniej, że wiem kto jest sprawcą. Wydawało mi się, że poznałam całą historię, rozgryzłam ataki. No właśnie, wydawało mi się. Kiedy okazało się, że jednak to był błędny trop, próbowałam wymyślić coś innego. Nie spodziewałam się takiego zakończenia sprawy, nawet nie brałam takiej możliwości pod uwagę.
Przeszkadzał mi styl wypowiadania się Klementyny. Po prostu nie mogłam go przetrawić, irytował mnie niemiłosiernie. Nie odpowiadało mi również słownictwo Pawła, nie sądzę, by tak zachowywał się policjant. Ale może się mylę? Może w małych mieścinach tak właśnie jest? Może po prostu zbyt mało wiem na temat tejże pracy? A może to miało pokazać właśnie zwyczajowość życia sielskiej(lub nie) wioski i całej historii, może wszystko miało idealnie współgrać z tłem.
Podziwiam autorkę przede wszystkim za elementy zaskoczenia, za budowanie napięcia. Czytałam wszystko z zapartym tchem i z ręką na sercu polecam książkę każdemu, kto kocha kryminały, jak i również każdemu, kto próbuje się do nich przekonać. Właściwa ku temu pozycja!