„Moja mroczna strona” to książka, na którą czekałam i kiedy listonosz dostarczył paczkę rzuciłam wszystko i całkowicie oddałam się lekturze.
Nie takiej książki się spodziewałam. Z opisu wywnioskowałam, że będzie to lekkie czytadło z dużą dawką humoru, co z resztą uwielbiam. To, co dostałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ania jest córką nieżyjącego bosa handlującego czekoladą. Dziewczyna miesza wraz z siostrą Natty, starszym bratem Leo oraz z schorowaną babcią. Pewnego dnia były chłopak Ani zostaje otruty czekoladą a wszystkie podejrzenia padają na Anie. Nieoczekiwanie z pomocą dziewczynie przychodzi Win, jej obecny chłopak, ale przede wszystkim syn wysoko postawionego przedstawiciela władz. Ten moment jest katalizatorem dla problemów Ani, która ma na głowie nie tylko opiekę nad rodzeństwem, ale i załamanie w hierarchii władzy rodziny Balanchine.
W książce skupiamy się głównie na Ani jednak wielu bohaterów jest godnych uwagi. Brat bohaterki, Leo jest niepełnosprawny po wypadku sprzed lat. Chłopak jest najstarszy z rodzeństwa, lecz wszyscy postrzegają go, jako dziecko. Moim zdaniem Leo stara się zachowywać bardzo poprawnie, lecz większość ludzi go lekceważy. Sama kreacja bohatera jest intrygująca. Jego uczucia i czyny były dla mnie czymś ważnym i z przyjemnością zagłębiłabym się w jego dalszą historię. W książce równie ważną role odgrywa przyjaciółka Ani oraz były chłopak. Wracając do Ani, zapewniam was, że nie jest to delikatna lalunia, lecz twarda i doświadczona przez los dziewczyna. Nad bohaterką wisi ogromna odpowiedzialność, nie tylko za siebie, ale i za rodzinę. Ania jest lojalna i opiekuńcza, ale przede wszystkim odważna. Dostrzega swoje wady i umie się przyznać do czynów oraz myśli, których większość z nas nigdy by nie wyjawiła.
Akcja toczy się w roku 2083. Nowy Jork nie wygląda tak jak obecnie. Ludzie są poskramiani wiecznymi zakazami i ograniczeniami. Wyobrażacie sobie zakaz spożywania czekolady? Ja nie! Absurdalny pomysł i lekko komiczny, przynajmniej tak myślałam na początku. Z pozoru błahy temat stał się poważną i przemyślaną podstawą fabuły. Biznes ten jest wart fortunę, a w rodzinę Ani jest wielu żądnych władzy. Podoba mi się, że bohaterka pragnie spokoju dla siebie i bliskich, nie chce angażować się w sprawy rodziny. Jako można się spodziewać nie jest to możliwe, i musi stawić czoło zagrożeniu.
Wątek miłosny jest idealnie prowadzony i nie przytłacza całości. Nie ukrywam, że uwielbiam miłość w powieściach, lecz tutaj wszystkie sprawy Ani całkowicie mnie zaabsorbowały. Win jest miłym chłopakiem. Relacje między tą dójką z każdą stroną się pogłębiają. Ich związek nie jest wymuszony, sztuczny i idealny. Para zmaga się z presją, szantażem a przede wszystkim z zaufaniem.
Narratorem jest Ania i kilkakrotnie zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Prowadzi nas przez całą powieść. Szkoda, że niektóre momenty są ugrzecznione. Lubię mocne słowa i bezpośrednią brutalność a tutaj Ania oszczędziła nam obu tych rzeczy. Pani Zevin ma lekkie pióru, które porwało mnie całkowicie, już po kilku stronach wiedziałm, że muszę ją jak najszybciej przeczytać.
„Moja mroczna strona” to niezwykła książką o dorastaniu i ogromnej odpowiedzialności. Ania jest dzielna i kochająca. Moje serce biło z dumy do tej młodej kobiety, która dorosła na mich oczach. Umiejętność poświęcania własnego szczęścia dla innych jest niepojęta. Łatwo pokochać bohaterów, a ja się o tym przekonałam bardzo szybko i teraz żyję w niepewności. Co dalej? Och, chciałaby wiedzieć! Wartka akcja i mocna fabuła porwą was w wir niebezpiecznej przygody. Polecam każdemu, kto ma ochotę na dobrą lekturę.
5/6