Świat i człowiek są tacy fascynujący, poznawanie ich to wielka przygoda. Stan obecnej wiedzy jest imponujący, nadal jednak nie wszystkie tajemnice działania wszechświata, a także organizmu ludzkiego, zostały poznane. Pewnie już wkrótce ktoś zdoła zrozumieć wszystko to, co obecnie nie jest dla nas jasne, tak jak teraz rozumiemy doskonale to, co nie było takie oczywiste kilka wieków temu. Historia rozwoju nauki jest fascynująca, dlatego z wielką niecierpliwością czekałam na książkę „Nowe życie. Jak największe umysły wszechczasów odkryły, skąd się biorą dzieci” Edwarda Dolnicka i spędziłam z nią kilka naprawdę udanych dni.
Wszyscy wiemy, jak to się dzieje, że powstaje nowe życie, zarówno u ludzi, jak i zwierząt. Książka Dolnicka pokazuje, że naukowcy od wieków błądzili w swoich sądach co do natury posiadania potomstwa. Przed wiekami uważano, że to mężczyzna jest odpowiedzialny za tworzenie potomstwa, a kobieta jest tylko podłożem, glebą, która ma wyżywić i ochronić to, co w całości pochodzi od mężczyzny. Jednak przecież dzieci rodziły się podobne do matek, a nie do ojców, więc coś jednak w tej teorii się nie zgadzało. Naukowcy byli ograniczeni w swoich możliwościach badawczych – początkowo brakiem odpowiednich ciał do anatomicznego badania. Wynalezienie mikroskopu pokazało, że przed naszym wzrokiem kryją się naprawdę ważne tajemnice, a oglądanie świata w skali mikro całkowicie rewolucjonizuje nasze pojęcie o funkcjonowaniu świata. Dla poszukiwania odpowiedzi na pytanie o powstawanie potomstwa również miało donośne znaczenie, aczkolwiek nie od razu zrozumiano, czym są małe żyjątka zaobserwowane w spermie, ani nie od razu dostrzeżono jajo w organizmie kobiety.
Książka dotyczy nie tylko rozwoju wiedzy na temat rozmnażania. To także przedstawienie postępu całej medycyny, stopniowego odkrywania tajemnic życia, a także krótkich życiorysów najwybitniejszych jej przedstawicieli, wybitnych anatomów, którzy poświęcili swoje życia badaniu organizmów ludzkich i zwierzęcych oraz zasad ich działania. Jest przy tym pełna zabawnych historii, wprawiających w konsternację obserwacji, niezwykłych zbiegów okoliczności.
Potyczki naukowców, którzy rozgryzali ten temat, zostały opisane zabawnie i ujmująco. Życzyłabym sobie, żeby w ten sposób pisane były podręczniki szkolne, bo zmieniłoby to obraz procesu nauczania. Okazuje się, że można przekazywać wiedzę w sposób ciekawy, wciągający, a przede wszystkim przywodzący na usta uśmiech. Sama przyjemność. Publikacja wzbogacona jest też rysunkami przedstawiającymi stan wiedzy ówczesnych naukowców na temat ludzkiego ciała oraz obszerną bibliografię.
Ja osobiście jestem książką zachwycona. Została napisana w taki sposób, że trudno się od niej oderwać i nie ma w niej nudnych momentów. Pokazanie absurdów teorii tworzonych na przestrzeni wieków jest przezabawne, tak jak i pokonywanie ograniczeń, z jakimi musieli mierzyć się anatomowie na przestrzeni dziejów. Język autora jest ironiczny, co jednak nijak nie uwłacza jego fachowości i rzetelności. To wszystko sprawia, że książka jest w mojej opinii arcydziełem popularnonaukowym, które szczerze polecam.