#recenzjaprzedpremierowa
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje." (1 List do Koryntian, Pismo Święte)
Są takie historie, które zostają z nami na zawsze. Historie, które łamią nam serca, wyciskają łzy z oczu i przeszywają duszę niczym strzała. Zazwyczaj są to historie o miłości. I taką historią, opowieścią o miłości jest historia Izabeli i Jakuba, miłości w czasach wojny.
Izabela Stone wraca po ponad czterdziestu latach do Polski. Chce odzyskać fortepian matki. Przyjeżdża do domu, który kiedyś należał do jej rodziny. Tam poznaje Teresę, córkę obecnych właścicieli domu i fortepianu. Czekając na rodziców Teresy, kobiety zaczynają rozmawiać, dom ożywia wspomnienia Izabeli, i ta zaczyna opowiadać dziewczynie historię swojej pierwszej prawdziwej miłości. Opowieść o uczuciu, które zaczęło się niepozornie, ona, panienka z wyższych sfer, on pianista, przygrywający na przyjęciach w jej domu, od przekomarzanek, małych złośliwości, od początkowej niechęci do rozkwitu gorącego, czystego i pięknego uczucia. Historia miłosna jakich wiele, prawda? Ale ta miłość nie miała szans na szczęśliwe zakończenie. Tę miłość przekreśliła wojna. Bo on był Żydem, a ona pochodziła z rodziny z niemieckimi korzeniami. Ale Izabela i Jakub kochali się prawdziwie i chcieli być razem pomimo wszystko. Lecz nie zawsze los daje nam to, czego chcemy. Koszmar wojny rozdzielił parę kochanków. Ale los bywa też przewrotny i nie powiedział ostatniego słowa w tej historii miłosnej. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak to się skończyło, to sami musicie przeczytać "Walc dla Izabeli". Ja wam tego nie zdradzę, bo raz to byłby spojler, a dwa nie chce psuć wam przyjemności z lektury i odbierać tej palety emocji, która jej towarzyszy.
Ze względu na fakt, że mam słabość do wszelakich opowieści o miłości, w tej powieści podobało mi się wszystko. Nie mam się do czego przyczepić. Polubiłam Izę i Jakuba, kibicowałam im, razem z nimi płakałam i śmiałam się. Autorka idealnie opisała i przedstawiła nam emocje bohaterów, oddała grozę, strach, samotność i cierpienie wojennych czasów. Wspaniale poprowadziła nas przez rodzące się uczucie między głównymi bohaterami, dzięki czemu czytelnicy nigdy nie zapomną historii miłosnej Izy i Jakuba. Styl autorki jest świetny, książkę czyta się fantastycznie. Jestem pod wielkim wrażeniem.
"Walc dla Izabeli" to piękna i wzruszająca historia miłosna, opowieść o miłości w czasach wojennych, o sile miłości, o tym, że to ona daje nadzieję, siły do walki, chęć do życia, do przetrwania, że to ona jest jak promień światła rozpraszający największe ciemności, że to ona trwa wiecznie i że jest silniejsza od zła tego świata. Historia Izy i Jakuba wyciska łzy, łamie serca, a na koniec je skleja, daje nadzieję, że zawsze jest szansa na szczęśliwe zakończenie, że miłość "wszystko znosi,(...) wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje."
Przepiękna opowieść, która poruszyła mnie dogłębnie i na zawsze zostanie ze mną. Dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka, że miałam przyjemność przeczytać ją przedpremierową. Jestem w takich emocjach, że na pewno przeleję je na papier w postaci wiersza. Kocham takie historie miłosne ! Jestem zachwycona. I polecam Wam z całego serducha. Czytajcie, zachwycajacie się, płaczcie i śmiejcie się przez łzy, a gdy usłyszycie pierwsze takty "Walca dla Izabeli" będziecie wiedzieć, że los dał nam pstryczka w nos i połączył rozdzielone drogi w jedną ścieżkę. Czytajcie, warto !
Za egzemplarz do recenzji przedpremierowej dziękuję wydawnictwu Zysk i S -ka.