„Mogę być sobą” to dziennik, który stworzył DOM&INK (Dominic Evans). Został wydany przez Wydawnictwo Jaguar [współpraca reklamowa z @wydawnictwojaguar]
Co jest w nim wyjątkowego?
1. Jest to dziennik miłości i dumy dla osób LGBTQ+, ale nie tylko. Jest to książka dla każdego, kto chce zrozumieć siebie i innych.
2. Jest to pewnego rodzaju bezpieczne i przyjazne miejsce, które autor chciał stworzyć, abyśmy mogli przelać swoje myśli i uczucia na papier. Książka dodaje otuchy i sprawia, że po pierwsze – możemy w sobie wiele przepracować, a po drugie – mamy niesamowity z tego fun.
3. W książce znajduje się ogrom zadań, które możemy wykonać, w zależności od naszego nastroju. Mamy okazję trochę pośpiewać, coś pokolorować, zastanowić się nad naszymi wyborami, preferencjami, marzeniami i pragnieniami, ale też i obawami, które kłębią się gdzieś głęboko w nas.
4. Dziennik to nie tylko zadania, ale też informacje o inspirujących osobach, ich cytaty wraz z krótką historią.
5. Na wielu stronach towarzyszy nam Zelda – osoba niedoinformowana, która zadaje wkurzające pytania i która nie wszystko jeszcze rozumie. Jest ciekawym dodatkiem, bo i w życiu spotykamy osoby właśnie tego pokroju, którym warto poświęcić chwilę, aby uporządkowali sobie coś w głowie. Po tym, jak pojawia się Zelda, autor tłumaczy wiele terminów, skupiając się na tym, abyśmy mieli wszystko poukładane w związku z płcią, orientacją, różnorodnością, coming outem, hejtem, prawami człowieka, osobami sojuszniczymi, wdzięcznością, dumą i miłością. Na końcu książki znajduje się także słowniczek pojęć.
6. Książka jest motywująca. Sprawia, że pragniemy w końcu zacząć żyć tak, jak faktycznie nam się marzy. Jeśli nie odczujemy aż takiej motywacji, to przynajmniej mamy okazję zastanowić się nad tym, czego tak naprawdę byśmy w ogóle chcieli od życia.
7. Dziennik nie ma śliskich stron (tak, to powinno być normalne, aby można było w nim pisać, malować, rysować… ale nie zawsze te kartki są takie, jakie być powinny). W tym przypadku nie jest to problematyczne.
8. Wydanie - same brzegi stron już wyglądają bosko, a środek jest bardzo przyjemny.
Jeśli miałabym wskazać coś, co mi nie pasowało, to byłby to wydźwięk niektórych tekstów po polsku. Zamiast motywujących i mocnych, otrzymywaliśmy niekiedy nawet żenujące. Wydaje mi się, że angielski w tym przypadku (np. z tłumaczeniem w przypisie) byłby o wiele lepszą opcją, chociaż jestem świadoma również tego, że angielski w polskich książkach ma swoich przeciwników.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.