Pan Józef Giebenrath, pośrednik i agent handlowy, nie wyróżniał się wśród obywateli miasteczka żadnymi szczególnymi przymiotami ani właściwościami.
Niewielka, oparta na motywach autobiograficznych powieść Hessego rozgrywa się w czasie jednego roku: rozpoczyna się przed wakacjami i kończy po wakacjach roku następnego. Śledzimy losy młodego Hansa Giebenratha, który jako prymus kończy właśnie szkołę łacińską w Gerbersau (tak Hesse nazwał w powieści Calw, ponieważ było tam wiele garbarni) i zdaje egzamin państwowy do seminarium teologii ewangelickiej dla przyszłych pastorów, które mieści się od 1556 roku w
dawnym pocysterskim klasztorze Maulbronn. Chłopak jest jedynakiem i półsierotą, a jego zdolności zwracają uwagę pastora i rektora szkoły łacińskiej: pomagają mu i dopingują go, ponieważ gdy zda egzamin, otrzyma stypendium. Ojca chłopca z racji jego zawodu być może stać na wysłanie syna do gimnazjum, ale zapowiada mu, że nie będzie finansował szkoły z czesnym. Starego Giebenratha cechuje "ślepe posłuszeństwo wobec spiżowych zasad mieszczańskiej przyzwoitości" oraz "instynktowna, z zawiści zrodzona niechęć do wszystkiego, co niepowszednie, swobodniejsze, wykwintniejsze, górujące intelektem"(s. 5-6). Presja ojca i nauczycieli powoduje u Hansa lęki, napięcie i powracające bóle głowy. Jego pasją jest wędkarstwo - łowi na
moście mikołajskim lub poniżej, jednak wychowywany w surowej dyscyplinie, nie zawsze otrzymuje na to zgodę ojca. Chłopak przyjaźni się z pietystą, szewcem Flaigiem - jest to jedyna osoba, która w powieści wykazuje zrozumienie dla jego potrzeb: uważa, że powinien więcej odpoczywać, zamiast siedzieć nad książkami. Wbrew własnym obawom Hans zdaje egzamin do seminarium. Całe lato chodzi na dodatkowe lekcje do swych dawnych nauczycieli. Dobrze zaczyna naukę, lecz wskutek przyjaźni z buntowniczym Hermannem Heilnerem, poetą i kolegą z pokoju, opuszcza się w nauce i zaczyna mieć problemy zdrowotne, wynikające ze zbyt wielkiego napięcia psychicznego. Wyrzuty sumienia wobec niezrealizowania własnych ambicji, by być prymusem i oczekiwań otoczenia przywołują myśli samobójcze. Odesłany do domu dla podreperowania zdrowia, zostaje posłany po wakacjach do terminu u mechanika i kowala...
Można by zapytać, jakie elementy biograficzne zostały wplecione przez autora w to opowiadanie? Jest ich sporo - zaczerpniętych z własnego życia, lub z sąsiedztwa. Miejscem akcji jest Calw - miasto rodzinne Hessego. Wszystkie jego elementy są autentyczne: i most, na którym miejscowi często widywali Hermanna jako młodego chłopaka (dlatego umieszczono na nim
tablicę pamiątkową) - był zawołanym i gorliwym wędkarzem, i kąpielisko rzeczne, i drukarnia związku pietystów, której przewodniczącym był jego dziadek od strony matki, a później ojciec (oboje rodzice byli misjonarzami pietystów). Opisywana w książce nadrzeczna ulica naprawdę nazywała się Bischofstraße - tu, w domu dziadka pod nr 4 pisarz dorastał. Narożny dom Hansa Giebenratha, z którego można było wyjść na szeroką bogatą ulicę (pp. Lederstraße) lub krętą i biedną (Biergasse) to autentyczny narożnik, przy którym jego rodzina mieszkała (Ledergasse 32 i 34) o nieco później. Nie został wprawdzie wysłany na naukę do Maulbronn, lecz do Esslingen n. Neckarem, i miał się uczyć nie na pastora, lecz na księgarza, ale uciekł stamtąd i rzeczywiście wstąpił w 1894 roku na 14-miesięczną praktykę u miejscowego ślusarza Heinricha Perrota, znanego budowniczego zegarów wieżowych. Także nazwisko bohatera: Giebenrath jest autentyczne, pochodzi z Calw: tak nazywał się sąsiad rodziny Hesse - piekarz mieszkający naprzeciwko. Dziś miasto wygląda już nieco inaczej, ale wszystko, co tu Hesse opisał, naprawdę tam było. Właśnie ta powieść utrwala obraz tego niewielkiego miasteczka w literaturze. A jej autor jest do dziś chętnie czytany - nie tylko dlatego, że został w 1947 laureatem nagrody Nobla. Wdzięczni mieszkańcy nazwali jego imieniem jeden z centralnych placów miasteczka. Nie przeszkadzało im, że ironicznie stwierdził, iż można tam było żyć po staremu, nie wiedząc, co powiedział Zaratustra, ani kim jest "nowy człowiek" wg Nietschego. W budynku przy rynku mieści się muzeum Hessego, zaś miasto
można zwiedzać po śladach pobytu w nim pisarza i jego rodziny, jak też śladami miejsc występujących w jego powieściach.
To co pozostaje z lektury, to zapis życia małego miasteczka z przełomu wieków, oszczędne, lecz tworzące sugestywny obraz opisy jego zakątków, przyrody, ale także atmosfera szkoły dla uzdolnionej młodzieży pod koniec XIX w. Do Maulbronn - tzw. Gelehrtenschule - trafiali uczniowie już po szkole łacińskiej i głównym zadaniem było doskonalenie znajomości języków łacińskiego i greckiego oraz nauka hebrajskiego poprzez tłumaczenie i czytanie tekstów. Warto zdać sobie sprawę, że trafiali tam uczniowie w wieku 14 lat... Dziś to chyba trudne do wyobrażenia. Przypominają mi się powieści, które podobnie jak Hesse, wspominają edukację w szkołach wyznaniowych, lecz katolickich:
Portret artysty w wieku młodzieńczym Jamesa Joyce'a czy
Autobiografie Thomasa Bernharda. Jednak - inaczej niż oni - Hesse nie oskarża wprost szkoły. Ma zrozumienie dla wysokich wymagań, choć między wierszami krytykuje dość zgryźliwie bezduszność nauczycieli i brak indywidualnego podejścia do uczniów, którzy akurat wtedy przechodzą trudny okres dojrzewania. To właśnie, nie tyle co zbytnia surowość wobec wychowanków, powoduje, że niektórzy nie wytrzymują dyscypliny, choć nie brak im zdolności. Surowe wychowanie i brak kontaktu z matką wydaje się też przyczyną, że główny bohater nie radzi sobie z uczuciami, nie zna kobiet - jest bardzo nieśmiały i spięty w ich obecności. Autor jakoby czytelnikowi pozostawia ocenę, co było przyczyną upadku Hansa Giebenratha. Jedynie słowa pobożnego Flaiga czynią zarzut nauczycielom i ojcu Hansa, że przez nadmierne oczekiwania i wymagania zmarnowali zdolnego chłopaka...