Dzika przyroda, wolność i niebezpieczeństwo. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak poradzić sobie na przykład w Amazońskiej Dżungli lub na śnieżnym odludziu Alaski? Razem z Beckiem, trzynastoletnim bohaterem książki „Wilczy szlak” możemy udać się w taką właśnie, pełną niebezpieczeństw podróż.
Trzeba przyznać, że autor powieści – Bear Grylls – zna się na rzeczy i dokładnie, z własnego doświadczenia, wie o czym pisze. Jako dziecko uczył się wspinaczki i żeglarstwa, w wieku nastoletnim chodził po górach oraz trenował sztuki walki, pasjonując się tym do tego stopnia, że zawędrował pod Himalaje i do Japonii. Po powrocie do kraju przeszedł przygotowawczy kurs w brytyjskich siłach specjalnych i został przyjęty do regimentu. Podczas skoku na spadochronie w Afryce, złamał kręgosłup w trzech miejscach i lekarze oznajmili mu, że nie będzie w stanie chodzić o własnych siłach. Mimo to, zaledwie półtora roku później, Bear zdobył Mount Everest. W dalszym ciągu podróżuje po najbardziej niegościnnych miejscach na Ziemi. Tak więc wszystko co Bear Grylls pisze, oparte jest na jego własnych doświadczeniach i chociażby z tego powodu, warto sięgnąć po jego książkę.
„Wilczy szlak” jest drugą częścią cyklu „Misja: przetrwanie” nie stanowi jednak bezpośredniej kontynuacji poprzedniego tomu. Książki łączy ze sobą jedynie główny bohater i przewijające się czasem w treści nawiązania do „Złota Bogów”.
Czytać powieść zaczynamy w momencie gdy chłopcy – główny bohater Beck Granger i jego przyjaciel Tikaani – wraz z wujem Alem rozbijają się w katastrofie lotniczej na Alasce. Pilot ginie na miejscu, a wuj chłopca zostaje ciężko ranny. Okazuje się, że nikt nie był poinformowany o dokładnej dacie ich przylotu, a samolot po drodze zboczył z kursu, tak więc wniosek jest prosty – nikt nie będzie ich szukał. Chłopcy budują prowizoryczne schronienie dla wuja, a potem wyruszają w podróż przez mroźne pustkowie, by sprowadzić dla niego pomoc.
Książka ma zarówno swoje plusy jak i minusy. Bardzo nieprzyjemne wrażenie wywarł na mnie młody Beck w roli trzynastoletniego geniusza. Nie spodobało mi się jego suche wyjaśnianie spraw i udzielanie porad Tikaaniemu. Wydawało mi się sztuczne i nieprawdziwe. Za to przypadły mi do gustu ciekawe przygody chłopców oraz piękny krajobraz dzikiej Alaski, malowany słowem przez autora, który widział go na własne oczy. Jestem przekonana, że powieść zainteresuje większość nieletnich czytelników płci męskiej, chociażby wziąwszy pod uwagę sam fakt jedzenia różnych, obrzydliwych rzeczy – jak robale (bo mają dużą zawartość białka) czy wyciągniętych z żołądka martwego renifera porostów (smakują jak sałata, mniam). Mimo, że książka jest powieścią typowo podróżniczo-przyrodniczą, to mnie osobiście ucieszył przewijający się przez całą fabułę, pozostający do końca tajemnicą, wątek fantasy.
Sam styl autora jest przejrzysty, treściwy i przyjemny. Tłumacz w tym wypadku także się spisał. Jednak książka mogłaby być o połowę cieńsza, tak duże są litery na poszczególnych stronach. Czy to dobrze czy źle, zapewne każdy będzie innego zdania. Według mojej prywatnej opinii, to takie wydanie dla leniuchów.
Dla kogo przeznaczona jest powieść Beara Gryllsa? Otóż, mimo, że skierowana jest głównie do młodych czytelników, nadaje się dla każdego. Odniosłam wrażenie, że to takie następstwo dla przygód Tomka autorstwa Alfreda Szklarskiego. „Wilczy szlak” jako powieść, nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, jednak jako przedstawienie możliwości przeżycia – bez profesjonalnego przygotowania i sprzętu – w mroźnych warunkach Alaski, książka była pomysłowa i znakomita. Każdemu wielbicielowi sztuki survivalu – serdecznie polecam.