"Miś Uszatek" Czesława Janczarskiego to jedna z moich ulubionych bajek telewizyjnych na dobranoc z dzieciństwa. Pamiętam bardzo dobrze jego przygody a tym razem postanowiłam poczytać książeczkę razem z wnukami. Okazało się, że mamy również audiobooka na Legimi, którego czyta Jerzy Stuhr. Zabawa w czytanie i jednocześnie słuchanie opowieści o pluszowym misiu była bardzo udana. Myślę, że jeszcze nie raz do tego wrócimy.
W tej książce można znaleźć sporo ciekawych pomysłów do zabawy, gdyż są bardzo proste i ciekawe. Książka jest ponadto bardzo ślicznie ilustrowana, Zbigniew Rychlicki pokazał misia i jego przyjaciół bardzo dokładnie, aż się chce oglądać takie rysunki. Moje dzieci niestety nie lubiły misia w telewizji, gdyż wtedy był już wysyp bajek zagranicznych, bardzo kolorowych, więc kukiełkowy Uszatek i jego przyjaciele odeszli w kąt. Uważali, że jest to bardzo nudna dobranocka. Teraz jednak po latach, swoim dzieciom czytają takie właśnie historie, gdyż uważają, że są bardziej dla dzieci odpowiednie, no cóż, z wiekiem zmienia się ich podejście do tematu.
Martwił się Miś coraz bardziej, że nie może bawić się z dziećmi. Z tego zmartwienia oklapło mu jedno uszko. – To nic – pocieszał się niedźwiadek. – Teraz, jak bajka wpadnie mi jednym uchem, to nie ucieknie drugim, bo ją to oklapnięte zatrzyma.
Książka ta potrafi zauroczyć każdego malucha, moje wnuki są w różnym wieku, starsze (9-13 lat) znały już misia Uszatka, lecz bardziej zafascynowane były innymi bajkami, ale gdy czytały tę książkę razem ze mną dla młodszej grupki wnucząt (3-6 lat), jakby doceniły walory tych krótkich opowiadań. Może dlatego, że są takie krótkie, to młodsze dzieci nie nudzą się zbyt szybko, bo akcja w tych opowiadaniach jest bardzo ekspresowa. A, że to właśnie miś jest głównym bohaterem, to jest wielkim plusem, gdyż wszystkie dzieci lubią misie. Tak jak to było w piosence w dobranocce.
Na dobranoc - dobry wieczór miś pluszowy śpiewa Wam. Mówią o mnie Miś Uszatek, bo klapnięte uszko mam. Jestem sobie mały miś, gruby miś, znam się z dziećmi nie od dziś. Jestem sobie mały miś, śmieszny miś, znam się z dziećmi nie od dziś!
Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci, dzieci lubią misie, misie lubią dzieci.
Autorem tej piosenki nie jest już Czesław Janczarski, ale Janusz Galewicz i bardzo ładnie śpiewał ją "misiowym" głosem Mieczysław Czechowicz. Piosenka łatwo wpada w ucho i potem wszyscy śpiewają cały czas.
Bardzo dobra jest ta książeczka do czytania właśnie dzieciom przed snem, na dobranoc, jest bardzo ciepłą i spokoju, gdyż nie ma tam żadnych strachów czy innych rzeczy, których boją się dzieci i nie mogą potem spokojnie zasnąć. Dodatkowo jak wspomniałam piękne ilustracje pobudzają fantazję dzieciom i mogą potem śnić o przygodach misia Uszatka.
Miś Uszatek, jak każdy miś o może zbyt małym rozumku poznaje różne rzeczy, zjawiska przyrody i zwierzęta. Potem zaczyna przygodę w przedszkolu a na koniec żegna się z dziećmi, które idą już do szkoły a on życzy im powodzenia, żegna się z nimi i wyrusza w świat.
Fenomenem tej książki jest fakt, że wychowały się na niej całe pokolenia, dziadkowie chyba najbardziej zaprzyjaźniły się z Uszatkiem, bo już ich dzieci miały do wyboru więcej kreskówek, które przyćmiły przygody kukiełkowego misia. Lecz zatoczyło się koło historii i teraz na nowo dorosłe już dzieci przekonują się do Misia Uszatka i czytają jego przygody swoim dzieciom. Książka jest z 1957 roku, więc miś ma już ponad 60 lat i właściwie mógłby przejść na emeryturę, ale właśnie rozpoczyna się na nowo jego czas. Moda na stare bajki zaczęła powracać.
Moim zdaniem każdy mając dzieci, powinien mieć tę książkę w domu.
Polecam.