Wybrałam książkę, którą debiutowała w 2014 r., czyli „Miłość w Burzanach”.
To lekka powieść obyczajowa o nieskomplikowanej (niektórzy powiedzą, że oklepanej) fabule. Prawdą jest, że podobny wątek był już mnóstwo razy przemielony w literaturze kobiecej i pewnie jeszcze mnóstwo razy będzie więc nie ma co się czepiać.
Poznajemy młode małżeństwo, Gretę i Grzegorza, którzy stoją u progu kryzysu. Nie mogą się porozumieć w dwóch kluczowych sprawach: dziecka oraz wyjazdu Grzegorza, zawodowego żołnierza, na misję do Afganistanu. Grzegorz nie znajdując u Grety zrozumienia podejmuje samodzielną decyzję o wyjeździe z kontyngentem. A Greta co robi? Niczym księżniczka udzielna strzela focha i się obraża chcąc w ten sposób okazać swoje niezadowolenia, a nawet wpłynąć na zmianę mężowskiej decyzji. Nie podejmuje rozmowy, nie widzę w niej chęci kompromisu, a jedynie oczekiwanie, że Grzegorz zawsze jej ustąpi stawiając jej marzenia i wymagania ponad własne. Swoje niezadowolenie wobec męża dobitnie okazuje chłodem i dystansem wobec niego. Dla mnie postać Grety jest wysoce denerwująca. Rozkapryszona egoistka sięgająca jedynie czubka własnego nosa.
Dalej dzieje się tak, że Grzegorz wyjeżdża chłodno żegnając się z żoną, a ona zabiera tyłek w troki i wyrusza do Burzan by u wuja-księdza leczyć zranioną kobiecość. Do jej życia wkracza tajemniczy Oleg… No i co dalej to się można domyślić. Zdrady, rozwody i inne takie.
Na plus: lekki język, stosunkowo prosty styl i fabuła, przy której nie trzeba się wysilać intelektualnie.
Na minus: mega nużące, rozwlekłe i czasami zupełnie niepotrzebne opisy jedzenia, krajobrazu, budynków, pomieszczeń czy tak zwanych „lokalnych obyczajów” (np. Nawrocki, który woził na taczkach pijaną żonę). Ja, od czasu „Nad Niemnem”, za takimi ozdobnikami nie przepadam. Gdyby ująć tej książce ze 100 stron znacząco by zyskała. Fabuła byłaby bardziej skondensowana i dzięki temu lżej strawna.
Minusem jest też główna bohaterka. Przez Autorkę opisana jako „osoba uparta, o silnym charakterze”. W moim odczuciu to absolutna nieprawda. Greta jest rozkapryszona i niezdecydowana, taka duża dziewczynka co to sama nie wie czego chce. Marzy o bezpieczeństwie i do bólu przewidywalnym i ustabilizowanym życiu, a z drugiej strony tęskni za jakąś odmianą. Raz tęskni za mężem, raz czuli się do Olega.
Wg mnie największym atutem powieści jest drugoplanowa postać Daniła, miejscowego rzeźbiarza, uważanego za nierozgarniętego ćwierćinteligenta. W rzeczywistości jest to niezwykle inteligentny i wrażliwy człowiek. Relacja jaką nawiązuje z Olegiem i rozwój tej dziwnej przyjaźni przez całą książkę jest najfajniejszym epizodem. To mnie uwiodło.
Nie było źle, ale często okrutnie męcząco i nudno z powodu tych opisów. Jak ktoś ma ochotę poczytać o wsi spokojnej, wsi wesołej to ta pozycja będzie w sam raz.